Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czyżby takie zalety, jak umiejętność konstruowania fabuły i budowania żywych dialogów jak precyzja i przejrzystość narracji, były już nieistotne? O przełożeniu dramatycznej biografii na język literatury, o podejmowaniu tematów niewygodnych już nie wspomnę... Może tradycja humanistyczno-oświeceniowa, której Hen – portrecista Montaigne’a, Boya-Żeleńskiego i Stanisława Augusta – pozostaje wierny, wyszła z mody? Jego wierność nie jest zresztą bezkrytyczna. „Nazbyt rygorystyczni racjonaliści, ci, którzy lekceważą irracjonalizm, właściwie fałszują rzeczywistość, ponieważ nie uznają tego, co jest ciemne w człowieku” – mówił pisarz w rozmowie z Donatą Subbotko, tłumacząc, że sceptycyzm stanowi dla niego przede wszystkim tarczę przeciw fanatyzmowi.
Pretekstem do tych uwag jest najnowsza książka autora „Toastu” i „Oka Dajana”, kontynuacja „Dziennika na nowy wiek”, diariusz lat 2008–2013. Życie rodzinne, warsztat pisarski i reakcje czytelników, tych bardzo znanych i tych anonimowych, notatki z lektur i rozmów, wydarzenia na arenie publicznej (w tym katastrofa w Smoleńsku) i gorący komentarz do nich – wszystkie te składniki mieszają się i łączą. Oglądamy nasz współczesny świat okiem 90-letniego pisarza, przy czym dystans, jaki dają wiek i doświadczenie, nie jest wcale równoznaczny z emocjonalnym chłodem. Hen obserwuje ten świat z wewnętrznym zaangażowaniem, często z niepokojem, zwłaszcza gdy odnotowuje kolejne przejawy antysemityzmu, a co gorsza – milczącego nań przyzwolenia. W jego zapiskach uderza czułość wobec innych, także zresztą wrażliwość na ich sądy, do czego otwarcie się przyznaje.
Najbardziej poruszający wątek dziennika to opis choroby żony, kolejnych etapów jej odchodzenia, rwącej się nici porozumienia, zaburzeń umysłu sprawiających, że odległa przeszłość wypiera czas teraźniejszy, a rzeczywistość przybiera niespodziewane kształty, czasem surrealistyczno-groteskowe. „Kilka dni temu Rena, po zjedzeniu na śniadanie pstrąga w galarecie, powiedziała, że w tej galarecie jest opisana historia naszego sąsiada, którego wyrzucono z mieszkania. (...) Bruno Schulz by jej pozazdrościł”. Ten wątek, prowadzony delikatnie i z miłością, czasem bezwzględnie wobec samego siebie, ma jakby ścieżkę równoległą – Hen czyta bowiem równocześnie wybór z dziennika Sándora Máraiego, który po niemal równie długim, ponad 60 lat trwającym związku żegna swoją ukochaną L. Literatura nierozerwalnie splata się z życiem.
Józef Hen, „Dziennika ciąg dalszy”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014 r.