Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie każdy może się pochwalić tym, że jego pradziadek był weterynarzem cara Mikołaja II, a ojciec bawił się w Szwecji na jednej domówce z Bergmanem i częstował ogniem Jimmy’ego Hendriksa. Dennis Wojda, scenarzysta komiksu "Mikropolis", ilustrator i projektant prasowy - akurat może. Głupio więc zachować takie rewelacje tylko dla siebie. W "366 kadrach" najlepsze jest to, że nie są one ani klasycznie rozumianą familijną opowieścią, ani klasycznie rozumianym komiksem. Wojda przystępując do pracy nie posiadał planu, nie pisał też scenariusza. To miał być obrazkowy strumień świadomości. Rodzinne wspomnienia są przeważnie konstruowane niczym powieści: wszystko ma swój logiczny ciąg, tempo, hierarchę ważności. Ale czy tak pracuje ludzka pamięć? Czyż nie jest raczej zbiorem nie do końca poukładanych wspomnień, retrospekcji, familijnych mitów i anegdot przewijających się przez kolejne pokolenia? Autor projektu zamieszczonego na www.366kadrów.blogspot.com wyszedł właśnie z takiego założenia i trudno nie przyznać mu racji. Dzięki temu jego opowieść jest autentyczna. I co najlepsze, te same zalety znajdziemy w warstwie graficznej komiksu. Szczególnego komiksu, bowiem każdy odcinek publikowany na blogu to jeden kadr. Trzeba więc z czytelnikiem komunikować się mocno i celnie, czyszcząc obrazek z niepotrzebnych wizualnych zakłóceń. Wojdzie świetnie się to udaje, bo rysuje konturową, czystą kreskę. A posługując się jednym kadrem, musi myśleć raczej jak fotograf lub ilustrator niż twórca komiksowy. W efekcie mamy do czynienia z jednym z najciekawszych polskich komiksów ostatnich lat. Artystę już złowił wydawca. W 2012 r. całość ukaże się w wydawnictwie W.A.B.
Dennis Wojda, 366 kadrów, www.366kadrow.blogspot.com