Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liana Y. Zanette z Uniwersytetu Zachodniego Ontario i współpracownicy przeprowadzili w Parku Narodowym Krugera w RPA eksperyment, w którym przychodzącym do wodopojów zwierzętom odtwarzano cztery rodzaje dźwięków. Były to: odgłosy lwa, nagranie rozmowy w lokalnym języku, dźwięki imitujące polowanie (szczekanie psów, wystrzały z broni palnej), a także ptasie śpiewy. Badacze sprawdzali, jak w każdym z tych warunków eksperymentu zareagują przedstawiciele 19 różnych roślinożernych i drapieżnych gatunków– m.in. słoni, hipopotamów, nosorożców, żyraf, hien, zebr, lampartów i antylop.
Eksperyment przeprowadzono na terenie, na którym występuje jedna z największych populacji lwów. Najczęściej polują one na ofiary przy źródłach wody, zresztą podobnie jak lokalni mieszkańcy. Z zebranych danych wynika, że niemal w każdym gatunku najbardziej gwałtowną reakcję ucieczki wywoływało nagranie zwykłej rozmowy. Co ciekawe, rozmowa powodowała dwukrotnie szybszą ucieczkę nie tylko niż ryk lwa, ale także niż odgłosy współczesnego polowania. To sugeruje, że zwierzęcy strach przed ludźmi może być ewolucyjną adaptacją, wywołaną setkami tysięcy lat polowań naszych przodków na sawannie.
Wygląda zatem na to, że każda nasza obecność w pobliżu zamieszkujących sawannę zwierząt jest dla nich potężnym źródłem strachu – nawet jeśli zamiast strzelb w rękach trzymamy kamery czy smartfony. ©℗