Daleko

„Niebo jest wygwieżdżone i patrzę na Alfa Centauri. Jest mi strasznie smutno”.

28.02.2016

Czyta się kilka minut

Paweł Reszka /  / Fot. Grażyna Makara
Paweł Reszka / / Fot. Grażyna Makara

Notatka z podróży po Morzu Karaibskim, którą Andrzej Bobkowski drukował w drugim numerze „Tygodnika Powszechnego” z 1950 r., kołacze mi w głowie. Dwa zdania zakodowały mi się jako opis pojęcia „daleko”, mrożący lapidarnością.

Alfa Centauri to gwiazda widoczna na południowym niebie – na północy dostrzega się ją tylko do 29 równoleżnika. Jest bardzo jasna – ale to jasność lodowata, metaliczna. Jakby gwiazda ciągle przypominała: „Nie zachwycaj się tak bardzo. To, co widzisz, jest jedynie refleksem przeszłości. A teraz? Być może jestem zupełnie inna. Dowiesz się za cztery lata, gdy moje dzisiejsze światło dotrze do Ziemi. O ile oczywiście będziesz patrzył jeszcze na południowe niebo w kierunku Alfa Centauri, o ile jeszcze będziesz”.

Statek na Morzu Karaibskim, w kieszeni bilet w jedną stronę, wzrok wbity w przestworza. Jesteśmy na innej półkuli! Czego by nas nie uczyli w szkole, i tak dobrze wiemy, że właśnie chodzimy głową w dół. A od takiej świadomości można zwariować. Podobnie jak od tego, że nagle zaczynamy rozumieć: „Mój Boże, jestem naprawdę daleko”.

Macie to czasami? Nagle pojawia się uczucie samotności. Jakaś nieokreślona tęsknota za miejscami, ludźmi, słowami – które przecież nie są ani szczególnie piękne, ani interesujące, ani mądre. Mieliśmy je na co dzień i wówczas były pospolite. A teraz? Dają nadzieję, że jest dokąd wracać.

Co robić? Bobkowski zszedł na ląd w Panamie. Ucieszył się, bo krajobraz przypominał okolice Tomaszowa Mazowieckiego. Radość była tak duża, że krzyczał po polsku do pracujących na polach chłopów: „Szczęść Boże!”. A oni kłaniali się grzecznie w odpowiedzi.

„Daleko” abstrakcyjne i przypadkowe nie przeraża tak bardzo. Gdy kiedyś wysiadłem z auta w Buenos Aires, ucieszyło mnie, że jest to europejskie miasto. Kiedy poszedłem na spacer po Montrealu, radowałem się, że kobiety mają delikatny makijaż, a na śniadanie nie podają frytek z keczupem. Byłem tam, ale liczyłem dni, które dzielą mnie od powrotu do zrozumiałych światów. Nie byłem poruszony tym, co mnie otacza. Cieszyłem się tylko, że będę miał do opowiedzenia mnóstwo anegdot. I nic więcej.

Prawdziwe „daleko” musi być przeżywane świadomie. Trzeba dobrze rozumieć, gdzie się jest. Jakie są tego konsekwencje. Tylko światy, które znamy bardzo dobrze, są naprawdę daleko.

Czyli gdzie najdalej zdarzyło mi się być? Wtedy, gdy silnik auta zamilkł nagle pośrodku afrykańskiej nocy? Ciemność, cykady. Świadomość, że jeszcze niedawno miejsce, w którym stoję oparty o otwartą maskę samochodu, pełne było ciał zamordowanych ludzi. Teraz gdzieś tutaj pełzają ich duchy, w tropikalnej, dusznej ciemności. „Jeśli wywinę się z tego, jeśli kiedyś wrócę do domu…”.

A wieczór w mieście nad Oceanem Spokojnym? Po rosyjsku nazywa się pięknie Tichyj Okiean. Rzeczywiście jest cichy. Woda płaściutka jak szklany stół. Z okna wynajętego mieszkania patrzę na zatokę pełną okrętów wojennych, trąbki grają capstrzyk, powoli zapada zmrok. Zbyt długo jestem w podróży. Mam dosyć przypadkowych znajomości, przeprowadzania wywiadów, zbierania materiałów. Chciałbym spotkać się ot tak po prostu, bez przyczyny, po ludzku. Sięgam po notes. Mam adwokatów, polityków i przemytników. Ale pod zakładką „po prostu, bez przyczyny” pusto. Patrzę w dół w milczeniu. Tak bardzo nie mam dokąd pójść, tak bardzo nie znam tu nikogo…

Zima. Step. Wiatr zrywa się nagle. Unosi tumany śniegu. Droga ginie w zadymce. Kierowca blednie, zaczyna się modlić. Motor krztusi się, zanim zamilknie. Cisza, jeśli nie liczyć piekielnego świstu wiatru. W głowie jedna opętańcza fraza: „pędzą chmury, walą chmury, niewidomie księżyc mży”. I znów to samo, tylko po rosyjsku: „mczatsia tuczi, wiutsia tuczi…” Pętla. Co było dalej? Bij głową w mur! Nie przypomnisz. Ugrzęźliśmy na zawsze.

Południowy Kaukaz. Rozstaje. Zapomniane miejsce między liniami frontu. Wąska, kamienna droga. Nikt nią nie jeździ, ale dokładna mapa mówi, że właśnie ona może doprowadzić do celu – płonących domów, ludzi mieszkających w piwnicach, wylęknionych jak dzikie zwierzęta. Trzeba jechać właśnie tą drogą, ale płuca, całą klatkę, wypełnia strach. Jest jak kawał żelaza.

Piszesz esemesa: „Wiesz, są tu trzy drogi. Jedna z nich…”. To nie jest próba dzielenia się odpowiedzialnością. Chcesz tylko wyobrazić sobie, że delikatne palce dotykają klawiszy. Ktoś pochyla głowę, czyta… Nie oczekujesz niczego, oprócz tego, że ona wie. Bardzo chcesz, żeby ktoś to wiedział. W razie czego wolisz, żeby ten esemes był właśnie do niej.

Tak wtedy byłem „daleko”. „Daleko” usprawiedliwia wiele. Unieważnia każdy banał męczącej codzienności. Czasem myślę, że „daleko” jest prawdą, a „tutaj” tylko iluzją, którą sobie fundujemy, gdy jesteśmy „daleko”. Refleksem z przeszłości – jak światło odległej gwiazdy.

Coraz częściej oglądamy „nasz” świat „z daleka”. Nie dostrzegamy jego wad i banału. A po co dostrzegać? I bez tego – gdy znów przyjdzie nam patrzeć na Alfa Centauri – będzie nam bardzo smutno. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2016