Deszczowa zima, chłodna wiosna: dla brytyjskich rolników to katastrofa

W ostatnich latach zmagali się już ze zmianami prawnymi po brexicie, z pandemią, suszą, podwyżkami cen energii i ptasią grypą. Teraz pola uprawne wielu z nich są wciąż pod wodą. Organizacja wspierająca farmerów w Anglii i Walii twierdzi, że co trzeci z nich cierpi na depresję. Jak sobie z tym wszystkim radzą?
z Aberdeenshire (Szkocja)

14.05.2024

Czyta się kilka minut

Matt McDiarmid w trakcie nagrywania klipu "Stand by me" The Farmers’ Choir, kwiecień 2024 r. // Anthony Hibbert / RSABI / materiały prasowe
Pogoda kładzie się cieniem na sezon kocenia się owiec: część młodych nie przetrwała chłodu i wilgoci. Na zdjęciu: farmer Matt McDiarmid z uratowanym jagnięciem, kwiecień 2024 r. // Anthony Hibbert / RSABI / materiały prasowe

Na początku maja w rolniczym hrabstwie Aberdeenshire można było o deszczu zapomnieć, choćby na chwilę. Nie padał przynajmniej w jego nadmorskiej części.

Jaskrawożółte pasma kwitnącego rzepaku odbijały się od błękitnego, bezchmurnego niemal nieba. Za sunącymi po polach rolniczymi maszynami dreptały wrony i mewy. Czasem przemknął spłoszony bażant. Na pastwiskach świeżo narodzone jagnięta i ich matki skubały trawę. Traktory na wąskich wiejskich drogach zmuszały auta do zwalniania.

REKORDY | Te idylliczne obrazy życia na szkockiej wsi nie zmieniają jednak faktu, że ostatnie miesiące były dla rolników w całej Wielkiej Brytanii trudne. Tak trudne, że niektórzy nie będą mieli w tym roku żadnych plonów. To pierwsza taka sytuacja od II wojny światowej.

W kwietniu centrum meteorologiczne Met Office podało, że ostatnie osiemnaście miesięcy – od października 2022 r. do marca 2024 r. – było w historii pomiarów w Anglii (zaczęto je w 1836 r.) najbardziej deszczowym okresem: spadło 1700 mm deszczu. W Szkocji opady też osiągnęły bardzo wysoki poziom ponad 560 mm (rekord padł w 2016 r. i wyniósł 739 mm). W ciągu ostatnich sześciu miesięcy spadło tutaj tyle deszczu, co zwykle przez cały rok. W wielu miejscach kwiecień był najbardziej deszczowym miesiącem w historii.

Liczby potwierdzają to, co mówi wielu rolników: że nie pamiętają takiej pogody.

Bo deszcz to nie wszystko. Od jesieni 2023 r. nad Brytanią przeszło już jedenaście potężnych wichur, niektóre o sile orkanu. Wyrządziły potężne szkody, wywołując powodzie. Teraz, mimo wiosny i lekkiej poprawy pogody, część pól nadal jest pod wodą.

BEZ DOCHODU | Henry Ward gospodaruje koło Lincoln we wschodniej Anglii. Właśnie został obwołany „najbardziej zalanym farmerem” na Wyspach. W najgorszym momencie pod wodą było 2 tys. akrów jego ziemi. „Moja rodzina prowadzi to gospodarstwo od około 70 lat. Ojciec jedynie raz widział je tak zalane” – relacjonował na platformie X na początku kwietnia, gdy jego farma była zalana nieprzerwanie od pół roku.

Ward przejął ją w 2019 r. i w tym czasie już po raz drugi zalała ją rzeka. Tym razem woda utrzymuje się tak długo, że Ward nie zdoła już nic zasiać. W tym roku nie będzie miał więc ze swojej ziemi żadnego dochodu.

Jego sytuacja nie jest wyjątkowa. Podobne chwile przeżywają inni farmerzy w hrabstwie Lincolnshire. A także ci w dorzeczu rzeki Severn w hrabstwach Shropshire, Gloucestershire i Worcestershire. Oraz w hrabstwie Kent, zwanym „ogrodem Anglii”, gdzie ostatnie 12 miesięcy były najbardziej deszczowymi w historii pomiarów.

Deszcze i wylewające rzeki sprawiły, że zboża ozime zgniły, a jarych nie można posiać w przesiąkniętym gruncie. Opóźnione będą ziemniaki – na pola nie można było wyjechać ciężkimi maszynami, by je sadzić. Te, które posadzono, często gniją. Zdarzały się już złe lata i słabe zbiory, ale ten rok będzie tragiczny – powtarzają farmerzy z różnych części kraju.

