Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wołał z gniewem, niemal z obrzydzeniem i nienawiścią, a może nawet z satysfakcją do tych, którzy uczynili – jak powiadał – „swoją ziemię przedmiotem zgrozy i wiecznym pośmiewiskiem”, że zostaną wydani na pastwę miecza, żony ich staną się bezdzietne, mężowie zginą od zarazy, a młodzież pobita na wojnach. Jeremiasz domagał się najstraszniejszych kar dla tych spośród Judejczyków, którzy jego, proroka, chcą zabić. Głosił słowa zniszczenia. Zapowiadał, że zginą mieszkańcy Jerozolimy, a ich trupy będą żerem ptactwa. Zapowiadał, że za grzech wiarołomstwa wobec Boga będą jeść swoje dzieci. Za te słowa kapłan i nadzorca Świątyni zakuł go w dyby i kazał wychłostać. Ale prorok dalej zapowiadał wszelkie klęski, by wreszcie wykrzyczeć: nie ja chcę to mówić, ale namówił mnie Pan, „i dałem się namówić, pochwyciłeś mnie i przemogłeś!” ( Jr 20, 7).
Tłumaczenie warszawskie oddaje tę grozę. Stał się wbrew sobie człowiekiem gniewu, bo w ten sposób wyrażał gniew Boga. Ten gniew urósł w nim i stał się tożsamy z jego osobą. Nie on wybrał słowa, ale wbrew wszystkiemu został do tych słów wybrany i natchniony. Nie ma w tym pychy. Nie ma też pokory. Jest przerażenie i to, co nazywane bywa tremendum. Jeremiasz odtwarza i przeżywa w sobie ból, który jest częścią Boskiego głosu.
Jeremiasz używa (jak twierdzi przekonująco Abraham Heschel) słów o seksualnej konotacji. Został w sensie metaforycznym zmuszony do odbycia wbrew sobie przedmałżeńskiego stosunku seksualnego. Poza jego wolą był jego krzyk. To coś więcej niż „pochwycenie”. To gwałt. Bodaj najstraszniejsza forma przemocy. Jeremiasz zaświadcza, że został ofiarą, że wolałby się nie urodzić, niż mówić, co Bóg każe mu mówić.
Ten obraz pokazuje, jak trudna i złożona była/jest relacja między Bogiem a tym, kogo Bóg wzywa. Jeremiasz zapowiada nieszczęścia, a tym samym wzbudza nienawiść ludu, kapłanów, innych proroków, władców. Jest skazany na dojmującą samotność i słowa, których nikt nie chce przyjąć. Nie chodzi tylko o poruszenie religijne, o przemianę serc, ale o bardziej przyziemne posunięcia polityczne. Prorok musi działać wbrew emocjom większości, mówiąc: lepiej poddajcie się Babilonowi i pozwólcie się zaprząc jak bydło w dyby, ale trzymajcie się swoich domostw, ziemi, zwyczajów, religii. Domaga się uspokojenia umysłu i niezbędnej wobec przeważającej siły dawki oportunizmu. Domaga się uznania własnej słabości.
Jeremiasz jest dzisiaj wzorcem proroka gniewu. Ale może też słusznie uchodzić za tego, który czuje politykę i wie, że najgorsza jest zawsze hardość pozbawiona siły i bunt, który prowadzi do bezwzględnej klęski. Czasami mam wrażenie, że politykę najlepiej rozumieją święci i mistycy pozornie oddaleni od świata przemocy i interesów.©