Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jego książki, wykłady i sentencje były inspiracją w osobistej duchowej drodze dla milionów ludzi. Czerpiąc z zasobów swojej tradycji – wietnamskiego nurtu buddyzmu zen – uczył, jak osiągnąć pokój i szczęście w zwyczajnych warunkach codziennego, zabieganego życia zachodniej cywilizacji – myjąc naczynia, spacerując, rozmawiając z bliską osobą.
Myliłby się jednak ktoś, kto oskarżyłby go o eskapizm – ucieczkę w prywatną duchowość przed rozmaitymi społecznymi czy globalnymi problemami współczesnego świata. Nie za nauczanie mistycznego sposobu jedzenia mandarynki (choć uczył i tego) Martin Luther King zgłosił go w 1967 roku jako kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla – lecz za zaangażowanie w ruch pokojowy, który miał najpierw zapobiec, a potem zakończyć wojnę w Wietnamie, a może i za to, co robił już wcześniej – czyli za rozwijanie (nawet wbrew wielu ówczesnym autorytetom swojej klasztornej tradycji) „buddyzmu zaangażowanego” – troszczącego się o wyrównywanie nierówności społecznych, edukację dzieci, ochronę środowiska.
To właśnie zaangażowanie społeczne uczyniło go persona non grata w ojczyźnie – najpierw rząd Sajgoński oskarżył go o komunizm, potem komuniści – o podburzanie przeciw nowemu porządkowi (m.in. przez zaangażowanie w ratowanie tzw. boat people – Wietnamczyków uciekających z kraju po upadku Południa).
Wyemigrował – najpierw do Stanów Zjednoczonych, potem do Francji. Tam, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Bordeaux utworzył w 1975 roku klasztor (wspólnotę?) Plum Village – który stał się głównym centrum założonego przez niego dziewięć lat wcześniej„Order of Interbeing” – „Zakonu Współistnienia” i przez który do dzisiaj przewinęło się mnóstwo osób poszukujących sensu życia, oświecenia, pokoju w sercu i w świecie, pojednania i dialogu międzyreligijnego.
Uczył o pokoju serca, który może być jedynym źródłem autentycznego pokoju w wymiarze społecznym, i – wedle świadectw swoich najbliższych uczniów – miał w sercu pokój. Był zaangażowany w wiele procesów pokojowych w różnych miejscach globu. Nie bał się też kontrowersyjnych decyzji – jak choćby podróży do ojczystego Wietnamu w 2005 roku za zgodą komunistycznych władz tego kraju. Wielu Wietnamczyków pozostających w opozycji do rządu oskarżyło go wówczas o zbyt daleko idący kompromis.
W 2014 przeżył udar mózgu, w wyniku którego utracił zdolność mowy i – prawie całkiem – chodzenia. Nie mógł już dłużej nauczać i praktykować swojego ulubionego ćwiczenia duchowego – uważnego spaceru. W 2018 roku wrócił do Wietnamu, do założonego przez siebie klasztoru – z potrzeby serca i aby pokazać: korzenie są ważne.
Nie znałem go osobiście; słyszałem o nim dobre rzeczy; prawdę jego wskazówek, jak odkrywać piękno życia ukryte w chwili – sprawdziłem.