Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lobbysta w artykule Marka Orzechowskiego “Lobbing mile widziany" (dodatek belgijsko-luksemburski, “TP" nr 15/04), jak my z Polski, także przybył bez doświadczenia i przyznaje się do trudnych początków. Jednak dano mu to, co najważniejsze dla zdobycia doświadczenia i wiarygodności w Brukseli: czas i wsparcie ze strony krajowej administracji. Już nieraz polskim uczestnikom brukselskiej gry lobbingowej tego właśnie nie okazano. W polskiej kulturze jadania kanapek przy biurku, lobbyści nie powinni obawiać się przyrostu wagi. Im grozi wczesne osiwienie i utrata włosów, biorąc pod uwagę specyfikę polskiego lobbingu, czyli niechętny stosunek do osób działających poza politycznymi lub urzędniczymi strukturami, którzy jednak starają się podzielić wiedzą z urzędnikiem czy politykiem, od którego tyle w brukselskim lobbingu zależy.
PAWEŁ KRZECZUNOWICZ (Bruksela), ANNA KOZIEŁ (Warszawa)