W szkołach brakuje psychologów. W dużych miastach zajęty bywa nawet magazyn na szczotki, w mniejszych gabinety stoją puste

Patrycja Orłowska, psycholożka: W tym roku szkolnym na stanowisku psychologa w szkołach i przedszkolach pracowało 350 osób bez odpowiednich kwalifikacji.

01.09.2023

Czyta się kilka minut

Uroczystość pasowania pierwszoklasistów w szkole podstawowej w Leścach,  woj. lubelskie. 20 września 2021 r. / WOJTEK JARGIŁO / PAP
Uroczystość pasowania pierwszoklasistów w szkole podstawowej w Leścach, woj. lubelskie. 20 września 2021 r. / WOJTEK JARGIŁO / PAP

ANNA GOC: Uczniowie przychodzą sami? 

PATRYCJA ORŁOWSKA: Przychodzą, choć zwykle nie są pewni, na jaką pomoc mogą liczyć. Do psychologa szkolnego z reguły trafiają tacy, którzy nie mogą znaleźć zrozumienia u rodziców lub innych bliskich dorosłych. Po pandemii obserwujemy, że dzieciom coraz trudniej nawiązać też relacje rówieśnicze. 
Do psychologa przychodzą nierzadko z obawami. Nie wiedzą, jakie konsekwencje może mieć taka rozmowa. Upewniają się, czy psycholog dochowa tajemnicy: nie opowie o ich sprawie wychowawcy albo nie wezwie rodziców. Decydują się na rozmowę, gdy już jest naprawdę źle. 

Miałam uczennicę, która rozważała przyjście do mnie przez trzy lata. W końcu zrobiła to za namową przyjaciółki. Co by jednak było, gdyby mnie nie zastała? Czy podjęłaby jeszcze jedną próbę? Myślę, że nie. Pomysł szukania pomocy raczej by upadł.

Z raportu Fundacji GrowSpace wynika, że w 450 gminach nie ma ani jednego psychologa szkolnego. Z uwagi na ten problem dyrektorzy zostali zobowiązani przez Ministerstwo Edukacji i Nauki do zatrudnienia ich we wszystkich placówkach. Czy sytuacja zaczęła się zmieniać? 

Rozwiązaniem miała być ubiegłoroczna nowelizacja Karty nauczyciela. Nowe przepisy zobowiązały dyrektorów szkół do zatrudnienia specjalistów – psychologów szkolnych, logopedów, pedagogów specjalnych – w każdej placówce. Ministerstwo Edukacji i Nauki podało także kalkulator zatrudnienia, zgodnie z którym psychologa szkolnego można zatrudnić już na kilka godzin w tygodniu, żeby spełnić ministerialne wymogi. To oznacza, że duża grupa psychologów szkolnych, aby uzyskać 22-godzinne pensum i pełen etat, musi pracować w kilku miejscach jednocześnie.

Pojawiło się nawet określenie „psycholog objazdowy”. 

Dołączyliśmy do grona nauczycieli, którzy by uzbierać godziny na cały etat, muszą kursować między placówkami. Dotąd dyrektorzy przyjmowali psychologów zwykle na pół etatu, łączyliśmy więc pracę w dwóch szkołach. Dzisiaj coraz więcej osób zaczyna pracować w trzech i więcej placówkach. 

Jak zapewnić pomoc psychologiczną w ciągu czterech godzin w tygodniu, jeśli w jednej szkole jest nawet kilkaset dzieci? 

Nie da się tego zrobić w sposób zgodny ze sztuką tego zawodu. Jeśli psycholog jest w szkole przez cztery godziny, a nawet przez osiem, jego czas jest już mocno wypełniony. Jedyne, co może wtedy zrobić, to starać się zapewnić pomoc dzieciom, które mają wskazania do uzyskania tego typu wsparcia – posiadają np. orzeczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie zostały zdiagnozowane. Brakuje jednak czasu na spotkania z innymi dziećmi. 

Nie ma go nawet w sytuacji kryzysowej? 

Nie ma, bo psychologa, który jest zatrudniony na cztery godziny tygodniowo, najprawdopodobniej nie będzie, gdy na terenie szkoły wydarzy się sytuacja kryzysowa. Pusty gabinet psychologa to niestety dość częsta sytuacja, która wpływa też na to, jak jesteśmy postrzegani przez uczniów. Kiedy pytam uczniów, dlaczego do mnie nie przychodzą, czy jest coś, co powinnam zmienić, nad czym mogłabym w ich ocenie popracować, odpowiadają: „Ja bym może i przyszedł, ale pani ciągle nie było”. 

Zniechęcić może też to, że psycholog nierzadko dzieli gabinet z innym ­specjalistą, np. z pedagogiem lub ­logopedą. Trudno wtedy o intymną rozmowę. Na początku września dostajemy w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Psychologów informacje o warunkach pracy psychologów szkolnych. Jeśli mają wspólny gabinet z pedagogiem, u którego uczeń tłumaczy się z wagarów, a do psychologa w tym samym czasie przychodzi inny uczeń, to ktoś musi wyjść. 

Dokąd psycholog pójdzie z uczniem? 

