Podstępy postępu

Nie da się uniknąć konfliktu między odmiennymi stanowiskami w sprawie in vitro i zarodkowych komórek macierzystych. Można uniknąć tylko epitetów.

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Awantura wybuchła, zanim jeszcze powołana przez premiera komisja rozpoczęła prace. Po tym, jak jej przewodniczący powiedział, że jego zdaniem o prawo do in vitro powinny się ubiegać wyłącznie pary małżeńskie, posypały się na niego gromy. "To nie kobiety, a prawnicy, etycy i teologowie będą teraz decydować o ilości komórek do zapłodnienia. To zamach na intymność człowieka" - ubolewały na internetowych forach feministki. Gowin wycofał się ze swoich stwierdzeń, ale wtedy do boju ruszyła prawa strona sceny politycznej. "Za chwilę Gowin poprze eutanazję" - kpił poseł Zbigniew Girzyński z PiS, a w mediach prawicowych ukazały się chłodne komentarze.

Wolna amerykanka

Polska nie może dłużej pomijać problemów związanych z bioetyką, bo Europejska Konwencja Bioetyczna, która próbuje określić podstawowe prawa związane z postępem biologii i medycyny, nakłada na sygnatariuszy obowiązek przygotowania własnych przepisów. A myśmy tego nie zrobili przez 11 lat. - Ale zobowiązania to jedno, a wymogi zdrowego rozsądku i moralności to drugie - podkreśla poseł Gowin. - Bo taka sytuacja, że niezwykle ważny obszar życia funkcjonuje bez żadnych regulacji, jest niedopuszczalna.

Gowin odpiera podejrzenia środowisk związanych z Kościołem, że szykowane prawo będzie zbyt liberalne: - Nonsens. Najbardziej "liberalne" rozwiązania polegają na braku rozwiązań. Przykład? Jeśli zdarzają się w Polsce sytuacje, że wylewa się do zlewu setki zamrożonych zarodków albo dopuszcza się zapłodnienie 50 kobiet spermą jednego mężczyzny, to właśnie dlatego, że panuje w tej dziedzinie wolna amerykanka.

Pierwsze reakcje na powołanie komisji bioetycznej nie pozostawiają wątpliwości: to dopiero preludium tego, co nas czeka, gdy debata publiczna rozgorzeje na dobre. Dlatego by zapewnić komisji spokój, o jej pracach - jak ustaliło 16 członków - będzie informował tylko przewodniczący. - Obejmując to stanowisko, wiedziałem, że wchodzę na pole minowe - przyznaje Gowin. - Liczę się z tym, że coś stracę: rękę, nogę albo i głowę. Na razie straciłem tylko lewą dłoń.

Jak u Hitchcocka

- To są sprawy zasadnicze - ocenia problemy czekające na rozwiązanie prof. Andrzej Zoll, pracujący w zespole prawnym komisji.

Przede wszystkim wypadałoby rozstrzygnąć, w którym momencie z punktu widzenia prawa musi być wprowadzona ochrona ludzkiego życia, i to w lepszy sposób, niż jest to dzisiaj. Potem, jak u Hitchcocka, napięcie rośnie. Bo jeśli in vitro miałoby być zalegalizowane, to czy tworzenie nadliczbowych zarodków także? A jeśli tak, to ilu? I co z nimi zrobić później? A może, podobnie jak w Niemczech, uniknąć tego dylematu i pozwolić tylko na zamrażanie komórek jajowych przed zapłodnieniem, ale ze świadomością, że skuteczność tej metody jest niewielka? Albo: czy przyjąć punkt widzenia bezpłodnej pary, która sięga po procedurę in vitro, czy też przynajmniej w takim samym stopniu pochylić się nad zabezpieczeniem praw dziecka, które prof. Zoll uważa za fundamentalne?

