Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„W trosce o zdrowie i życie uczniów i nauczycieli domagamy się dostępu do testów dla pracowników szkół, przedszkoli i placówek oświatowych” – apelował kilka dni temu Związek Nauczycielstwa Polskiego. Podobne postulaty wysuwali prezydenci miast po tym, jak testy dla pracowników żłobków i przedszkoli wykonała Łódź, a wyniki wykazały, że 14 proc. badanych ma wynik pozytywny lub wątpliwy (były to przesiewowe testy immunologiczne, sprawdzające, kto ma przeciwciała, a więc miał kontakt z koronawirusem).
Apel ma znaczenie, bo choć na pełen powrót do szkolnych ławek się nie zanosi, to trwa stopniowe odmrażanie oświaty: od 6 maja można otwierać żłobki i przedszkola, od 25 maja w szkołach mogą być klasy 1-3, od tego dnia możliwe są też stacjonarne konsultacje dla maturzystów i ósmoklasistów, a tydzień później podobne konsultacje mają być już dostępne dla wszystkich uczniów. Zbliżają się też egzaminy: 8 czerwca ruszają matury, zaś między 16 a 19 czerwca sprawdzana będzie wiedza ósmoklasistów.
Co na apele rząd? Ani resort zdrowia, ani MEN nie widzą na razie potrzeby ogólnopolskiego testowania pracowników oświaty. „Gdy uruchamiano restauracje i galerie handlowe, nikt nie wychodził z pomysłem, by przetestować wszystkich pracowników sklepów” – mówił Dariusz Piontkowski, rytualnie odbijając też piłeczkę w stronę samorządów. Te, wedle szefa resortu oświaty, mogą sobie robić testy we własnym zakresie. ©℗