Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prymas Stefan Wyszyński „odczytuje znaki czasu” i korzystając z osłabienia władz przechodzi do kontrofensywy. Chce odrodzenia religijno-moralnego Polaków i wzmocnienia Kościoła po represjach lat 40. i 50. Ukoronowaniem tego projektu ma być wielkie święto katolicyzmu w roku jubileuszowym milenium chrztu Polski – 1966.
W połowie 1958 r. komuniści budzą się z letargu. Milenijną inicjatywę oceniają jako wyzwanie; boją się, że w 1966 r. może dla nich dojść do katastrofy – jeśli nie politycznej, to co najmniej wizerunkowej. Jednak pomysłu na kontrakcję im brak. Najchętniej zastosowaliby metodę kija, lecz po „okresie błędów i wypaczeń” nie chcą ryzykować. Jak diabeł święconej wody boją się „drugiego Poznania”. Ostatecznie decydują się na własne obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego (1960-66), które mają przyćmić kościelne Milenium. Mobilizują „masy”, które chcąc nie chcąc uczestniczą w tym wielkim i drogim spektaklu zafundowanym przez państwo.
W konkurencyjnych i konfrontacyjnych wobec Milenium obchodach Tysiąclecia akcent pada na celebrę rocznic historycznych oraz tzw. czyny społeczne. Działania te przynoszą pewne profity, lecz towarzyszy im trudna do zniesienia otoczka propagandowa. Zwieńczeniem jest pokaz siły 22 lipca 1966 r.: defilada wojskowa w Warszawie.
1050 lat temu Mieszko I przyjął chrześcijaństwo i na zawsze zmienił bieg naszej historii. Ale czy na pewno wiemy dlaczego, gdzie i kiedy się to stało? Zapraszamy w pasjonującą podróż przez mroki najwcześniejszych dziejów Polski | Przeczytaj dodatek "966: ŚWIADECTWO CHRZTU" »
Równolegle ekipa Gomułki podejmuje zakulisowe, często bezprawne działania, które mają storpedować kościelne Milenium. Niespodziewanie władzom pomaga orędzie wystosowane 18 listopada 1965 r. przez biskupów polskich do biskupów niemieckich. Peerelowska propaganda bombarduje Kościół nienawiścią za słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Mimo to gros Polaków – najpierw zaskoczonych i nierozumiejących gestu biskupów – opowiada się po ich stronie.
W styczniu 1966 r. komuniści uniemożliwiają kard. Wyszyńskiemu wyjazd do Rzymu na otwarcie obchodów roku milenijnego. Niemal wszystkie uroczystości kościelne w kraju – zwłaszcza te najważniejsze z kwietnia i maja – mają swoje państwowe, sztucznie wykreowane odpowiedniki. Aparat państwa szykanuje duchowieństwo i laikat za „wrogie wystąpienia”. Uruchamia się wszystkie siły i środki w celu maksymalnego ograniczenia udziału wiernych w obchodach – zatrzymuje się ich w pracy, w szkołach, na uczelniach, nie udziela urlopów, zamyka połączenia autobusowe i kolejowe, organizuje konkurencyjne imprezy. Największe nasilenie tych działań przypada przed centralnymi uroczystościami milenijnymi 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze.
Władze utrudniają także peregrynację po kraju Obrazu Nawiedzenia, czyli kopii jasnogórskiej ikony. Ale to wszystko na nic. We wrześniu 1966 r. bezsilne państwo każe ją „aresztować” i pod przymusem umieszcza na Jasnej Górze. Odtąd po PRL peregrynują puste ramy obrazu. Wrażenie jest jeszcze bardziej piorunujące. Aparat policyjny nie unika też „kryterium ulicznego”. W 1966 r. dochodzi do poważnych incydentów w Krakowie (8 maja), Gdańsku (29 maja), Warszawie (26 czerwca), a w 1967 r. także w Sosnowcu (20-21 maja). Inną odsłoną konfliktu z Kościołem jest niedopuszczenie do przyjazdu do Polski papieża Pawła VI, który chce odwiedzić Jasną Górę w maju, a gdy to okazuje się niemożliwe, w grudniu 1966 r.
Mimo represji wierni masowo uczestniczą w uroczystościach kościelnych, przy okazji „głosując nogami” przeciwko komunistom. Kościół osiąga swoje cele taktyczne i wygrywa na punkty rozpętaną przez ekipę Gomułki wojnę o Milenium.
A co z celami strategicznymi? Czy zostały osiągnięte? Obchody jubileuszu zostały przecież stworzone przez Prymasa Tysiąclecia w trosce o przyszłość i jakość polskiego katolicyzmu. Czy dziś, po latach, pamiętamy jeszcze o tym przesłaniu? ©