JAGNIĘ NA POLU | Pogoda kładzie się też cieniem na sezon kocenia się owiec, przypadający na marzec i kwiecień. Część jagniąt, które urodziły się na pastwiskach, nie przetrwała chłodu i wilgoci. Jeśli nowo narodzone jagnię nie ma suchego gruntu, by się położyć, grozi mu hipotermia.

„Owce radzą sobie z deszczem, radzą sobie z wiatrem, ale nie mogą tego znosić bez przerwy, a było tak mokro, że niektóre leżały w kałużach – opowiadał w BBC James Drummond, hodowca z północnej Anglii. – W ciągu dnia mamy na wszystko oko, ale ponieważ nasze owce kocą się na zewnątrz, jagnięta urodzone nocą były w trudnej sytuacji”.

Także w Szkocji było mokro i zimno, wiele jagniąt nie przetrwało. „Zostawiasz je na zewnątrz na przemoczonej słomie. Idziesz do własnego łóżka na kilka godzin snu, ale tylko w nim leżysz, słuchając wiatru i deszczu, i z przerażeniem myślisz, co zobaczysz o świcie” – opowiadał rolnik w branżowym piśmie „The Scottish Farmer”. Farmerzy, którzy dysponowali miejscem w budynkach, zatrzymali wprawdzie owce w środku. To jednak oznacza dla nich dodatkowe koszty za siano i ogrzewanie.

To problem nie tylko hodowców owiec, ale też bydła. Zalane łąki oznaczają, że zwierzęta trzeba karmić malejącymi zapasami paszy. A że tegoroczne zbiory siana będą niskie lub w ogóle ich nie będzie, ceny paszy pójdą w górę.

UKRYTY PROBLEM | Pogoda, wyższe koszty i niższe dochody, lęk o przyszłość – to odbija się na rolnikach. Niektórzy zastanawiają się, czy będą musieli sprzedać farmy. Dla nich to kolejna plaga: w ostatnich latach zmagali się już ze zmianami prawnymi po brexicie, pandemią, suszą, podwyżkami cen energii, ptasią grypą.

Fundacja Farm Safety Foundation opublikowała w lutym wyniki swoich badań, z których wynika, że czterech na pięciu rolników poniżej 40. roku życia uważa, że zdrowie psychiczne jest jednym z najpoważniejszych ukrytych problemów w ich profesji.

– Rolnictwo może być bardzo izolującą pracą, bo wiele osób pracuje samotnie, a spoczywają na nich oczekiwania ze strony rodziny – przyznaje w rozmowie z „Tygodnikiem” John Sleigh, redaktor „The Scottish Farmer”.

To też praca, która trwa dłużej niż ustawowe osiem godzin: ponad 60 proc. farmerów pracuje codziennie (tj. siedem dni w tygodniu) ponad jedenaście godzin, a 15 proc. aż piętnaście godzin.

Z kolei według Royal Agricultural Benevolent Institution (organizacji charytatywnej wspierającej rolników w Anglii i Walii) 36 proc. farmerów może cierpieć na depresję, a 47 proc. zmagać się z lękiem. W 2021 r. samobójstwo popełniło 36 brytyjskich farmerów – więcej, niż zginęło w wypadkach na roli. Wśród mężczyzn pracujących w rolnictwie wskaźnik samobójstw jest trzykrotnie wyższy niż brytyjska średnia.

NIE JESTEŚ SAM | 20 tysięcy: tyle osób obejrzało w ciągu pierwszych 24 godzin teledysk, będący nową wersją znanej piosenki „Stand By Me”. Śpiewa ją stuosobowy Chór Farmerów (Farmers’ Choir), a nagrała fundacja RSABI (Royal Scottish Agricultural Benevolent Institution). W teledysku pokazują się autentyczni rolnicy: wracający nocą z pola; ratujący jagnię, które utknęło w korzeniach drzewa, chroniąc się przed deszczem; pracujący w mleczarni. Są też weterynarze i kierowca cysterny z mlekiem.

– Tej wiosny w całej Szkocji padał deszcz ze śniegiem. Widzimy, jak trudno jest rodzinom rolników radzić sobie ze stresem i lękiem. W połączeniu z wyczerpaniem pracą w takich warunkach dla niektórych presja jest trudna do zniesienia – mówi „Tygodnikowi” Carol McLaren, szefowa RSABI. – Tą piosenką chcieliśmy podnieść ich na duchu, że nie są sami i mogą sięgnąć po wsparcie.

Konkretna pomoc to działający 24 godziny na dobę telefon zaufania. Można też prosić o sesję doradczą ze specjalistami z branży. – W tym roku takich sesji organizowaliśmy już ponad tysiąc. Nigdy nie byliśmy bardziej zajęci – mówi Carol McLaren.

