Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po tym, gdy okazało się, że w 2011 r. – podczas akcji pomocy Haiti po trzęsieniu ziemi – kilku pracowników Oxfamu korzystało z usług lokalnych prostytutek, na organizację posypały się gromy. Władze brytyjskie zapowiedziały, że do wyjaśnienia sprawy wstrzymają Oxfamowi dotacje publiczne. Save the Children i Lekarze bez Granic (MSF), być może chcąc uprzedzić krytykę z zewnątrz, natychmiast ujawniły, że w 2017 r. prowadziły wewnętrzne dochodzenia ws. kilkudziesięciu przypadków molestowania seksualnego.
Tyle usłyszał świat. Dopiero po kilku dniach Mark Goldring, prezes Oxfamu, podzielił się z „Guardianem” swoimi wątpliwościami. Nie kwestionując winy swoich pracowników, pytał: „Co takiego zrobiliśmy? Mordowaliśmy dzieci w kołyskach?”; narzekał, że skala medialnych ataków przekroczyła wszelkie proporcje. Krytycy mogą odczytać tę rozmowę jako próbę obrony reputacji Oxfamu. Ale rację mogą mieć też ci, którzy podnoszą alarm, że odbieranie dotacji publicznych najbardziej szkodzi tym, do których pomoc humanitarna jest kierowana. Ponadto, po każdej takiej decyzji politycznej z wpłat wycofują się darczyńcy prywatni – a zaangażowanie wolontariuszy jest często warunkiem istnienia takich instytucji.
Działalności humanitarnej (na Zachodzie przedstawianej czasem w mediach jako np. wynagradzanie krzywd z czasów kolonialnych) od zawsze towarzyszy szczególnie mocny wymóg nieposzlakowanej opinii – niedobrze jednak, gdy przesłania on zdrowy rozsądek. Piętnować trzeba każde zło, czy jednak czyny kilku osób rzeczywiście powinny prowadzić do zamykania całych projektów pomocowych? To zasadne pytanie – tym bardziej że po skandalu w 2011 r. Oxfam, o czym media wspominają już rzadziej, rozstał się z jego bohaterami (w tym szefem misji na Haiti) i uruchomił procedury powiadamiania o nieprawidłowościach (obecne zarzuty dotyczą tego, że organizacja nie powiadomiła opinii publicznej o powodach tych zwolnień). ©℗