Być poetą

Na początku roku z wywiadu, którego Jerzy Pilch udzielił miesięcznikowi Lampa, dowiedziałem się, że Marian Stala - profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyk literatury i krytyk literacki - ma teczkę bardzo interesujących, pisanych od młodości wierszy. Wiadomość, jakkolwiek niespodziewana, nie była dla mnie zaskoczeniem zupełnym.

27.02.2005

Czyta się kilka minut

Pisarstwo Mariana Stali śledzę od lat (niestety, w żadnym razie nie mógłbym powiedzieć, że bibliografia autora “Chwil pewności" nie ma dla mnie tajemnic, na odwrót, przeglądając ją z uwagą pośród prac wykonanych zarówno przed uzyskaniem stopnia doktora habilitowanego, jak i po habilitacji, napotykam raz po raz intrygujące tytuły wciąż jeszcze nieznanych mi tekstów: “Rzeka w ciemności", “Śpij spokojnie, diabeł czuwa", “Pokój obwieszony Marcinami"...) i od dawna zauważam, iż nawet te jego wystąpienia krytyczne, które najwyraźniej nabierają znamion wypowiedzi artystycznych, nie w pełni autora zadowalają jako sposób mówienia o własnym przeżywaniu świata. Znamienny wydaje mi się wybór gatunków najchętniej przezeń uprawianych: od mini-eseju poprzez “notatki" i glosy do impresji “o jednym wierszu", znamienne są też formalne środki, którymi z upodobaniem się posługuje, na przykład podział tekstów na coraz krótsze części. Pisałem już na tych łamach w felietonie “Twardość Stali" (TP nr 37 z 1997 r.) o tak częstych u niego wielokropkach, które są czymś znacznie ważniejszym niż zwykły chwyt interpunkcyjny, zdradzają bowiem pełną melancholii zadumę autora, zadumę poetycką.

Tajemnica, od niedawna publiczna, że Marian Stala zajmuje się poezją także jako jej twórca, że od młodości pisuje wiersze do szuflady, albo raczej do “teczki", nasuwa, rzecz jasna, pytanie, czy je wreszcie ogłosi, ryzykując spotkanie z czytelnikiem, czy więc w jego “prywatnym projekcie bycia i tworzenia" jest miejsce na bycie poetą jawnie. Krytycznoliteracka twórczość Stali dostarcza wielu argumentów, aby na pytanie to odpowiedzieć przecząco. Jak mało kto w Polsce ma on świadomość, że praca poety (krytyka oczywiście także) jest z natury swej dwuznaczna, że “W samej istocie poezji jest coś nieprzystojnego" i - by dalej cytować wiersz Miłosza, przypomniany przez Stalę w “Notatce o krytyce" - “Trudno pojąć skąd się bierze ta duma poetów / jeżeli wstyd im nieraz, że widać ich słabość". Studiując z uwagą teksty Stali, łatwo można dojść do wniosku, że powiedzenie “jestem poetą" ma w sobie tylko odrobinę mniej śmieszności niż powiedzenie “jestem filozofem". A jednak...

A jednak, w wydanej ostatnio książce krytycznoliterackiej “Przeszukiwanie czasu" Marian Stala zdecydował się zamieścić aż pięć swoich wierszy! Wprawdzie zrobił to przewrotnie, bo pod nagłówkiem “Pięć wierszy do napisania", z całkowitą pewnością jednak stwierdzam, że są to wiersze od początku do końca już napisane i głęboko poruszające. Spośród owych pięciu wierszy żaden nie ma tytułu, wszystkie też są krótkie (od pięciu do ośmiu wersów) i tak intensywne, jak ta oto stanowcza, bardzo dzisiaj potrzebna obrona powagi symbolu chrześcijaństwa i jego sensu we współczesnym świecie:

***

Czasami światła okien

sąsiedniego domu

układają się w znak krzyża.

Wiem, że

to nic nie znaczy.

Artur Sandauer napisał kiedyś, że idealny krytyk potrafi do tego stopnia poznać twórczość poety, którym się zajmuje, by sposobem czysto rozumowym naśladować to, czego tamten dokonał instynktownie, podrabiać jego styl i manierę. “Ostatecznym zatem potwierdzeniem wywodów krytyka byłby dokonany przezeń pastisz". W szkicu “Filozofia Leśmiana" Sandauer taki właśnie pastisz autora “Łąki" zamieścił. Pastisze poetyckie pisał także inny wybitny krytyk Kazimierz Wyka i nawet ogłosił je w tomie “Duchy poetów podsłuchane".

Wiersze Mariana Stali, ucznia Wyki, świadczą o tym, że nie podsłuchuje on innych poetów, by następnie przemawiać jak oni, tylko że wsłuchuje się w ich głosy, by lepiej usłyszeć własny głos osobny. Czy słyszy go na tyle, by w ślad za pięcioma wierszami ogłosić ich cały tom - nie wiem. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że radość przemawiania głosem poetyckim już teraz jest u Stali silniejsza niż lęk przed śmiesznością, na jaką mogłoby to go narazić. I dodam jako czytelnik: oby radość zrodzona w chwilach pewności jak najczęściej dodawała mu odwagi.

Odwagi - bycia poetą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2005