A przecież trzeba jeszcze zdefiniować pojęcie "eksperymentu medycznego" i stawić czoło wyzwaniom związanym z genetyką i badaniami nad zarodkowymi komórkami macierzystymi. Wydawałoby się, że Europejska Konwencja Bioetyczna zajęła wobec nich jasne stanowisko, uznając, że "interesy i dobro istoty ludzkiej będą przeważać nad wyłącznymi interesami społeczeństwa lub nauki", a zakaz klonowania człowieka umieściła w specjalnym protokole dodatkowym. Ale czujne oko prawnika odkryje, że raz pojawia się tam określenie "istota ludzka", a raz " osoba ludzka", więc trzeba dociec, czy przypadkiem nie znaczą one czegoś innego. A jeśli tak, to zaproponować własną interpretację.

Dlatego jest niemal pewne, że - zgodnie z prawem przysługującym każdemu państwu ratyfikującemu Konwencję - nasza komisja zgłosi listę zastrzeżeń obejmującą kwestie, które chcemy mieć w kraju uregulowane inaczej.

Czas umiarkowanych

Ale czy możliwe jest wypracowanie kompromisu w gronie ludzi reprezentujących skrajnie odmienne światopoglądy? Spór, jaki toczą, jest odbiciem tej samej dysputy, która ma miejsce od 30 lat, czyli od wynalezienia metody in vitro. Jego istotą jest status ludzkiego zarodka. Dla tych, którzy uważają, że jest on już człowiekiem, zarówno metoda in vitro, jak badania nad wyodrębnionymi z niego komórkami macierzystymi, są nie do przyjęcia. I wbrew często lansowanej w mediach tezie, że opcję tę wyznają jedynie osoby związane z Kościołem, ma ona swoich zwolenników także wśród ludzi obojętnych religijnie, którzy niepewność, czym lub kim jest zarodek, rozstrzygają we własnym sumieniu na jego korzyść: "a nuż to człowiek i co wtedy?".

Ci, którzy są zdania, że zarodki nie spełniają kryteriów człowieczeństwa, a jeśli nawet, to i tak wykorzystanie ich do badań naukowych przedłużających i ratujących życie milionów ludzi jest usprawiedliwione, optują za ich szerokim upowszechnieniem. - W sferze moralnej kompromisów nie ma - mówi s. prof. Barbara Chyrowicz, etyk z KUL, członkini komisji. I protestuje, gdy jako jego przykład przywołuje się obowiązującą w Polsce ustawę antyaborcyjną: - Przecież przeciwnicy aborcji nie uznali, że np. w przypadku ciąży będącej następstwem gwałtu zabicie dziecka nie jest problemem moralnym.

- Istotnego konfliktu między tak odmiennymi stanowiskami uniknąć się nie da - zgadza się kolejny etyk uczestniczący w pracach komisji, prof. Jacek Hołówka z UW, który uważa, że nie istnieją przeciwwskazania, aby prowadzić badania nad zarodkowymi komórkami macierzystymi. - Uniknąć można tylko epitetów.

Jednak prof. Hołówka nie ocenia sytuacji jako beznadziejnej, bo w sporze o zarodki odnajduje dwa stanowiska konserwatywne i dwa liberalne: radykalne i umiarkowane. - Jeśli parlament zechce, żeby Polska ratyfikowała Europejską Konwencję i rozwinie się debata, radykalne opcje stracą na popularności, a ci, którzy dotąd byli gotowi się bić, przyjmą postawy umiarkowane. Dojdzie wtedy do bardzo ciekawego sporu między umiarkowanymi konserwatystami i umiarkowanymi liberałami - przewiduje profesor. Sam uważa się za umiarkowanego liberała i opowiada się za tym, by proto-zarodkom, zarodkom, płodom i być może jajeczkom przypisać ochronny "status specjalny".

Również poseł Gowin, przyznający się do poglądów "dosyć konserwatywnych", na temat możliwości kompromisu wypowiada się ostrożnie: - Od początku zakładaliśmy, że w pewnych sprawach nie da się osiągnąć konsensu. Jednak ci, którzy zostaną przegłosowani, będą mogli złożyć zdanie odrębne, a premier zostanie zapoznany także z protokołem rozbieżności.

