Potencjał dramatyczny

Szalenie zaniepokoiła nas wiadomość, że oto Ministerstwo Obrony Narodowej kupiło setki długopisów piszących i na mrozie, i w szalonym cieple, którymi można rozbijać szyby, ciąć i świecić.

13.02.2017

Czyta się kilka minut

Cena i sens zakupu nas nie interesują, ciekawi nas potencjał zagrożeń, jakie długopisy te mogą przynieść ekipie rządzącej. Zważmy, że ekipa rządząca, jak żadna inna z nam znanych, posiada niebywałą skłonność do samouszkodzeń. Masa ostrych przedmiotów leżących na biurkach tego gabinetu bądź pochowanych w połach palt, w torbach czy też bagażnikach samochodowych to proszenie się o nieszczęście, o kolejne dramaty, o wzięte z kosmosu mniemania, to gotowa recepta na smutek, łzy i kolejne pretensje do świata co rusz okazującego się bynajmniej nie przypieckiem, lecz tyglem wrzącej smoły, z której wystają sowieckie żyletki.

Wypadek samochodowy – rzecz poważna i żadną miarą powagi sytuacji tu nie bagatelizujemy. Ale już to, jak opowiada o nim rząd i miłe mu media, zasługuje na uwagę. Otóż jest coś w obecnych rządach nietypowego, pomijając szereg nietypowości, które rzucają się w oczy. Jest to mianowicie gigantyczny potencjał dramatyczny, czy raczej pragnienie dramatyzowania wszystkiego, każdej przykrej i nieprzykrej okoliczności, które w statystycznym gospodarstwie domowym, nie tylko w Polsce, są normą codzienności. Gdybyśmy w domu, na co dzień, praktykowali taką – za przeproszeniem – koncepcję przykrości dnia codziennego, zostalibyśmy bardzo szybko zaprowadzeni do jakiejś, jakiejkolwiek poradni zajmującej się bądź to natręctwami, bądź to analizowaniem moczu. Bez żadnych wątpliwości należy uznać, że temu rządowi należy się naprawdę poważna, bardzo specjalistyczna ochrona, na każdym kroku, i to każdego członka gabinetu. Inaczej ludzie ci są gotowi zrobić sobie naprawdę poważną krzywdę. Słowem, dawanie tam komukolwiek do ręki długopisu, który nie dość, że tnie i rozbija szyby, to jeszcze świeci, jest ogromną lekkomyślnością.

Weźmy problem potencjału dramatycznego i z innej strony. Potencjał dramatyczny jest wpisany w politykę wizerunkową tego rządu i jest jej podstawą. Co rusz zdarzające się wypadki członków tej ekipy podtrzymują udatną legendę straszliwego osaczenia, zagrożenia i napięcia, aurę potyczki hybrydowej, wspartej narracją z czytanki na temat zwarcia pod Cedynią. Nie, nie są to wnioski płynące z lektury prasy szydzącej, rządowi wrogiej, ale rządowi przyjaznej, więc nie jest to czcza nadinterpretacja. Otóż nie wiadomo, jak długo prasa owa musiałaby pisać o „Bolku” czy Kiszczaku, gdyby nie wypadki samochodowe, które dają oddech czystego romantyzmu. Oto wreszcie na chwilę można zmienić stylistykę i nastrój, nakreślić coś, cokolwiek bądź łzawego, bądź przejmującego, czegoś takoż sensacyjnego, o spisku wszelkich mocy na poziomie lądowania Marsjan w Roswell.

Nie ulega chyba dyskusji, że gdy członek tego gabinetu skaleczy się wreszcie długopisem albo ów długopis wyschnie i odmówi działania w przedziale temperatur podanych w gwarancji (od -37 do 120 st. Celsjusza), to na łamach tej prasy zostanie najpierw przeprowadzona dokładna analiza pochodzenia producenta. Na głębokość udziału jego przodków w bitwie pod Grunwaldem. Potem jednak dowiemy się nieco o odniesionych ranach, których niegodniśmy całować. Na poziomie konkretów – tak jak ostatnio po kolejnej stłuczce – usłyszymy, że dla wzmocnienia bezpieczeństwa urzędników państwowych zmieni się nazwę Biura Ochrony Rządu na Narodową Służbę Ochrony, która nawiąże swymi tradycjami do Armii Krajowej. Fertig.

Takie to są recepty, niezmyślone przecież, a już wypowiedziane, z szalenie tęgimi minami ludzi ostrzeliwanych zewsząd. Jest to dramat w formie czystej, który pogłębia domniemanie, że ktoś w rządzie naszym ma zamiar korzystać z długopisu przy 120 st. Celsjusza. Mamy nadzieję, że telewizje niezłomne będą transmitować tę rozdzierającą próbę bicia tak osobliwego rekordu w historii dramatu. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2017