Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie chodziło w nich o programy, ale o stosunek do (ewentualnej) niepodległości Katalonii. Po pierwsze, po tym jak w 2014 r. rząd w Madrycie odmówił Katalończykom prawa do referendum w sprawie suwerenności, szef regionalnego rządu Artur Mas rozpisał wcześniejsze wybory, aby stały się swego rodzaju plebiscytem. Po drugie, stracił w nich znaczenie tradycyjny podział na prawicę i lewicę. Postulat oderwania się od Hiszpanii popierają partie i prawicowe, i lewicowe – i to one najpewniej stworzą nowy rząd lokalny, bez względu na różnice w innych sprawach. Jeśli się porozumieją, w katalońskim parlamencie będą mieć większość: 72 ze 135 głosów. Mas twierdzi, że to starczy, aby zacząć przygotowania do ogłoszenia niepodległości za 18 miesięcy.
Do oderwania się od Hiszpanii jednak nie musi dojść. Do eskalacji nastrojów niepodległościowych mocno przyczynił się Madryt, który odrzucał możliwość renegocjacji statusu Katalonii; zablokowanie referendum było tego przykładem. Tymczasem, jak pokazywały sondaże, większość Katalończyków chciałaby właśnie tego: legalnego referendum i możliwości pewnych zmian w relacjach Barcelona–Madryt. Co do samej niepodległości, opinie są natomiast podzielone. Jak pokazuje przykład Szkocji, gdzie takie referendum zakończyło się w 2014 r. wygraną zwolenników pozostania w Wielkiej Brytanii, warto dać obywatelom szansę wypowiedzenia się. Pogróżki i prawne uniki nie rozwiązują problemów, a jedynie je maskują.
O ile więc kilka lat temu Katalończycy chcieli poszerzenia autonomii, to teraz coraz więcej z nich chce szansy na stworzenie własnego państwa. Wierzą, że to będzie lepsze, sprawiedliwsze, bliższe obywatelom. Aby zrezygnowali, hiszpański rząd musi z nimi rozmawiać. Takie rozmowy przyjęłaby z ulgą Unia Europejska, bo na rozpad państwa członkowskiego Bruksela nie jest przygotowana. Tak samo zresztą jak NATO.
Czy triumf zwolenników niepodległości w Katalonii zmusi premiera Hiszpanii Mariano Rajoya do negocjacji z Barceloną? I czy Katalończycy zechcą do nich usiąść? Możliwe, że tak – tym bardziej że być może mogą rozmawiać już z innym hiszpańskim rządem: w grudniu w Hiszpanii odbędą się wybory parlamentarne, a ich wynik to na razie niewiadoma. ©℗