Na razie wszyscy są zgodni: już sam fakt, że zaistnieje możliwość dostarczenia opinii publicznej wyraźnie zarysowanych i wnikliwie uzasadnionych argumentów każdej ze stron, jest cenny. Choć niewykluczone, że w pewnych kwestiach zespół dopracuje się także propozycji uregulowań prawnych.

Krok naprzód

Ale debata nad pracami komisji może przynieść jeszcze jedną korzyść: publiczną refleksję nad pojęciem "naukowego postępu". Według rozpowszechnionego przekonania ludzkość uczyni krok naprzód tylko wtedy, kiedy badania nad zarodkowymi komórkami macierzystymi nie będą krępowane. Ten pogląd wziął górę w Wlk. Brytanii, gdzie nie tylko wolno na nich eksperymentować, ale też tworzyć je specjalnie dla naukowych celów, i gdzie ostatnio parlament pozwolił na produkowanie ludzko--zwierzęcych hybryd. Także w Finlandii, Grecji, Holandii i Szwecji można pobierać i wykorzystywać komórki macierzyste z zarodków.

Znacznie mniej "postępowo" jest w Hiszpanii, gdzie dopuszcza się możliwość powstania tylko trzech embrionów przy in vitro i jedynie w okresie płodności matki, po czym ulegają one zniszczeniu. Jeszcze większym "wstecznictwem" wykazał się prezydent Bush: badania na komórkach dorosłych - tak, na pochodzących ze szpiku i z krwi pępowinowej - proszę bardzo, ale na zarodkach - nie (finansowanie tych ostatnich z funduszy publicznych jest niedopuszczalne, choć naukowcy mówią, że komórki niezarodkowe mają mniejsze możliwości terapeutyczne, przez co postęp w leczeniu wielu chorób zostanie zahamowany).

Ale s. Barbara Chyrowicz, która opowiada się za rozwojem badań nad pozyskiwaniem komórek macierzystych tylko od dorosłych, zwraca uwagę na drugą stronę medalu. - Chodzi ostatecznie o to, by postęp służył każdemu człowiekowi - podkreśla. - Nie tylko temu, któremu akurat zależy na prowadzeniu badań.

Siostra profesor stawia fundamentalne pytania: czy ludzkość nie zrobi największego kroku naprzód, gdy przestanie uśmiercać? Czy uznanie, że unicestwianie na masową skalę zarodków człowieka jest złem, nie zintensyfikuje wysiłków, żeby pozyskiwać komórki macierzyste w sposób niebudzący moralnych rozterek? Niedawno naukowcom z Japonii i USA udało się przecież otrzymać komórki z ludzkiej skóry, które są bardzo podobne do zarodkowych.

Jednak tak rozumiany postęp wydaje się wciąż przegrywać ze zwolennikami "postępu liberalnego". I choć za wcześnie przesądzać, czy efektem działań komisji będzie dokument bardziej etyczny czy bardziej prawny, czy będzie bardziej zadowalał Kościół, czy też środowiska kładące nacisk na autonomię jednostki, to pewne jest, że stoi przed nami szansa, aby w ogólnoświatowym sporze dwóch postępów wypowiedzieć się własnym głosem.

***

Komisja ma skończyć prace jesienią, bo rok 2008 jest dobry na debatę bioetyczną: nie grożą nam wybory. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że zanim powstała Europejska Konwencja, opinia publiczna na Zachodzie brała udział w burzliwej wymianie poglądów wszystkich stron przez dwa lata.

Polskie społeczeństwo jest do niej słabo przygotowane. - Wszyscy jesteśmy temu winni, zwłaszcza elity polityczne i intelektualne - przyznaje prof. Zoll. - Już samo określenie "bioetyka" dla wielu jest odległe jak Mars. Tym większe zagrożenie, że łatwiej ulegniemy demagogii, jaką przy tej okazji poczęstują nas partie polityczne dla ugrania doraźnych interesów. Niezadowoleni z rozstrzygnięć komisji będą sypać na nią gromy.

Ale rozmówcy "TP" są zgodni: nie ma rady, trzeba przez to przejść. Stawką jest kształt naszego cywilizacyjnego rozwoju.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008