Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sprawa oskarżeń wobec Kamila Durczoka spowodowała, że do debaty publicznej wrócił temat molestowania kobiet. Kontekst niestety nie sprzyja rzeczowej dyskusji. Część dziennikarzy – jak Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” – dyskredytuje rzetelność materiałów tygodnika „Wprost” o szefie „Faktów”, odmawiając komentowania sprawy do czasu jej wyjaśnienia. Ci sami dziennikarze dodają, na zasadzie rytualnego przypomnienia, że problem jest poważny.
Pojawiają się też pojedyncze artykuły i audycje, w których kwestię molestowania próbuje się poddać analizie. Np. rozmowa Mikołaja Lizuta z Romanem Kurkiewiczem, Sergiuszem Kowalskim i Tadeuszem Bartosiem w audycji PIWO w TOK FM (jak wiadomo, mężczyźni spotykają się przy piwie, a kobiety przy cappucino – np. w programie „Cappucino z książką” na TVP Kultura). Krótka – bo przecież w kolejce do omówienia czekało „50 twarzy Greya” – dyskusja o molestowaniu zaczęła się od śmichów-chichów, a więc od infantylnych rozważań, czy w dzisiejszych czasach można jeszcze kobiecie powiedzieć, że ślicznie wygląda, czy może za to czeka już sprawa w sądzie. Zaraz pojawiło się nazwisko Agnieszki Graff, jako archetypicznej, pozbawionej ludzkich odruchów feministki, którą taki komplement na pewno by obraził. I nie wiadomo, gdzie zabrnęłaby ta wymiana zdań, gdyby nie Roman Kurkiewicz, który zechciał nie tylko zauważyć, że temat jest ważny, ale też uporządkować pojęcia i przypomnieć, że w takich dyskusjach powinny brać udział przede wszystkim kobiety. Ten ostatni postulat jeden z gości uznał za żart – bo co może być śmieszniejszego niż zapraszanie kobiet do rozmowy o problemie, który dotyka głównie kobiet?
Po tych paru minutach utwierdziłam się w przekonaniu, że jeszcze wiele przed nami – a może wiele przed nimi. Ostatecznie nie było tak źle, mogło być gorzej – pomyślałam. A potem przeczytałam w magazynie „Plus Minus” wywiad Roberta Mazurka z adwokatem i wykładowcą UW Krzysztofem Wąsowskim, który zapozował do zdjęcia w towarzystwie dwóch kładących mu dłonie na ramionach kobiet bez twarzy (on siedzi zadowolony, kobiety stoją nie wiadomo, czy zadowolone, bo kadr został fantazyjnie ucięty).
No rzeczywiście, było gorzej. Z wywiadu dowiedziałam się, że kobiety oskarżają o molestowanie głównie w ramach „porachunków osobistych”, zwłaszcza te młodsze, z „pokolenia roszczeniowego”, które „na krytykę reaguje pozwem”. Dowiedziałam się, że kobieta nie może przerwać stosunku seksualnego – bo przecież „sama do niego zachęcała”, a mężczyźnie „trudno się było zatrzymać”. Dowiedziałam się, że przypadki realnego molestowania zdarzają się „czasem” (to stwierdził Robert Mazurek). A przy okazji nabyłam cenną dla mojego życia zawodowego wiedzę, że padające w redakcjach słowa: „Co to, k…, jest, sp…j z tym!” to „normalna krytyka, wyrażona brutalnie”.
Wystarczy cytowania? Chyba wystarczy. Jeszcze tylko jedno: pan Wąsowski wyraził ubolewanie, że nigdy nie był molestowany (K.W.: „Mnie się jeszcze nigdy nie zdarzyło…”, RM: „…Być molestowanym?”, K.W.: „To też, nad czym ubolewam”). Mogłabym napisać, że pozostaje mi mu tego życzyć, ale nie – nie życzę tego nikomu.
Słuchając i czytając podobne wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że polscy mężczyźni i kobiety żyją w światach alternatywnych. Mężczyźni (nie wszyscy, oczywiście, ale wielu, zbyt wielu) – żyją w świecie, w którym molestowania kobiet w zasadzie nie ma. Są tylko komplementy, flirty, żarty, niewinny dotyk. Oni nie molestują; molestują inni. Tego zresztą też do końca nie wiadomo, za to wiadomo, jakie są kobiety – lubią przesadzać.
Kobiety żyją natomiast w świecie, w którym molestowanie jest doświadczeniem powszechnym i powszednim. Częstszym niż w nieaktualnych statystykach. Jeśli ktoś by którąś zapytał (a pytają najczęściej inne kobiety, odkrywając wspólną sferę upokorzenia), powiedziałaby o paru sytuacjach, które szczególnie zapadły jej w pamięć. Na przykład o milczącym mężczyznie wsadzającym rękę pod jej spódnicę w zatłoczonym autobusie; o zawianym facecie na przystanku, dopytującym: „Czy dobrze się ruchasz?”; o koledze z pracy, który na imprezie, pod stołem, kładzie dłoń między jej udami i nie pozwala tej dłoni cofnąć, a kilka kieliszków wina później wpycha jej język do ust i wzdycha zniecierpliwiony: „Już się tak nie wyrywaj”. Opowiedziałaby o wujku panny młodej, obłapiającym ją na weselu koleżanki, i o chłopakach gwiżdżących na jej widok, gdy z tego wesela wraca do domu; o kierowcy trąbiącym na nią, gdy samotnie przechodzi chodnikiem; o mężczyźnie przywołującym ją w knajpie tylko po to, żeby powiedzieć: „Masz ładny tyłeczek”. Opowiedziałaby o tym, jak się czuje, kiedy mówi się o niej w trzeciej osobie, komentując jej wygląd. I może jeszcze o tym, że do pracy woli nie zakładać butów na obcasie, a już na pewno nie na wysokim, bo nie chce czuć na sobie tych spojrzeń, słyszeć tych komentarzy i tych cmoknięć.
Gdyby zapytać jej koleżanek, dorzuciłyby parę opowieści. Jedna o szefie, który na widok plamy na jej bluzce mówi: „Pozostaje ci ją tylko ściągnąć”; albo o lekarzu interniście, który do badania stetoskopem każe jej zdjąć stanik – dopiero kiedy dowiaduje się, że jest dziennikarką, zdjęcie stanika okazuje się niekonieczne. Inna o chłopaku, który siedząc przed nią w tramwaju i patrząc jej w oczy, zaczyna się masturbować; albo o dwóch mężczyznach, którzy w pełnym ludzi busie przez pół godziny głośno oceniają jej wygląd („Trochę gruba. Byłoby za co złapać”), zastanawiają się, czy „ciągnie z połykiem”, i planują, co z nią zrobią później, podczas gdy ona stoi sparaliżowana, przełykając łzy, i bez skutku czeka, aż ktoś zareaguje. Dodałaby, że takie sytuacje zdarzają jej się ciągle, od dwunastego roku życia; i że kiedy niedawno zaczęła wychodzić bez makijażu, w dresie i trampkach, nic się nie zmieniło.
Ci mężczyźni, dla których molestowanie jest tylko drugorzędnym tematem medialnym, mogliby podobne historie usłyszeć od swoich mam, sióstr, żon, dziewczyn i przyjaciółek. Gdyby opowiadanie tych historii nie było takim okropnym wstydem. I gdyby zechcieli ich posłuchać. ©℗