Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prof. Krzysztof Meissner swój błyskotliwy (zarazem bardzo wymagający) wykład rozpoczął od zdementowania pewnego mitu na temat fizyki (i innych nauk ścisłych). Otóż wbrew powszechnemu mniemaniu, fizyka wcale nie jest matematycznym i beznamiętnym opisem świata. I nie chodzi tu nawet o to, że tworzona jest przez postaci tak barwne jak Newton czy Einstein, ale o istotne przesunięcie, które miało miejsce ponad sto lat temu. Nowoczesna fizyka zasadniczo nie zajmuje się już opisem obserwowalnej rzeczywistości (jak to miało miejsce od Arystotelesa aż do początków XX wieku), tylko skupia się na rozmaitych formach spekulacji. A tam, gdzie pojawia się spekulacja, niezbędna jest interpretacja.
Prof. Meissner próbował pokazać ten proces na przykładzie ogólnej teorii względności Einsteina. Choć jego wywód momentami dotykał niezwykle trudnych zagadnień, to jednak myśl przewodnia pozostawała jasna – współczesna fizyka już od dawana nie porusza się w przestrzeni empirycznie weryfikowalnych faktów, gdyż stara się opisać zjawiska, których skala zdecydowanie przekracza możliwości naszej zmysłowej percepcji (np. fale grawitacyjne we wszechświecie). Dlatego też fizycy w swojej pracy niejednokrotnie zmuszeni są arbitralnie wybierać jedne rozwiązania, a odrzucać inne.
Na koniec wykładu pojawił się problem emocji, które oczywiście nie są obce naukowcom-teoretykom. „Wielu z nas poświęca całe życie na udowodnienie jednej rzeczy. To nie zawsze się udaje, dlatego tak często pojawia się frustracja. Żeby zajmować się fizyką potrzeba niezwykle dużo pokory i cierpliwości” – podsumował prof. Meissner.