Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Otwarty parlamentaryzm”: tak nazwano pakiet zmian w regulaminie Sejmu, zaproponowany przez think tank Kazimierza Michała Ujazdowskiego (dziś senatora Koalicji Polskiej/PSL). Lektura dokumentu skłania do myśli, że powinien się raczej zwać: „normalny parlamentaryzm”.
Autorom chodzi o cofnięcie kilku zmian na gorsze, utrwalonych przez ostatnie dwie kadencje, które czynią z Sejmu maszynkę do głosowania i fabrykę bubli legislacyjnych przepychanych nocą. Chodzi m.in. o znaczne ograniczenie możliwości stosowania ekspresowej ścieżki legislacji oraz większe możliwości zabierania głosu przez kluby i koła na każdym etapie prac ustawodawczych. Są też propozycje istotnych innowacji, m.in. przepis, by Sejm nie mógł odrzucić obywatelskich projektów przed ich pierwszym czytaniem, a także łatwiejszy sposób organizacji wysłuchań publicznych. Ważny byłby też obowiązek przedstawiania przez premiera informacji przed i po posiedzeniach Rady Europejskiej.
Projekt nabrał ciężaru politycznego dzięki temu, że skłonna jest go poprzeć większość klubów opozycji (spotkanie temu poświęcone odbyło się z inicjatywy PSL w zeszłym tygodniu). Część propozycji Ujazdowski promował już 11 lat temu (był wtedy w PiS), w ramach „pakietu demokratycznego”, o którym obecna partia rządząca zapomniała zaraz po wygraniu wyborów. ©℗