Warto być przyzwoitym

Chorował na tyle długo, że dla wielu był po prostu nieobecny. Ale nie dla tych, którzy go odwiedzali. Nie tak dawno, choć przykuty do fotela i mówiący z niejakim trudem, udzielił „Tygodnikowi” wywiadu...

03.12.2012

Czyta się kilka minut

...Podczas tamtej rozmowy podziwiałem jasność jego myśli, pamięć i gotowość dzielenia się doświadczeniem.


Podziwiałem go zresztą zawsze, od pierwszego spotkania w deszczowy sierpniowy wieczór 1959 r. w Murzasichlu. Odbywał się tam międzyseminaryjny klerycki obóz dyskusyjny. Przywiózł go swoim garbusem o. Piotr Rostworowski, a Jacek mówił o Kościele: o roli świeckich i duchownych, o tym, co niebawem miało dojść do głosu na Soborze Watykańskim II. Dla nas, alumnów polskich seminariów było to nowe, rewelacyjne i zachwycające.

Nie wiedziałem, że po raz pierwszy spotykam żywego człowieka ze środowiska, z którym za pięć lat miałem związać całe dorosłe życie. Potem, kiedy już byłem w „Tygodniku”, zdałem sobie sprawę, że Jacek Woźniakowski jest tam jedną z najbardziej znaczących postaci.

Był nią, ale nie z racji licznych funkcji, lecz z racji tego, kim był. Zawsze miałem wrażenie, że on się nie utożsamia z pełnionymi (świetnie) funkcjami. Pełnił je, ale jakby udzielając im coś ze swego istnienia, którego racje nie wynikały z funkcji. Istniał w sposób autonomiczny, szerzej i bogaciej, niż wymagała jakakolwiek funkcja. Nie należał do tych, którzy z przejściem na emeryturę tracą poczucie sensu życia.

Ten sposób istnienia można – jak sądzę – odnaleźć w tym, co napisał. Dlatego tak cenna okazała się inicjatywa wydania (w oficynie Universitas) opracowanych przez Nawojkę Cieślińską-Lobkowicz sześciu tomów jego „Pism wybranych”. To jest dokument epoki, bo z pasją w jej perypetiach uczestniczył, to jest świadectwo erudycji autora, ale nade wszystko jest w tym on sam, człowiek.

Był ważną postacią w historii „Tygodnika” i Znaku. Posiadał nieomylny instynkt, wskazujący, w którym miejscu przebiegają nieprzekraczalne granice kompromisu. Obok Jerzego Turowicza był kluczową postacią dla zrozumienia tej historii.

Dla mnie stanowił wzór zaangażowanego intelektualisty-katolika. Za jego dyrektorstwa każdą książkę ograniczanego przez władze PRL Znaku można było kupować „w ciemno”. To zawsze były dobierane po mistrzowsku ważne pozycje, wprowadzające w nurt chrześcijańskiego myślenia. Tak było z wydawnictwem i ze wszystkim. Jacek był tam, gdzie było można coś pozytywnego zrobić: w papieskich radach, międzynarodowych organizacjach, w uniwersytetach.

Jacek nie był człowiekiem wylewnych uczuć, a przecież – wiemy to wszyscy, którzyśmy go znali – był wierny w przyjaźniach, bo przyjaźnie i spotkania z ludźmi cenił. Także z ludźmi, którzy erudycją czy innymi walorami do pięt mu nie dorastali. Dla mnie i nie tylko dla mnie Jacek pozostanie świadkiem i symbolem epoki, w której żyłem, ale jednym z tych, dzięki którym wiedzieliśmy, że nawet w najgorszych czasach można (i należy) żyć pięknie i godnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012

Podobne artykuły

Historia
Naczelnego żegnali: Luigi Accatoli, Jean Baisnée, Władysław Bartoszewski, ksiądz Andrzej Bardecki, Jan Błoński, Halina Bortnowska, Václav Burian, Erich Busse, premier Jerzy Buzek, brat Charles-Eugene z Taizé, Tadeusz Chrzanowski, Wilhelm Dichter, Andrzej Dobosz, Marek Edelman, kardynał Roger Etchegeray, Joschka Fischer, Stefan Frankiewicz, Pier Francesco Fumagali, Wanda Gawrońska, Konstanty Gebert, Bronisław Geremek, Jerzy Giedroyc, Stanisława Grabska, Jean Halperin i Gerhart M. Riegner, Julia Hartwig, Józefa Hennelowa, Mała Siostra Jeanne, Wojciech Karpiński, Jan Andrzej Kłoczowski OP, Leszek Kołakowski, musa Maciej Konopacki, Jan Kott, kardynał Franz König, Szymon Krajewski, Hanna Krall, Marcin Król, prezydent Aleksander Kwaśniewski, biskup Karl Lehmann, Stanisław Lem, Ewa Lipska, Vincens M. Lissek, kardynał Jean-Marie Lustiger, kardynał Franciszek Macharski, brat Marek z Taizé, Bronisław Mamoń, Tadeusz Mazowiecki, Hans Joachim Meyer, Czesław Miłosz, arcybiskup Henryk Muszyński, Jan Nowak-Jeziorański, Janina Ochojska, Joanna Olczak-Ronikier, Józef Puciłowski OP, biskup Tadeusz Pieronek, Jerzy Pilch, Mieczysław Porębski, Stanisław Rodziński, brat Roger z Taizé, ksiądz Szymon Romańczuk, Tadeusz Różewicz, Rafael F. Scharf, Marek Skwarnicki, Hansjacob Stehle, Stanisław Stomma, Władysław Stróżewski, Gian Franco Svidercoschi, Stefan Swieżawski, Anna Szałapak, biskup Jan Szarek, Andrzej Szczeklik, Jan Józef Szczepański, Ewa Szumańska, Wisława Szymborska, ksiądz Józef Tischner, ksiądz Jan Twardowski, Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz, Lech Wałęsa, Szymon Wiesenthal, Stefan Wilkanowicz, Jacek Woźniakowski, Adam Zagajewski, Włodzimierz Zagórski, Tullia Zevi, Maciej Zięba OP, Jacek Żakowski, arcybiskup Józef Życiński