Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O premierze na canneńskim festiwalu donoszą również inne media – Polskie Radio 24, Interia, Onet, „Gość Niedzielny” czy wPolityce.pl. Najdalej idzie Katolicka Agencja Informacyjna, a za nią portale „Naszego Dziennika” i „Niedzieli”, pisząc: „Film »Dwie korony« zaprezentowano wymagającej publiczności prestiżowego festiwalu filmowego. Mimo to, reakcje widzów były zaskakująco pozytywne, a pokaz zakończył się gromkimi brawami”.
Prawda PR-u
Wystarczy minuta na oficjalnej stronie Festiwalu w Cannes, aby przekonać się, że „Dwóch koron” w programie nie ma. Są za to na liście tysiąca czterystu filmów pokazywanych na Marché du Film, czyli towarzyszących Festiwalowi targach dla dystrybutorów. Projekcja na targach nie jest sukcesem, a jedynie płatną usługą.
Przy odpowiedniej dozie naiwności i dobrej woli można by było uznać, że informacja o „Dwóch koronach” w Cannes jest tylko niefortunnym skrótem myślowym – ale skąd w takim razie twierdzenie, że był to „jedyny nowy polski film pełnometrażowy wyświetlany podczas tegorocznego Festiwalu”? Na Festiwalu rzeczywiście nie pokazano żadnego nowego polskiego filmu pełnometrażowego – chyba że mówimy o belgijsko-francuskiej „Prawdziwej historii” Romana Polańskiego, do której dołożył się Polski Instytut Sztuki Filmowej. Za to na Marché du Film polskich filmów i koprodukcji, w tym tych produkowanych z udziałem TVP, wyświetlono aż pięćdziesiąt. Skąd więc te przekłamania? Z gdańskiej agencji enterPR, która zajmuje się obsługą medialną „Dwóch koron”.
„To pierwszy film ukazujący nieznane dotąd powszechnie fakty z życia św. o. Maksymiliana Kolbego” – to zdanie, podane już nie przez agencję, a producenta, też powtarza się w mediach. Trudno je podważyć, bo trudno zdefiniować, które fakty z życia świętego były „nieznane dotąd powszechnie”. Ale „Dwie korony” na pewno nie są pierwszym filmem o św. Maksymilianie – poza kilkoma dokumentami, w tym fabularyzowaną „Sceną zbiorową ze świętym” Mariusza Waltera z 1974 roku, należy wspomnieć „Życie za życie” (1990) Krzysztofa Zanussiego i Jana Józefa Szczepańskiego. W głównej roli – zafascynowanego Kolbem uciekiniera z Auschwitz – wystąpił Christoph Waltz, który wiele lat później zasłynął rolą sadystycznego nazisty w „Bękartach wojny” Quentina Tarantino. U Zanussiego zagrał również Artur Barciś, występujący teraz w „Dwóch koronach”.
Jak pokonać Szatana
Reżyser i producent „Dwóch koron” Michał Kondrat w dorobku ma zaledwie dwa dokumenty: „Jak pokonać Szatana” oraz „Matteo”, obydwa o tematyce egzorcystycznej. Ten pierwszy reklamował słowami: „Eksperci mówią, jak prawidłowo powinniśmy sprawować modlitwę o uwolnienie, kto może zwracać się do Szatana w formie rozkazującej, oraz jak to robić bezpiecznie. W filmie znajdzie się też wywiad z mocno dręczoną Włoszką i modlitwa nad nią”. Jak donosi prowadząca zbiórkę na „Dwie korony” Fundacja Filmowa Maksymiliana Kolbe, to właśnie podczas pracy nad „Jak pokonać szatana” pojawiły się „pierwsze znaki działania o. Maksymiliana”.
Na stronie firmy Kondrat-Media reżyser „Dwóch koron” prezentuje się jako „wieloletni asystent egzorcysty, absolwent studiów podyplomowych Kierownictwa Duchowego na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie”. Obecnie zajmuje się nie tylko produkcją, ale i dystrybucją „filmów przekazujących wartościowe treści”. Jako swoje największe sukcesy sprzedażowe podaje tytuły: „Zerwany kłos” (producencki debiut o. Rydzyka, 207 tys. widzów), „Pilecki” (161,5 tys. widzów) oraz „Wyklęty” (70 tys. widzów).
Wracając do materiału Marii Stepan z „Wiadomości”: był to klasyczny fake news. TVP lubi używać tego pojęcia – ostatnio posłużył się nim Jacek Kurski, gdy w programie „Gość Wiadomości” wskazywał na media jako odpowiedzialne za skandal z opolskim festiwalem. Bo w przekonaniu ekipy Kurskiego „fejkiem” są wyłącznie informacje niekorzystne dla PiS i podawane w mediach z PiS niezwiązanych.
Przypadek „Kolbego w Cannes” przy innych przekłamaniach „Wiadomości” wydaje się wręcz niewinny – ale pokazuje, jak łatwo media dają się zwieść agencjom PR. I jak ostrożny musi być odbiorca, skoro kłamie mu się nawet w kwestii niskobudżetowego filmu nakręconego w Niepokalanowie.