Efekt domina

Mój drogi Piołunie,

14.12.2014

Czyta się kilka minut

nóż wbito mi w serce po rękojeść, a potem ranę jeszcze poszarpano rozgrzanymi obcęgami i posypano solą. Spełnił się najgorszy scenariusz. Przed tygodniem pisałem, żeby nie chwalić dnia przed zachodem słońca i nie dzielić skóry na niedźwiedziu. Bo z faktu, że pięciu biskupów weszło do Komitetu Honorowego wielkiego marszu organizowanego przez jedynie słuszną partię, niewiele koniec końców może wyniknąć... I co? Nie minął tydzień – wszyscy się wycofali! Wszyscy!

Oczywiście, niektórzy w oświadczeniach puszczają oko: „Z przykrością informuję, że zostałem zmuszony...”. Albo: „Zmuszony wycofać akces...”. Bądź: „Nie znaczy to, że ideały, o których realizację w życiu społecznym zabiegają organizatorzy marszu, przestały być mi bliskie”. Lub: „Biskup jest za demokracją, wolnością mediów, ale podjął decyzję o wycofaniu się...”. Mówią, że złamał ich wysłannik oberklechy do nadwiślańskiego kraju. Łamistrajk przeklęty! Ale na tym nie koniec, o nie! Gdy trzeba przełknąć porażkę, diabeł z jeszcze większą energią zabiera się do roboty. Bo nie wszystko jeszcze stracone, drogi Piołunie...

Owi biskupi jednego chyba nie pojmują. Że ich czyn wprawił już maszynerię w ruch; kula śniegowa pędzi w dół i przewracają się kostki domina. Plan pierwotny był prosty: udział biskupów w marszu ma nadwiślański Kościół skompromitować i wielu odeń odepchnąć. Cóż, nie udało się. Ale w życie wchodzi plan rezerwowy, plan B: rezygnacja biskupów z poparcia dla marszu inną teraz zrazi Kościołowi klientelę.

Zwykle hierarchę trzyma się pod kloszem i wyłącznie pochlebstwa sączy się do jego ucha. Jak się to dziś mawia, feedback jest zerowy. Jako sługa nieużyteczny i podnóżek mizerny chciałbym jednak wykorzystać okazję i coś niecoś przekazać na wyższe szczeble. Oto garść komentarzy, co znalazły się pod biskupimi wyjaśnieniami na jednym z patriotycznych i bogoojczyźnianych portali...

„Zwykli tchórze!”. „No to mamy w miejsce polskiego Kościoła – polską Cerkiew. Tam wielbią Putina, a u nas... no kogo?”. „Najgłupsza rzecz, jaka przytrafiła się Episkopatowi”. „Wstyd, hierarchowie! Lojalność względem nuncjusza papieskiego przedkładacie nad dobro Polski. Będzie wam to zapamiętane”. „Brawo! Tylko nie dziwcie się potem, jak was też ludzie oleją i w kościołach będą pustki! Faryzeusze!”. „Umęczonemu ludzką nieprawością Jezuskowi, gdzieś w przydrożnej kapliczce, poleciały łzy rzęsiste...”. „Interesuje was jedność Konferencji Episkopatu, a co z jednością pasterzy z owczarnią, co z jednością Kościoła z ludem sponiewieranym? Nie zapomnę tego...”. „Tchórzostwo czy ślepe posłuszeństwo; historia osądzi”. „Wstyd! Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia w grobie się przewracają”. „Olać ich, jak oni nas”. „Zdradzacie tych, co was przed antykatolicką sitwą bronią; dzięki którym istniejecie. Hańba wam za taką zdradę!”. „Nuncjusz zamykający usta biskupom! Powinien być wygwizdany, gdziekolwiek się pojawi! Włoska, skorumpowana małpa!”.

Teraz widzisz, drogi Piołunie, dlaczego tak ważnym zadaniem jest pchać Kościół w objęcia polityków. Bo taki flirt, nawet – wydawałoby się – zawczasu przerwany, odbić się musi potężną czkawką. Bo mieszając się do polityki, może na chwilę pozyskasz jednych, ale bezpowrotnie stracisz drugich. Tu nie ma przebacz. Tu nie pomogą żadne usprawiedliwienia, że chciało się dobrze, że troska o dobro ogółu, że wartości... Zagrałeś va banque, postawiłeś wszystko na czerwone lub czarne, krupier zakręcił ruletką i wycofać się już nie można.

Jak zresztą poucza mądre przysłowie: kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Łaska tłumu – zwłaszcza gdy w głowach już zaszumiało od snów o rewolucji – na pstrym jeździ koniu. Z ludem się nie igra, bo lud nie zna pardonu. Rankiem wynosi na ołtarze, o zmroku prowadzi na szafot.


Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2014