Budzenie

Wyrwać się z etycznego odrętwienia – oto zadanie na dziś.

17.01.2022

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /

Porzucić przekonanie, że nic od nas nie zależy, na nic nie mamy wpływu, nikomu pomóc nie możemy, a nasza dobra wola albo napotka opór, albo zostanie wykorzystana. Przestać myśleć partykularnie, skupiając się na własnej wygodzie, i zrobić miejsce innym, nieważne, czy ci inni przyjdą z daleka, czy już teraz mieszkają na sąsiedniej ulicy. Budząc się z etycznego odrętwienia, zaczynamy dostrzegać, że „las”, „granica” jest w bardzo różnych miejscach, a obojętność na los przybyszów jest efektem codziennego ćwiczenia się w nieczułości.

Notuję te myśli – nie odkrywcze bynajmniej, bo dotyczące spraw podstawowych – na marginesie eseju Filipa Springera, który otwiera jubileuszowy, osiemsetny numer miesięcznika „Znak”. Tytuł eseju, „Z głębi ciemnego lasu”, to aluzja do tego, co dzieje się dziś na granicy polsko-białoruskiej (a co, nawiasem mówiąc, tracimy powoli z oczu), ale też nawiązanie do pierwszej tercyny z „Boskiej komedii” Dantego. Springer, choć posługuje się klasycznym sformułowaniem zaproponowanym przez Edwarda Porębowicza, podaje ową tercynę również w nowym przekładzie Jarosława Mikołajewskiego, który umieszcza bohatera „w ciemnej dziczy, / bo prosta droga była zgubiona”. Nie chodzi tu, jak widać, o indywidualną pomyłkę, ale o błąd, by tak rzec, cywilizacyjny: zabrnęliśmy w miejsce, w którym trudno o światło, a prosta droga wyjścia nie istnieje. Co jednak nie zwalnia nas z poszukiwań – bohater Dantego schodzi do piekła, żeby lepiej zrozumieć, co właściwie stało się z jego światem.

Springer cytuje jeszcze jednego autora – rumuńskiego filozofa i polityka Andreia Pleșu. To właśnie on pisał o „etycznym odrętwieniu”, w które popadamy, żyjąc wedle „stadnej mechaniki”, koncentrującej nas raczej na tym, co przynosi profit, a nie na tym, co etycznie słuszne. Pleșu zwraca uwagę na te momenty, w których rozpoznanie dziejącego się zła czy krzywdy domaga się od nas natychmiastowej reakcji: „Są chwile, w których trzeba zrobić po prostu to, co jako pierwsze przychodzi do głowy. Każda zwłoka nieodwracalnie osłabia zdrowy moralny odruch” (tłum. Andrzej Zawadzki). Pojedynczy akt sprzeciwu czy solidarności ma przy tym moralne znaczenie niezależnie od tego, czy uruchomił ciąg pozytywnych zmian, czy przeszedł niezauważony. Nigdy nie wiemy z góry, jakie będą skutki naszych spontanicznych decyzji. To, co jedno pokolenie wyśmieje lub zignoruje, inne może docenić – i na odwrót. Ważne by – tak rozumiem interwencję Springera – nie tłumić owej spontaniczności, nie dyskredytować jej, nie traktować w kategoriach obłędu, tak jak to miało (i wciąż ma) miejsce w odniesieniu do ludzi, którzy zdecydowali się nieść ratunek uchodźcom uwięzionym na naszych wschodnich rubieżach.

Odruch moralny ma w tym przypadku podwójne znaczenie – niesie realną, nawet jeśli niewielką, pomoc, a jednocześnie rzuca światło na drogi, którymi idziemy, wskazuje inne, które zarosły, choć niegdyś były uczęszczane, oraz takie, które trzeba będzie dopiero wytyczyć.

Na razie, pisze Springer, cały świat wciąż próbuje nas przekonać, że wygoda jest najważniejsza: „niewyobrażalne siły, pieniądze i ludzka pomysłowość zostały zaprzęgnięte do tego wielkiego zadania – uczynienia ludzkiej egzystencji wygodniejszą. Ciężko na tę wygodę pracujemy, zniszczyliśmy nawet planetę, żeby ją osiągnąć. Nie było to może najbardziej dalekowzroczne posunięcie, ale kilku pokoleniom było przyjemnie. Dziś pukanie [przybyszów] do bram europejskiej twierdzy uświadamia nam, że ta wygoda była iluzją, dostępną zresztą nielicznym”. Dopowiedzmy, że przede wszystkim iluzoryczne było przekonanie, iż opiera się ona na stabilnych i sprawiedliwych podstawach. Pukanie, które się rozlega, przypomina nam o kosztach, których nie chcieliśmy płacić. Uchylając się od ich płacenia dzisiaj, wpędzamy się w etyczną, ale też egzystencjalną pułapkę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2022