Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
– mówił papież 19 listopada podczas mszy w kaplicy Domu św. Marty.
Przez słowa Franciszka przebija rozgoryczenie. Oczywiście święta są potrzebne. Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie biedy, ale z drugiej strony wielu z nas będzie miało w tym roku świadomość, że tysiące ludzi te święta spędzą w obozach uchodźców albo w pasie błota gdzieś pomiędzy dwiema granicami, zmarznięci i głodni, w poczuciu odrzucenia i poniżenia, choć są naszymi braćmi – jeżeli nie w Chrystusie, to na pewno w człowieczeństwie.
Zawsze mogę otworzyć drzwi dla tych, którzy nie mają dachu nad głową albo są samotni. Takich ludzi mamy wokół siebie mnóstwo i Polska byłaby rajem, gdybyśmy zamiast wywrzaskiwać „Polska dla Polaków” głosili: „miłujmy się wzajemnie, jak Chrystus nas umiłował”.
Świat rzeczywiście nie rozumie drogi pokoju. To nie oznacza, że nie ma sytuacji, w których działania zbrojne mogą uchronić niewinnych od cierpień i śmierci. Musiałyby jednak być one prowadzone w sposób bezinteresowny i skierowany wyłącznie przeciwko zbrodniarzom, o ile wszystkie inne drogi dialogu zostały wyczerpane. Gdybyśmy my i inne kraje nie stanęli do walki w czasie II wojny światowej, to hitleryzm nie zostałby pokonany.
Jeśli ktoś będzie atakował mojego Artura [adoptowanego przez s. Chmielewską – red.], który jest niepełnosprawny, a więc bezbronny, i wyczerpię wszystkie pokojowe środki, myślę, że mogłabym się posunąć do przemocy w jego obronie. Ja mogę poświęcić swoje życie – mam taki wybór. Artur nie ma wyboru. Ofiary cywilne, które giną w Syrii, również nie mają wyboru. ©
Autorka jest przełożoną Wspólnoty Chleb Życia.