Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli czytacie ten tekst z Gdyni, jesteście w relatywnie najlepszej sytuacji spośród wszystkich mieszkańców Polski. W tym mieście w schronach i innych pomieszczeniach wyznaczonych jako miejsce bezpiecznego schronienia zmieści się 15,2 proc. populacji. Na pudle jest jeszcze Skarżysko-Kamienna, gdzie miejsce w schronie czeka na co dziesiątego mieszkańca, oraz Świnoujście (7,6 proc.). W skali kraju sytuacja jest o wiele gorsza. Na każdych stu Polaków tylko czterech znajdzie w razie zagrożenia schronienie w miejscu wyznaczonym do tego przez lokalne władze.
NIK skontrolowała działania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, 16 urzędów wojewódzkich, 16 starostw powiatowych oraz 32 urzędów gmin. W 2022 r. władze sześciu miast i gmin – Dęblina, Bogatyni, Krasnego, Żnina, Kędzierzyna-Koźla i Zdzieszowic – nie zapewniły mieszkańcom ani jednego miejsca ani w schronach, ani nawet tak zwanych miejscach doraźnego schronienia, czyli w budowlach bez szczególnych wymagań odpornościowych i eksploatacyjnych, zabezpieczających jedynie przed niektórymi środkami rażenia oraz skutkami ekstremalnych zjawisk pogodowych.
W 14 gminach brakowało miejsc w budowlach ochronnych, przygotowano natomiast doraźne miejsca ukrycia. O te ostatnie nie zadbano natomiast w 11 gminach. Większość obiektów ochronnych była w dodatku w fatalnym stanie technicznym. W 2021 r. wydatki na budowle ochronne wyniosły w całym kraju 214 tys. zł, podczas gdy na obronę narodową przeznaczono wówczas ponad 58 mld zł. W miejscach kontrolowanych przez NIK zaledwie co dziesiąta budowla była w dobrym stanie technicznym, a większość nie spełniała wymogów technicznych.
NIK odniósł się również do głośnego raportu Państwowej Straży Pożarnej, która na polecenie wiceministra MSWiA przygotowała w 2022 roku inwentaryzację schronów i miejsc doraźnego ukrycia. Wynikało z niego, że w tych ostatnich – wyznaczanych m.in. w piwnicach budynków mieszkalnych oraz w budowlach użyteczności publicznej – tymczasowe schronienie mogłoby znaleźć w Polsce aż 49 mln osób.
Kolejne kraje Europy przywracają pobór do wojska. Polska na razie o tym nie myśli
Kontrola NIK wykazała jednak, że „przedstawione w raporcie dane są nierzetelne i mogą stwarzać fałszywe poczucie bezpieczeństwa”, a dokument przygotowany dla MSWiA uwzględnia także miejsca w rzeczywistości dla obywateli niedostępne. W niektórych budynkach wymienionych jako lokalizacja miejsc doraźnego schronienia nie było na przykład piwnic. Jako schron w statystykach widnieje m.in. pierwsza linia warszawskiego metra od stacji Kabaty do stacji Wierzbno, projektowana istotnie z takim alternatywnym przeznaczeniem. W trakcie budowy zrezygnowano jednak z kosztownych instalacji, które w sytuacji zagrożenia gwarantowałyby szczelność pomieszczeń.
NIK doszukał się nawet potencjalnego konfliktu interesów. Warszawskie metro, w jednym dokumencie wymieniane jako miejsce schronienia dla ludności, w innych dokumentach były wyznaczone do realizacji zadań na rzecz wojska.