Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus pięcioma chlebami i dwiema rybami nakarmił „około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci”. A tak na marginesie, à propos tego pominięcia kobiet i dzieci. Przeciwnicy np. udzielania kobietom święceń kapłańskich twierdzą, że skoro Jezus, powołując apostołów, pominął kobiety, to znaczy, że Kościół też powinien tak robić. W opowiadaniu o pięciu chlebach mamy jednak nowy wątek w tej sprawie. W przeciwieństwie do Jezusa, który zatroszczył się o wszystkich bez wyjątku, nakarmił wszystkich, autor Ewangelii dostrzega tylko mężczyzn, natomiast kobiety i dzieci się nie liczą. Nawet przy stole.
Zanim doszło do cudu rozmnożenia chleba, odbyła się rozmowa uczniów z Jezusem. „Wieczorem podeszli do (Jezusa) uczniowie i rzekli: Miejsce to jest odludne i jest już późno. Odeślij ludzi do wsi, aby kupili sobie żywności. Lecz Jezus odpowiedział: Nie muszą odchodzić. Wy dajcie im jeść!”. Jezus wykorzystuje zwyczajną sytuację, żeby pokazać uczniom, o co tak naprawdę w życiu chodzi.
Uczniowie naraz znaleźli się w sytuacji, której sami zaradzić nie mogli, a może nawet nie sądzili, że powinni się nią zająć, szukając rozwiązania. Zwyczajnie, postępowali zgodnie z rozumem. Skoro nie ma jedzenia, trzeba je zdobyć, najprościej drogą kupna. Żadna to filozofia. Jezus jednak nie godzi się na tak łatwe zrzucenie z siebie i uczniów odpowiedzialności za tych, którzy im zaufali. Stąd to „Wy dajcie im jeść!”. Przenieśmy teraz to wydarzenie z przeszłości do naszych czasów.
Nieustannie zapewniamy wszystkich wkoło, że ten sam Jezus z Ewangelii żyje i działa w i przez Kościół. Dlatego np. w modlitwie powszechnej przypominamy Jezusowi i polecamy Mu wielkie sprawy i nieszczęścia, jak wojny, pandemie, ubóstwo, migracje, jak też chorych, bezrobotnych, umierających, ale i szukających męża, lepszej pracy, zgody w rodzinie, prosimy o słoneczną pogodę albo o deszcz. Żeby te nasze modlitwy były skuteczniejsze, mnożymy nabożeństwa, wydłużamy czas modlitw, podpierając je hojniejszymi ofiarami „na Kościół”. Czasami, a może i nazbyt często, postępujemy tak, jakbyśmy nie pamiętali o owym „Wy dajcie im jeść!”. Wy, Kościół, zajmijcie się tymi nieszczęściami. Dopiero wtedy, gdy do cierpiących ludzi i cierpiącej Ziemi ruszymy z pomocą, zaczną dziać się cuda. Nie jako nadnaturalne zjawiska, ale całkiem powszednie.
Jezus przez nas odpowie szukającym u Niego ratunku. W ten sam sposób przyjdzie z pomocą również nam i wtedy miłość Boga objawi się nam na nowo. Zobaczymy, że rzeczywiście jesteśmy słowem i czynem Boga, Jego słowem i Jego czynem, a więc Ciałem. Adoracja zawsze prowadzi do działania, i odwrotnie. ©