Będzie starał się nie odprawić dziecka z niczym, bo wie, że kolejny raz może się nie zdarzyć. Pójdzie na stołówkę, jeśli akurat będzie wolna. „Dzisiaj pracowałam na korytarzu” – takie wiadomości też dostajemy.

W miastach psychologów jest więcej, ale szkoły są zwykle przepełnione i nawet magazyn na szczotki bywa rozdysponowany. W mniejszych miejscowościach gabinety są, ale stoją puste, bo brakuje specjalistów. 

Z raportu Fundacji GrowSpace dowiadujemy się również, że najgorsza sytuacja jest w województwie podkarpackim – specjalistów brakuje w ponad połowie szkół.

I nie zmieni tego zatrudnianie na ćwiartki etatu. Owszem, psycholog teoretycznie będzie w szkole, ale w praktyce będzie do niej wpadał na kilka godzin. Mała liczba godzin w placówce wywiera też presję na psychologach. Musimy podejmować trudne decyzje: czy mam przyjąć dziecko, które ma opinię z poradni, i z nim pracować regularnie, czy zostawić chociaż jedną godzinę w tygodniu dla uczniów, którzy być może mnie potrzebują, ale nie przychodzą, bo wiedzą, że jestem ciągle zajęta? 

Jeśli psycholog ma w szkole cały etat, sytuacja się zmienia. Codziennie jest w gabinecie i uczniowie o tym wiedzą. Poza tym, że pracuje regularnie z niektórymi uczniami, ma też czas dla innych. Stałe spotkania z psychologiem powinny mieć plan, który realizowany jest wspólnie z uczniem, a czasem także z rodzicami. Najlepiej, jeśli udaje się spotykać raz w tygodniu. 

Jednak szkoła nie jest miejscem, gdzie prowadzi się regularną psychoterapię dziecka. 

W szkole nie ma miejsca na psychoterapię dla uczniów z zaburzeniami psychicznymi. Psycholog szkolny działa w ramach interwencji kryzysowej, prowadzi konsultacje i poradnictwo, psychoedukację, może korzystać też z muzykoterapii czy biblioterapii.

Dlaczego brakuje psychologów w szkołach, skoro psychologia to od lat jeden z najczęściej wybieranych przez maturzystów kierunków?

Absolwenci tuż po studiach, którzy zaczynają pracę w szkole, zarabiają tyle samo co początkujący nauczyciele. W 2023 r. pensja początkującego psychologa wynosiła 3690 złotych brutto, a płaca minimalna od 1 lipca tego roku to 3600 zł brutto. 

Jeśli psycholog ma stopień nauczyciela dyplomowanego, zarabia 4555 zł brutto. Musi jednak pokonać tę samą ścieżkę awansu co nauczyciel. Czyli robić też rzeczy, które są niezgodne z jego kwalifikacjami i nie powinny być w zakresie jego obowiązków. 

Na przykład? 

Organizuje konkurs plastyczny, na szczęście może to być konkurs na temat zdrowia psychicznego. Albo jest odpowiedzialny za przygotowanie apelu 
– np. dotyczącego praw dziecka. Jest też oceniany przez dyrektora, jak każdy inny nauczyciel. Jako Ogólnopolski Związek Zawodowy Psychologów staramy się doprowadzić do zmian w przepisach, które pozwolą dostosować awans do rodzaju pracy, jaką wykonujemy.

Do szkoły wracają uczniowie po pobycie w szpitalu psychiatrycznym, także w trakcie leczenia psychiatrycznego. Czy istnieją procedury, które umożliwiłyby wsparcie tych uczniów i przygotowanie społeczności szkolnej? 

To, czy procedury funkcjonują, zależy od placówki, ale bardzo często szkoła nie wie, że dziecko było w szpitalu, gdyż rodzice nie mają obowiązku informowania o tym wychowawcy. Nauczyciele i psycholog szkolny mogą więc nie mieć pojęcia, że dziecko było lub jest w kryzysie. Mogą też nie mieć informacji o podjętym leczeniu. 

Czy takie procedury nie powinny istnieć, jeśli dziecko spędza w szkole połowę dnia?

Tu chodzi nie tyle o procedury, które są kolejnym dokumentem, ale o umiejętności osób pracujących z tym uczniem. Psycholog z doświadczeniem wie, że gdy uczeń wraca ze szpitala psychiatrycznego, powinniśmy go obserwować i być w gotowości do udzielenia mu wsparcia. Jego koledzy z klasy często wiedzą, co się wydarzyło, ale zdarza się też, że mają błędne informacje. Rozprzestrzenia się np. plotka, że uczennica próbowała popełnić samobójstwo, bo na półrocze z języka niemieckiego ma jedynkę. Tymczasem okazuje się, że źródło kryzysu jest gdzie indziej. Warto prostować takie informacje, bo one angażują też społeczność szkolną. 

Dużą rolę odgrywają też wychowawca i inni nauczyciele. Psycholog powinien im przekazać, jak reagować na sytuacje, gdy np. dziecko ma atak paniki. Przygotować także klasę na to. Wszystko jednak zależy od tego, co wiemy i jakie procedury wypracuje dyrektor szkoły. 

