Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masowo uprawiana i na globalną skalę oglądana. Na coraz wyższym poziomie rozgrywana – nie tyle nawet dzięki nowinkom taktycznym, co dzięki coraz lepszemu (również na skutek rozwoju nauki, zob. w „TP”) przygotowaniu fizycznemu piłkarzy. Coraz lepiej pokazywana.
Zapewne także z tych powodów FIFA, która zrzesza wszystkie krajowe federacje piłkarskie i która organizuje mistrzostwa świata (a co za tym idzie – sprzedaje prawa do transmisji, reklam itd.), również ma się dobrze jak nigdy dotąd. Tak dobrze, że żadne protesty w kraju tegorocznego mundialu i żadne dziennikarskie śledztwa, ujawniające toczącego ją raka korupcji, nie robią na niej wrażenia. Mistrzostwa – przypomina np. „Economist” – kosztowały życie 9 budowniczych stadionów, które miały spełnić „standardy FIFA”. Z tych samych powodów trzeba było wysiedlić ćwierć miliona mieszkańców faweli. Wielu Brazylijczyków – nauczycieli, strażaków, kierowców autobusów – domaga się „standardów FIFA” w wypłatach. Problem w tym, że choć na zyski z imprezy liczyli wszyscy – zgarnie je tylko znienawidzona FIFA.
O oderwaniu się tej instytucji od rzeczywistości najlepiej mówi historia powierzenia mundialu w 2022 r. Katarowi. W ostatnich tygodniach media prezentują dowody na kupowanie głosów, mających wpływ na podjęcie tej decyzji, i zapewne FIFA ostatecznie ją zmieni, ale bynajmniej nie z powodu światowego oburzenia, tylko dlatego, że na 50-stopniowym upale naprawdę nie da się grać w piłkę. Tam również zresztą ginęli budowniczowie stadionów...
Najgorsze jest to, że mamy do czynienia z sytuacją bez wyjścia. Zanim na czele FIFA stanął Sepp Blatter, rządził nią oskarżany o korupcję i nepotyzm João Havelange – po zmianie władz okazało się jednak, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Nic nie wskazuje, żeby po odejściu Blattera coś się miało zmienić. Postulaty wprowadzenia do tej organizacji jakiejś instytucji kontrolnej, nadzorującej „sprzedaż produktu zwanego futbolem”, rodzą się w głowach ludzi szlachetnych, ale nieznających współczesnej piłki. Większość kibiców, niestety, zapłaci każdą sumę i pogodzi się z każdą nieuczciwością, byle móc ją oglądać.