Erna Rosenstein w „Królikarni”

Nie dajmy się fantastycznym skojarzeniom, aluzjom do biologii i fizyki. Twórczość Erny Rosenstein jest wręcz naturalistyczna.

08.04.2014

Czyta się kilka minut

„Nakładanie”, kolaż, 1965 r.  / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
„Nakładanie”, kolaż, 1965 r. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Córka zamożnego lwowskiego prawnika, przedwojenna komunistka po studiach artystycznych w Wiedniu i Krakowie, była świadkiem śmierci zamordowanych przez szmalcownika rodziców. Erna Rosenstein przeżyła cudem. Surrealizm nie był jednak dla niej ucieczką od traumy w świat imaginacji. Była na to zbyt bezkompromisowa.

Oto portret kobiecy zbudowany na kształt mechanizmu dzwonka elektrycznego albo transformatora. Kolorowe pudełko – ni to relikwiarz, ni to ołtarz podróżny, może nawet prosta, otwarta trumna.

Telefon, z którego wystają wysuszone kurze łapki. Błękitna komórka, która na obrazie olejnym z 1966 r. pęcznieje, zapowiadając kolejne istnienia.

„Znaki” – tajemniczy alfabet wyłaniający się z czerwonego, kosmicznego chaosu. „Zaledwie” – żyłki zarysowane na starzejącym się ciele albo komputerowy wykres wyników skomplikowanego badania. „Echa” – oddalające się, niknące gdzieś błękitne kręgi, które przywołują na myśl strukturę DNA.

Nie dajmy się jednak zwieść fantastycznym skojarzeniom, liryzmowi zmieszanemu z ironią, nieskrępowanym aluzjom do biologii i fizyki, kuszącym dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. W pewien sposób twórczość Erny Rosenstein jest bardzo „realistyczna”, może nawet „naturalistyczna”. Tyle tylko, że odzwierciedla świat widziany zza zamkniętych oczu. „Zatkałam oczy – chcę widzieć / Zatkałam uszy – chcę słyszeć. / Wzięłam ołówek – niech mnie drogą prowadzi” – pisała w jednym z wierszy (była przecież także poetką).

Swoboda artystycznych wyborów jest więc tylko pozorna. O wiele istotniejsze jest skupienie, autoanaliza, pewna bezwzględność wobec samej siebie, może przede wszystkim wobec wspomnień. Artystka nie lubiła wspominać, irytowały ją („wydawane za pieniądze” – jak lubiła powtarzać) relacje ocalałych z Zagłady.

Maciej Gutowski słusznie zauważył, że w tej twórczości chodzi o wydarcie z siebie skojarzeń przedmiotów lub – co chyba ważniejsze – wypowiedzenie „w formie bezprzedmiotowej własnych dążeń i tęsknot, podanych jak najuczciwiej, jak najbardziej wyraźnie, poza wszelkimi ułatwieniami i zabezpieczeniami, które dają konwencje”. Po co? Może taka wiwisekcja to dobry sposób, by zachować (albo odzyskać) poczucie sensu.

Wystawa w „Królikarni”, zrealizowana w 10. rocznicę śmierci Erny Rosenstein, to już trzecie podejście kuratorek do tej artystki.

W 2011 r. przygotowały jej prezentację w Fundacji Galerii Foksal i Instytucie Awangardy, zaś przed rokiem w poznańskiej galerii Art Stations. Najnowszej odsłonie można zarzucić sterylność aranżacyjną, a nawet nieprzystający do tych prac chłód. Ma to jednak pewien walor: łatwiej dostrzegamy ich uczciwość.


Erna Rosenstein „NAKŁADANIE”; Warszawa; „Królikarnia”; kuratorki: Dorota Jarecka, Barbara Piwowarska; wystawa potrwa do 25 maja. Towarzyszy jej publikacja poświęconej artystce książki kuratorek pt. „Mogę powtarzać tylko nieświadome” (wyd. Fundacja Galerii Foksal).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2014