Jeśli dziecko posiada opinię od psychologa klinicznego, psychiatry albo psychoterapeuty, możemy temu dziecku pomóc. 

A jeśli do sytuacji kryzysowej dochodzi w szkole? 

Pracą szkoły zawiaduje dyrektor, który ma za zadanie zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodzieży. Od jego wiedzy i umiejętności reagowania 
w takich sytuacjach zależy to, jak poradzimy sobie w szkole jako zespół i jaką pomoc otrzyma uczeń. Bezpośrednio po sytuacji kryzysowej procedury mówią o wezwaniu pogotowia, poinformowaniu rodziców, udzieleniu pierwszej pomocy przedmedycznej i zapewnieniu bezpieczeństwa. Następnie dyrektor powinien zwołać zespół i rozdzielić zadania – kto z grona pedagogicznego ma kontaktować się z rodzicami, kto przekazać informacje klasie. Trzeba też ustalić formy i metody pracy z uczniem po jego powrocie. 

Kto jest zatrudniany na stanowisku psychologa szkolnego? Z informacji, które OPZZ podało kilka dni temu, wynika, że nie zawsze są to osoby z tytułem magistra psychologii. 

Na podstawie danych uzyskanych z kuratoriów oświaty przygotowaliśmy raport na temat kwalifikacji osób zatrudnianych w tej roli. Są cztery grupy osób, które zajmują to stanowisko, choć ze względu na swoje kwalifikacje nie powinny. Pierwsza grupa to studenci psychologii. Druga – osoby z tytułem licencjata psychologii. Trzecia to nauczyciele z tytułem magistra na kierunku innym niż psychologia. Czwartą grupą są nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących, którzy są absolwentami dwu- lub trzysemestralnych studiów podyplomowych związanych z psychologią.

Czasami biolog, który skończył studia podyplomowe z chemii, uczy obu przedmiotów. Jednak czymś zupełnie niezrozumiałym jest dopuszczanie do pracy w roli psychologa szkolnego katechety czy informatyka, którzy skończyli studia podyplomowe mające w nazwie „psychologię”, np. „psychologia sportu” czy „psychologia rodziny”. Takie sytuacje się zdarzają, a dyrektor formalnie wywiązuje się z ministerialnego obowiązku zatrudnienia specjalisty, nauczyciel zaś, który nie ma całego pensum, dostaje dodatkowe godziny. 

Psychologia nie jest jednak materiałem na studia podyplomowe, bo mówimy o zdrowiu psychicznym. Jeśli ktoś nie skończył studiów magisterskich na kierunku psychologia, nie będzie miał narzędzi diagnostycznych ani obowiązku przestrzegania zasad etyki zawodu, w tym tajemnicy zawodowej.

Ile osób bez tytułu magistra psychologii pracuje w szkołach?

W okresie od 1 września 2022 r. do 18 maja 2023 r. na stanowisku psychologa w szkołach i przedszkolach pracowało 350 osób bez odpowiednich kwalifikacji. 

A ilu pracuje łącznie w szkołach? 

MEiN na sierpniowej konferencji podało liczbę 9,1 tysiąca. 

Wspomniała Pani, że szkoła przyciąga absolwentów psychologii. Dlaczego? 

Tu najłatwiej o pracę. Poza tym, żeby pracować jako psycholog w szpitalu, trzeba przejść całą ścieżkę specjalizacyjną, która jest wymagająca i kosztowna. Żeby zostać psychoterapeutą, także trzeba zainwestować w dodatkowe szkolenia i kursy. Absolwenci często wybierają szkołę jako pierwsze miejsce pracy, bo chcą szlifować umiejętności. Jednak żeby pracować z dziećmi, trzeba mieć odpowiednie kompetencje i doświadczenie. Młodzi psychologowie nie zawsze wiedzą, co robić. Zdarza się, że o rozwiązania dopytują w grupach społecznościowych.

Po kilku latach, kiedy mają już doświadczenie, często odchodzą ze szkół. Mają kwalifikacje, które pozwalają prowadzić własny, dobrze prosperujący gabinet. Chcą też więcej zarabiać. A zapotrzebowanie na pomoc psychologiczną czy psychoterapię rośnie.

Co musiałoby się zmienić, by ­doświadczeni specjaliści zostawali w systemie oświaty? 

Poza wyższą pensją i rezygnacją z konieczności przejścia tej samej ścieżki awansu, którą przechodzą nauczyciele, ważne byłoby uznanie psychologa za specjalistę w szkole. Jeśli on mówi, że potrzebuje testu na temat poziomu stresu ucznia, to pieniądze na ten test powinny się znaleźć. Jeśli twierdzi, że radzie pedagogicznej jest potrzebne szkolenie z komunikacji empatycznej, to takie szkolenie powinno zostać zorganizowane. Psycholog jest często jedyną osobą z rady pedagogicznej, która wie o czym mówi, gdy temat dotyczy zdrowia psychicznego i realnej pomocy uczniom w szkole. Jego zdanie powinno być w tym zakresie najważniejsze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Psycholog w każdej szkole!