Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W tej anarchicznej z ducha postawie kryje się sens wszelkiej sztuki. Czym bowiem jest sztuka, jeśli nie ciągłym poszukiwaniem nowych ścieżek? Na co nam sztuka, która nie podejmuje się eksploracji, czy to formalnej, czy intelektualnej, estetycznej czy filozoficznej, terytoriów nieodkrytych lub zepchniętych na margines? Nie znaczy to oczywiście, że należy zdetronizować klasyków. Herezja to zawsze akt będący sprzężeniem między tym, co ustalone, zgodne z przyzwyczajeniami, zaprotokołowane, a tym, co nowe, nieortodoksyjne, co może się dopiero odsłonić w przyszłości; nawet tym, co jest wręcz bezwstydnie utopijne i nieosiągalne. Ale zawsze jest starciem z przeszłością. Zawsze ustawia się wobec zastanego.
Sztuka w samej swej istocie jest herezją. Wychodzi „poza”, jest aktem transgresji i nieposłuszeństwa. Drogą kontestacji i wstrząsu. Być może dlatego w dziejach ludzkości, od czasów starożytnych do dziś, polityka i państwo próbowały sztukę ujarzmić. Unieszkodliwić ją, podporządkować swoim celom, a najlepiej zredukować do funkcji utylitarnej, aby stała się albo niegroźnym ornamentem, albo – co gorsza – ordynarną propagandą. A jednak nawet w najbardziej ponurych czasach i ustrojach nigdy nie udało się tego w pełni zrealizować. Sztuka schodziła do podziemia, funkcjonowała w drugim obiegu, udawała się na emigrację. Twórcy i twórczynie, niczym średniowieczni heretycy i męczennicy, byli szykanowani, poddawani torturom, bywali też uśmiercani. Sztuce zawsze udawało się wymknąć, bo i jest w niej – a także w samym akcie twórczym – coś anarchicznego i nieokiełznanego, niepodlegającego całkowitemu zniszczeniu nawet w zderzeniu z najsurowszą cenzurą.
Zaiste, sztuka sama w sobie jest herezją. Paradoksem, bo jej fundamentem jest to, co płynne. Perpetuum mobile, bo w zasadzie napędza się sama, działa nieskończenie i niezależnie od okoliczności. Jest zjawiskiem najbardziej chimerycznym ze wszystkich dziedzin ludzkiej aktywności. Nie daje się ująć w sztywne kategorie, jeśli skostnieje – natychmiast umiera, a jej istotą jest potężny wywrotowy ładunek.
Sztuka i herezja to synonimy. Oba te zjawiska są lontem. Zapalnikiem podłożonym pod porządek świata. Tak, tego samego świata, który powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu. Znów paradoks? Skąd! Eksplozja jest naszym prapoczątkiem. Powstaliśmy z herezji i rewolucji – ze wstrząsu, który zmienił reguły gry.
Cieszmy się zatem sztuką. To ona jest najdoskonalszym odzwierciedleniem naszej natury. A Festiwal Ars Cameralis, który od lat się zmienia, żywo reaguje na najnowsze zjawiska i jednocześnie prezentuje te, które przed laty były przełomowe i weszły już do kanonu współczesnej sztuki, jest najlepszą przestrzenią dla wszelkich herezji. ©
Ishbel Szatrawska – dramatopisarka, teatrolożka, finalistka Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, felietonistka „Polityki”. Autorka sztuki „Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia” (2022) i powieści „Toń” (2023). Pracuje w Żydowskim Muzeum Galicja, mieszka w Krakowie.