Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kończy się Rok Wisławy Szymborskiej i wiele osób pyta mnie, który jej wiersz lubię najbardziej. Oczywiście, mam taki, konsekwentnie od lat wskazuję właśnie ten. Zauważyłem zresztą, że gdy przychodzi do podobnych rankingów, nikt inny go nie wybiera. To krótki, nieszczególnie efektowny wiersz z tomu „Wszelki wypadek”. Nosi tytuł „Powroty”.
Wrócił. Nic nie powiedział.
Było jednak jasne, że spotkała go przykrość.
Położył się w ubraniu.
Schował głowę pod kocem.
Podkurczył kolana.
Ma około czterdziestki, ale nie w tej chwili.
Jest – ale tylko tyle, ile w brzuchu matki
za siedmioma skórami, w obronnej ciemności.
Jutro wygłosi odczyt o homeostazie
w kosmonautyce metagalaktycznej.
Na razie zwinął się, zasnął.
Bardzo lubię ten prosty obrazek i jego bohatera. Niewiele o nim wiadomo, choć znamy jego wiek i wiemy mniej więcej, czym się zajmuje. Ale co za przykrość go spotkała, tego już musimy się domyślać. Czy chodzi o miłosny zawód? Czy o coś związanego z pracą? Może trafił na kogoś, z kim wiążą się nieprzyjemne wspomnienia? Może usłyszał coś niemiłego, na przykład ktoś skrytykował jego wystąpienie? W każdym razie dotknęło go to bardzo, skoro położył się, nie rozbierając, i nakrył głowę kocem. Chce, żeby dano mu spokój.
Z drugiego zdania w wierszu wynika, że nie mieszka sam. Nie wiemy jednak, kim są jego współlokatorzy. Może to nie rodzina, lecz przypadkowi ludzie? Mężczyzna kładzie się – na łóżku? na kanapie? – w pozycji embrionalnej, wyrażającej bezradność i potrzebę bezpieczeństwa. Nie jest już dorosłym, lecz dzieckiem, które potrzebuje ukryć się i przeczekać. Wszystko, czego się nauczył, co poznał i przemyślał, nie ma w tej chwili znaczenia. Teraz rozumiemy, dlaczego wiersz nosi tytuł „Powroty”: chodzi o powrót do domu, ale też do łona, „obronnej ciemności”, do raju przed narodzeniem. Stąd owych „siedem skór” – jak siedem gór czy lasów w bajkach. Smutny, zraniony mężczyzna nie chce być mężczyzną. Chce być chłopcem, chce móc płakać, choć bez świadków.
Zauważmy jeszcze jeden szczegół: temat wykładu. Homeostaza oznacza stan równowagi. Wydarzyło się coś, co zakłóciło spokój opisywanego człowieka. Będzie się musiał pozbierać, w końcu jest uczonym, może nawet ekspertem w swojej dziedzinie. Ludzki organizm i ludzka psychika nie mają przed nim tajemnic. A jednak coś go zraniło. Co innego wiedza, a co innego życie. Czy zajmowanie się nauką jest w jego przypadku ucieczką od życia? Czy kosmos – o którym tylko teoretyzuje, bo przecież nie wyruszy na jego podbój – nie wydaje mu się bezpieczniejszy niż jego własne otoczenie? Może tak właśnie jest. Poetka niczego tutaj nie rozstrzyga. Zostawia nam kilka znaków, sugestii, podpowiedzi…. Napisałem tak śmiało, że bohater nie wyprawiłby się w kosmos. Ale czy to rzeczywiście wykluczone? Czyż nie da się tego wiersza zinterpretować także jako opowiastki o powrocie na Ziemię kogoś, kto zwiedził międzygwiezdne przestrzenie?
Niedorysowania, niedociśnięcia – oto, co decyduje o tym, że ten wiersz jest tak interesujący. Uwielbiam taką Szymborską, i w ogóle taką poezję, która zanadto mi się nie narzuca, nie podsuwa aforyzmu, życie opisuje niedokładnie, milknie, puentę zachowując dla siebie. A cóż to za wiersz? Ot, to taki obrazek, coś pospiesznie naszkicowanego. A o czym jest? No właśnie nie wiadomo. Może o smutku? O samotności? Może o tym, że każdy, nawet najsilniejszy, miewa gorsze chwile? A może o tym, że kosmos – owszem, ale jest jeszcze człowiek z jego nieuświadamianą tęsknotą za tym, co pierwsze, najwcześniejsze, najbardziej pierwotne. No ale dlaczego lubi pan ten wiersz? Jest krótki, intensywny i pełen współczucia. Jest ładną formą. Wystarczy?