Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś obserwuję w mediach publicznych nawrót do stylu PRL-owskiego »Dziennika Wieczornego«, i po prostu nie mogę słuchać, jak powraca pomieszanie wybiórczych informacji z ideologicznym, jednostronnym ich komentarzem”. „Miejsce słuchania tych, którzy myślą inaczej, zajmuje postawa wrogości, insynuowanie złych intencji opozycjonistom, walka zajmuje miejsce dialogu. Tak widzę Polaków dziś. Czy i co może na to poradzić Kościół?” – pytał ks. prof. Andrzej Szostek w referacie wygłoszonym na zaproszenie kard. Kazimierza Nycza podczas dorocznego opłatka z mediami w warszawskim pałacu arcybiskupim.
Były rektor KUL precyzyjnie pokazał zagrożenia, jakie rodzi obecny „pat polityczny”. Upomniał się także o głos Kościoła: „Martwi mnie milczenie Kościoła – w tym przypadku: głównie Episkopatu – tam gdzie jego głos powinien wyraźnie i stanowczo zabrzmieć”. Lubelski etyk wskazywał na przykłady działań władzy, „które są obce Ewangelii Chrystusowej”, jak polityka antyimigracyjna, „jawnie ignorująca troskę o najbardziej potrzebujących, o których tak natarczywie dopomina się papież Franciszek”, czy forsowanie ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej wbrew woli ich rodzin. Wystąpienie ks. Szostka ratuje honor Kościoła, w którym większość bezkrytycznie (mniej czy bardziej jawnie) wspiera „dobrą zmianę”. A można pytać dalej: do jakich szkód w demontażu państwa prawa musi dojść, by prezydium Episkopatu czy biskupi na zebraniu plenarnym odważyli się upomnieć o dobro wspólne? ©℗