Carole Brunton i Irene Scott biorą udział we wspierającej rolników akcji fundacji RSABI „Czy wszystko u Ciebie w porządku?”, marzec 2024 r.  // RSABI / materiały prasowe

GRA SŁÓW | – Zachęcamy ludzi, aby nawet w tym intensywnym okresie zasiewów i kocenia owiec znaleźli czas, żeby okazać sobie nawzajem troskę, także przez inicjatywy w mediach społecznościowych – dodaje Carol.

Jednym z przesłań obecnych w postach jest gra słów „AreEweOK?”, gdzie ewe po angielsku to owca samica, ale słowo to wymawia się tak samo, jak you (ty). Chodzi więc o to, by zapytać: „Czy wszystko u Ciebie w porządku?”. Biorący udział w akcji rolnicy pisali te słowa farbą na wełnie owiec (zwykle farbą zaznacza się owcę i jej jagnię).

– Od początku kampanii nasze posty na Facebooku osiągnęły zasięg ponad 600 tys. osób. Okazało się to świetnym sposobem na nakłonienie społeczności rolniczej do rozmowy – mówi McLaren.

John Sleigh z pisma „The Scottish Farmer” uważa, że sprawdzenie sytuacji drugiej osoby, tego, jak się czuje, jest wręcz obowiązkiem. – Jest jeszcze coś, co polecam – dodaje. – Jeśli uważasz, że pole lub inwentarz sąsiada wygląda dobrze, koniecznie mu o tym powiedz. To pokazuje, że jesteśmy doceniani.

PROGNOZY | O ile ostatnie miesiące były ciężkie dla brytyjskich rolników, to kolejne będą takie dla ogółu Brytyjczyków. Ceny żywności w nieunikniony sposób pójdą w górę, zwiększy się import owoców i warzyw – droższych od rodzimych.

Rada Rozwoju Rolnictwa i Ogrodnictwa (Agriculture and Horticulture Development Board) szacuje, że zbiory pszenicy będą w tym roku niższe o 15 proc., a ozimego jęczmienia o 22 proc. Rzepaku będzie mniej o 28 proc. – to największy spadek od lat 80. XX w. Prawdopodobnie mniej będzie też ziemniaków, marchwi i innych warzyw korzeniowych. Mówi się nawet o zagrożeniu dla bezpieczeństwa żywieniowego w kraju.

Tymczasem zdaniem ekspertów zmieniający się klimat powoduje, że ekstremalna pogoda będzie zdarzać się coraz częściej. Częstsze i gwałtowniejsze będą opady, częstsze też letnie susze – w 2022 r. to brak deszczu niszczył brytyjskie uprawy.

„Przyszłe pokolenia będą gospodarować w znacznie trudniejszych warunkach. Musimy działać już dziś, aby się do tego dostosować i złagodzić tę sytuację – mówił Huw Irranca-Davies, minister ds. zmian klimatu i spraw rolnych Walii, zwołując spotkanie poświęcone skutkom deszczowej pogody. – Istotne, abyśmy podjęli kroki do zbudowania odporności na potencjalny wpływ zmiany klimatu”.

W marcowym badaniu ośrodka YouGov zaniepokojenie zmianami klimatu wyraziło 66 proc. ankietowanych; Anglicy byli bardziej zaniepokojeni niż Szkoci i Walijczycy. Jedynie 10 proc. nie przejmuje się kryzysem klimatycznym. Prawie 60 proc. Brytyjczyków uważa, że rząd nie robi dość w tej sprawie. Na liście priorytetów państwa sprawy środowiska znalazły się w tym sondażu na piątym miejscu.

ODPORNI |  Budowanie odporności w rolnictwie to ostatnio modne wyrażenie, ale dzieje się to przecież od pokoleń. A jednym ze sposobów na odporność jest przyjęcie modelu tradycyjnego rodzinnego rolnictwa mieszanego – uważa Sleigh. – Dzięki płodozmianowi i hodowli mieszanej rolnicy mogą utrzymać zdrową kondycję gleby. Są też mniej narażeni na dramatyczne wahania rynku.

W Anglii farmerzy, których gospodarstwa znalazły się pod wodą, mogą liczyć na pomoc w wysokości do 25 tys. funtów. To wsparcie doraźne, pokrywające część strat.

Ci często doświadczani przez zalania próbują zmieniać rodzaj upraw, np. obsiewając łąki gatunkami traw dostosowanych do podmokłych gruntów. Całkowite wycofanie się z uprawy takich „powodziowych” pól budzi wątpliwości. O ile aż jedna trzecia Lincolnshire leży poniżej poziomu morza, o tyle 25 proc. świeżych owoców i warzyw w Brytanii pochodzi właśnie stąd. Henry Ward podkreślał, że zalane akry to najżyźniejsza część jego farmy.

