Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Telewizyjną transmisję z ogłoszenia werdyktu ławy przysięgłych śledziło co najmniej 23 mln Amerykanów. Chauvin, który w maju 2020 r. przez ponad 9 minut dusił kolanem Floyda, został uznany winnym trzech postawionych mu zarzutów: morderstwa drugiego stopnia (oznacza, że sprawca nie działał intencjonalnie), morderstwa trzeciego stopnia i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu do 40 lat więzienia, a decyzja o konkretnym wymiarze kary zapadnie w czerwcu. Chauvin, którego brutalną interwencję zarejestrowała telefonem osoba postronna – nagranie obiegło świat i wywołało falę antyrasistowskich protestów – nie przyznał się do winy.
Werdykt ws. zabójstwa Floyda jest przełomowy. W USA rzadko dochodzi bowiem do skazania funkcjonariuszy dopuszczających się nadużyć w trakcie interwencji. Prezydent Biden zaapelował, by pójść o krok dalej, i wezwał Kongres do uchwalenia reformy policji, która m.in. nakładałaby obowiązek noszenia kamer na policyjnych mundurach. Nie obędzie się jednak bez politycznych przepychanek między Demokratami i Republikanami, którzy przygotowali osobne projekty ustaw (ci drudzy optują za mniejszymi restrykcjami dla policji). Tymczasem w trakcie trzytygodniowego procesu w Minneapolis z rąk funkcjonariuszy zginęły kolejne osoby: jedną z nich, 16-latkę z Ohio, zastrzelono na niecałe pół godziny przed ogłoszeniem przełomowego wyroku. Tu nie chodzi już tylko o śmierć Floyda.
Na zdjęciu: babcia Dauntego Wrighta, który zginął 13 kwietnia. Podczas kontroli drogowej policjanci stwierdzili, że 20-letni Wright jest poszukiwany listem gończym i chcieli go zatrzymać; doszło do szarpaniny. Z nagrania kamery wynika, że policjantka pomyliła pistolet z paralizatorem i oddała strzał. ©