Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Eugenio Montale (1896–1981) debiutował w 1925 r. tomem „Ossi di seppia” („Skorupy mątwy”) i był to debiut niezwykle mocny. Druga jego książka poetycka ukazała się dopiero po 14 latach. Rok wcześniej stracił posadę dyrektora ważnej florenckiej biblioteki, ponieważ odmówił wstąpienia do partii faszystowskiej. Podczas II wojny zajmował się przekładami z angielskiego („Hamlet”, powieści Melville’a, Hemingwaya, Faulknera i Steinbecka) i francuskiego (Corneille). Od roku 1948 pracował w dzienniku „Corriere della Sera”. Opublikował trzy kolejne zbiory wierszy, w 1975 r. otrzymał literacką Nagrodę Nobla, dwa lata później ukazał się zbiór szósty – „Zapiski...”.
Po polsku mamy już „Poezje wybrane” (1987) w wyborze Haliny Kralowej. Są tam utwory z pięciu tomów Montalego w przekładach różnych autorów – w tym tak znakomitych, jak Anna Kamieńska, Urszula Kozioł, Zygmunt Kubiak i Artur Międzyrzecki. „Zapiski...” otrzymujemy w całości, spolszczone przez jednego tłumacza. To ważne, bo chodzi o dzieło niezwykle spójne, którego poszczególne fragmenty oświetlają się wzajemnie i uzupełniają. Osiemdziesięcioletni poeta rozprawia się w nim ze światem idei filozoficznych i religijnych, z nadziejami i złudzeniami, których te idee są źródłem, ze „wstrętną logoreą dialektyków”. Czyni to bezkompromisowo, z gryzącą, bluźnierczą niemal ironią. Cytować można by długo, tutaj niech starczy „Cabaletta”: „Nasz umysł wyzbywa się / najważniejszych faktów które były potrzebne / a przyjmuje najbłahsze. To dowodzi / niedostatków okrętu / i tego co go zbudował. Szkutnik / najwyższy nie oddał się nigdy do naszej / dyspozycji. Jest nazbyt zajęty”.
Co więc pozostaje? Rzeczywistość sfragmentaryzowana jak skorupy strzaskanego naczynia, pamięć, w której umarli znaczą często więcej niż żywi, a długouchy kundelek Galiffa jawi się o wiele bardziej wyraziście niż niepiśmienny syn dozorcy, który nadał mu imię. Ważny okazuje się konkret, przemijająca materia: „Prawda jest w ogryzaniu / przez mole i szczury, / w pyle co ulatuje ze zbutwiałych komód / i w skórkach dojrzałych parmezanów”. Intrygują nas i niepokoją prywatne aluzje, których nie umiemy rozszyfrować. Przesuwają się przed naszymi oczami senne obrazy i postacie kobiet, których tożsamość kryją zmyślone imiona. Zdumiewająca jest to mieszanka brutalnego realizmu i wizyjności, ironii i nostalgii, goryczy i – jednak – miłości. Wspaniały poeta! ©℗
Eugenio Montale, ZAPISKI Z CZTERECH LAT, przekład Jarosław Mikołajewski. Wydawnictwo a5, Kraków 2017, ss. 150. Biblioteka Poetycka, tom 101.