Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Impulsem do jego napisania był epizod podróży dookoła świata, jaką Tove Jansson i jej partnerka Tuulikki Pietilä odbyły na przełomie 1971 i 1972 r. Odwiedziły wtedy między innymi Saint Petersburg na Florydzie, nad zatoką Tampa. Celem był zacumowany w tamtejszym porcie statek, zbudowany na potrzeby filmu „Bunt na »Bounty«”. Dla pisarki bardziej fascynujące okazało się samo miasto – jedno z Sun Cities, w których amerykańscy emeryci mają dożyć swoich dni w słońcu i spokoju.
Proszę się nie spodziewać sielanki – „Słoneczne miasto” to powieść o niespokojnej starości, o emocjach, pragnieniach, złudzeniach i wewnętrznym niepokoju, który wraz ze słabnięciem ciała wcale nie mija. Mieszkańcy pensjonatu Butler Arms żyją wedle ustalonego porządku (nawet osiem bujanych foteli na pięknej werandzie nie zmienia nigdy miejsca i każdy przyporządkowany jest konkretnej osobie), ale napięcia między nimi czasem doprowadzają do wybuchu, choć zwykle znajdują ujście w rytualnych złośliwościach. Panna Peabody, skromna krawcowa, której pobyt na Florydzie umożliwiła wygrana loteryjna, każdą niemal próbę nawiązania kontaktu z bliźnimi przypłaca absurdalnym poczuciem winy. Jej nieoczekiwanym sojusznikiem staje się pan Thompson, tetryk nadużywający alkoholu oraz czosnku, a w dodatku symulujący głuchotę. Pani Rubinstein, władcza, weredyczna, a przy tym nieco cyniczna matrona („Moje gratulacje. Wreszcie wyraziła pani własną opinię i odważyła się zrobić sobie wroga” – mówi do panny Peabody, gdy ta nieoczekiwanie wygarnęła prawdę nieznośnej pannie Frey) spędza godziny na bezskutecznym szkicowaniu szczerego listu do syna. Dwie siostry Pihalgi nieustannie czytają, nigdy jednak się nie dowiemy, co właściwie, a po ich nagłej śmierci okaże się, że mieszkańcy domu nie wiedzą nawet, skąd pochodziły – gdzieś znad Bałtyku? I tak dalej... Kontrast do tej nieco groteskowej, raczej smutnej niż śmiesznej galerii tworzy para młodych zakochanych: pracujący na statku „Bounty” Joe i sprzątająca w pensjonacie Meksykanka Linda. Trudno ich jednak nazwać parą idealną. Joe wciąż czeka na znak od napotkanej przypadkiem sekty, uwierzył bowiem w rychłe przyjście Jezusa. Tłem zaś jest świat piękny, ale dziwnie sztuczny, jak plastikowe hibiskusy, które Joe wręcza turystom odwiedzającym „Bounty”.
A „Kamienne pole”? Boel Westin, biografka Tove Jansson, nazwała tę krótką powieść „cierpką historią mówiącą o pisarstwie i języku”. Dodajmy – także o relacjach w rodzinie i rozliczeniu z własnym życiem, którego dokonuje Jonasz, emerytowany dziennikarz. I o tym, że czasem można jednak coś naprawić. ©℗
Tove Jansson, SŁONECZNE MIASTO, przeł. Teresa Chłapowska, Justyna Czechowska. Marginesy, Warszawa 2017, ss. 302.