– W tym roku zasiewy w Szkocji są opóźnione, ale sytuacja nie jest tu aż tak trudna jak w Anglii. W ostatnich dwóch tygodniach mieliśmy kilka pogodnych dni i na pola wyjechało wiele siewników i sadzarek. Oczywiście nic nie przywróci życia zwierzętom, a późniejsze zasiewy odbiją się na plonach. Ale szkockie rolnictwo jest wyjątkowo odporne – John Sleigh nie traci optymizmu.

***

Po kilku słonecznych dniach na początku maja w Aberdeenshire znów zaczęło padać. Piątego maja wydano ostrzeżenie przed ryzykiem zalania przez wody powierzchniowe. Ale kolejny dzień, choć mglisty i pochmurny, nie przyniósł deszczu.

Na polach, do niedawna brązowych, można już dostrzec delikatny zielony cień kiełkujących roślin.


Stephanie Hafferty, wrzesień 2020 r. // Fot. archiwum prywatne

„To idealna pogoda dla ślimaków, ich populacja eksplodowała” – mówi „Tygodnikowi” Stephanie Hafferty, znana brytyjska ogrodniczka

Stephanie Hafferty jest ogrodniczką, popularyzatorką idei no dig garden, tj. ogrodu, w którym ziemi się nie przekopuje, zachowując jej naturalną strukturę, a jedynie co roku pokrywa nową warstwą kompostu. Trzy lata temu przeniosła się z Somerset do Walii. Dotąd pełna entuzjazmu, tej wiosny w mediach społecznościowych pisała: „To była niezwykle deszczowa zima, nawet jak na Walię. Staje się to coraz bardziej depresyjne i niepokojące. Czy możemy prosić o choć trochę słońca?”.

PATRYCJA BUKALSKA: Jaka jest sytuacja?

STEPHANIE HAFFERTY: W Walii opady były niewiarygodnie duże. Zaczęło padać w lipcu 2023 r. i padało niemal bez przerwy do kwietnia. Często były to ulewy, ziemia przesiąkła. Tej wiosny spadło już 220 mm, w tym około cala śniegu. To więcej niż średnia opadów o tej porze roku, a przecież wiosna jeszcze trwa.

Co to znaczy dla Pani ogrodu?

Już późnym latem i jesienią 2023 r. obfite deszcze, niższe niż zwykle temperatury i brak słońca spowodowały zmniejszenie plonów i utrudniły uprawę zimowych roślin, które wysiewa się we wrześniu. Te, które urosły, są mniejsze. Pogoda była za to idealna dla ślimaków. Urosły olbrzymie! Ich populacja eksplodowała, straciłam przez nie wiele warzyw kapustowatych, jak brokuły i brukselka. Potem zimą przyszły ulewy, nie mogłam ukończyć zimowych prac. Z kolei wiosną sadzenie opóźniła wyjątkowo wilgotna ziemia. Niektóre rośliny tego opóźnienia nie przetrwały, inne będą gotowe do zbioru później niż zwykle.

Teraz sieję i sadzę niektóre rośliny letnie. Mam sporo miejsca pod dachem, więc mogę je tam chronić przed mrozem na wypadek, gdyby sezon letni był krótki. To samo zrobię później z zimowymi warzywami w foliowym tunelu. W tym roku wysieję je wcześniej.

Pomaga tu fakt, że Pani ogród jest no dig?

W ogrodzie no dig gleba jest zdrowa, a mój jest na wzniesieniu. Gdy deszcz ustał, woda szybko odpłynęła i choć ziemia jest wilgotna, nie jest podmokła. Dzięki temu, że nie przekopuję ogrodu, struktura gleby pozostaje nienaruszona, a maleńkie tunele tworzone przez robaki w glebie pomagają w drenażu. Cząsteczki gleby są spajane przez organizmy żyjące w niej, w tym grzyby mikoryzowe. Dzięki temu podczas suchej pogody gleba trzyma wilgoć.

Praca w ogrodzie ma odprężać. Co innego jednak, gdy to hobby, a co innego, gdy od tego zależą nasze dochody.

To stresujący czas. Rośliny zasiane jesienią zgniły, gleba została wypłukana, a tej wiosny wielu z nas nie zdołało jeszcze nic zasadzić. Będą niedobory żywności, wzrosną ceny. No i trudno patrzeć na ciągle szare niebo i niszczony ogród. Mój to nie tylko miejsce, które daje mi jedzenie. To też moja praca.

Widzi Pani coś optymistycznego?

Mam kilkadziesiąt lat doświadczenia w uprawie własnej żywności, w tym od 15 lat robię to zawodowo, dostarczam warzywa na targi i do restauracji. Wiedziałam, że klimat w Walii może być wyzwaniem, ale ta zima i wiosna były najtrudniejsze. Natomiast tym, co sprawia, że się uśmiecham, są pierwsze smaki w sezonie: pierwsze szparagi, maliny, pomidory.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Ciągle pada