Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Urzędnicy podlegli ministrowi rolnictwa obiecują konkurs na prezesa stadniny w Janowie Podlaskim (obecny nominat oddał się do dyspozycji wskutek skandalu ze śmiercią dwóch klaczy pożyczonych od Shirley Watts). Dyrektor generalny Lasów Państwowych wydał decyzję de facto ograniczającą wycinkę w Puszczy Białowieskiej, wcześniej ogłoszoną przez ministra środowiska. W ten sposób drobnymi kroczkami urzędników niższego szczebla władza chyłkiem wycofuje się z dwóch katastrof wizerunkowych, których rozmiarów się nie spodziewała. Nawet jeśli wypowiedź Donalda Tuska o tym, że zagraniczni politycy pytają go głównie o losy koni i puszczy, to złośliwa przesada, wszyscyśmy się w ciągu paru tygodni przekonali, że między Janowem a Białowieżą leży epicentrum polskiej soft power.
Koncepcja miękkiej siły – czyli zbioru czynników, które czynią dany kraj atrakcyjnym, lubianym, uznawanym za godny współpracy – służy w politologii głównie jako wyjaśnienie trwałości hegemonii USA. Problem w tym, że mimo rozwiniętej sztuki manipulacji opinią publiczną nawet najsprytniejszym spin doktorom trudno z góry ustalić, co jest najważniejszym atutem ich kraju. Obecne władze wolałyby zapewne, żeby świat nas się bał, a nie tylko lubił za jakieś niepoważne sprawy, takie jak rasowe klacze i stare drzewa – ale na razie dbajmy chociaż o to. Twardszej siły na globalną skalę – do czasu zakupu lotniskowca, bomby atomowej oraz przejęcia giełdy z Wall Street – nie mamy. ©℗