Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W zasadzie wszystkie wyniki tego wielkiego badania, ich opisy, analizy i omówienie rozumiemy, ale autorzy zostawili nas zupełnie samych z wiadomością, że Gospodarz komukolwiek ze swych wyborców się nie podoba. Komukolwiek to źle powiedziane, bo 10 proc. to nie jest przecież mało. Warto było tę niby drobnostkę rozwinąć, badanie doszczegółowić, ludzi docisnąć i dopytać, żeby coś zrozumieć, żebyśmy my zrozumieli, o co może chodzić. Jak to „Jarosław Kaczyński się nie podoba”? Co tu się może nie podobać? A skoro już tak, to dlaczego? Nic. Cisza. Poczuliśmy się sami, opuszczeni, ale i zobowiązani wobec opinii publicznej do podjęcia próby znalezienia choćby skromnej odpowiedzi. Przecież głosując na PiS głosujesz na Jarosława Kaczyńskiego. I to ci nie pasuje? To jest tak, jakbyś mieszkał na Uranie i nie podobał ci się zapach amoniaku, smak metanu i cyjanowe paski radiacyjne na ciele.
Nasze zdolności wczuwania się w różne sytuacje, ale też w rozumowanie i emocje bliźnich, są powszechnie znane i szalenie cenione. Nie raz i nie dwa, tu i ówdzie, dzięki darowi empatii udało nam się zrozumieć osobliwości komunikacji błon komórkowych w mózgach naszych bliźnich, też bliźnich niebędących w zasadzie naszymi bliźnimi. Dlatego dziś, bez względu na obiektywne trudności, a chcemy, by to doceniono, spróbujemy się wczuć w wyborcę PiS-u, któremu nie podoba się Jarosław Kaczyński. Nie podoba do tego stopnia, że deklaruje to ankieterowi. Otóż to: musimy zacząć od ankietera. A w zasadzie od zaufania.
Z zaufaniem – to wiadomo z podobnych do omawianego tu badania – w Krainie Uśmiechu jest źle. Tu nikt nikomu nie ufa, a już zwłaszcza ankieterom. Znane są wyłudzenia rent i emerytur nie tylko na kominiarza, na wnuczka, ale na ankietera właśnie. Popatrzmy: kto nam zagwarantuje, że ankieter z „Krytyki Politycznej” nie jest kontrolerem poglądów przysłanym z centrali na Nowogrodzkiej? Bądź z żeremia starej warszawskiej inteligencji, czyli wprost z Żoliborza? Nikt. Nikt w Polsce nie może nam dać gwarancji bezpieczeństwa na tak zaawansowanym poziomie ochrony danych osobowych i zapewnić, że ankieter jest tym, za kogo się podaje. „To wspaniale, że głosuje pan na PiS. Ale czy podoba się panu Jarosław Kaczyński?” – pyta, patrząc na nas dobrotliwie, wzbudzając nasze skrajne zaufanie. „O nie – odpowiadamy hardo – jest zbyt łagodny wobec wrogów ludu, zbyt tolerancyjny wobec LGBT i zbyt miękki wobec Unii Europejskiej. Dlatego nam się nie podoba”. W tej chwili przemiły ankieter ściąga maskę i z przerażeniem widzimy, że stoi przed nami srogo toczący, z notesem w ręku, p. A. Macierewicz! Osobiście! Natychmiast zza niego wyłania się p. M. Morawiecki i ludzie od czternastej i osiemnastej emerytury, od pięćset plus, od tysiąc plus, od zniżek na benzynę, gaz i komorne, od chrustu, od nieinflacji, od sukcesów, od Błaszczaka i Glińskiego, i oczywiście od Ziobry. I syczą: „Aha! Taaaak? Jarosław Kaczyński wam się, towarzyszu, nie podoba?”. I buch, jednym ruchem długopisów wszystkie te ulgi i dary nam skreślają. I co? Płać człowieku i płacz. Bo zebrało ci się na szczerość i zaufanie. Do ankietera. Wydaje się to, przy dzisiejszej wiedzy o społeczeństwie, o elektoracie PiS-u, całkowicie niemożliwe. Owo zaufanie i owa szczerość. W tej skali. Na tym poziomie intymności wyznania. Zgodzimy się, że dziesięciu zwolennikom PiS-u w Polsce „nie podoba się” Jarosław Kaczyński i są to na pewno ludzie nietypowi, ale co dziesiątemu wielbicielowi partii? Szok i niedowierzanie. Nie. Skąd zatem te dane?
Uważamy, że dobry p. S. Sierakowski z „Krytyki Politycznej”, publikując w sumie przerażający raport na temat stanu tutejszych umysłów i czarno rysującej się przyszłości, chciał choć trochę tę czerń rozrzedzić, a ludzi pokrzepić. ©