Życie na chłodno

Większość z nas przejmuje się cierpieniem bliźnich i przestrzega najważniejszych zasad moralnych. Psychopaci funkcjonują inaczej.

28.12.2020

Czyta się kilka minut

 / MARKUS SCHREIBER, APTOPIX / AP / EAST NEWS
/ MARKUS SCHREIBER, APTOPIX / AP / EAST NEWS

Chris, bohater filmu Woody’ego Allena „Wszystko gra”, ma żonę i dobrą pracę. Ma też romans. Jego kochanka, Nola, pewnego dnia mówi mu, że jest w ciąży i pragnie ułożyć sobie życie na nowo: z nim i jego dzieckiem. Mężczyzna postanawia działać. Zabiera strzelbę teścia, zabija sąsiadkę Noli i zabiera z jej mieszkania kilka rzeczy, by upozorować rabunek, a gdy jego kochanka wraca do siebie – morduje również ją, w taki sposób, by wyglądała na przypadkową ofiarę. Po wszystkim Chris spokojnie jedzie taksówką do teatru na randkę z żoną. Dzięki dobremu zaplanowaniu całego przedsięwzięcia Chris wymyka się wymiarowi sprawiedliwości, a gdy nawiedzają go potem duchy zamordowanych kobiet, tłumaczy im, że wszystko, co zrobił, było w jego sytuacji konieczne.

Większości ludzi zachowanie Chrisa będzie wydawać się szokujące, ale są i tacy, którzy uznają, że działanie mężczyzny miało sens. Pojawił się problem, więc potrzebne było skuteczne rozwiązanie. Taka perspektywa charakteryzuje sposób funkcjonowania szczególnego typu osób – psychopatów.

Psychopata, czyli kto?

Określenia takie jak „psychopata” czy „psychopatia” należą do słownika współczesnych pojęć psychologicznych, ale nie znajdziemy ich w aktualnych klasyfikacjach chorób i zaburzeń psychicznych. Zespołowi cech i zachowań charakteryzujących psychopatów najbliżej jest do zaburzenia, które oficjalnie określane jest mianem „osobowości antyspołecznej”. Ludzie, u których diagnozuje się taki typ osobowości, w kontaktach z innymi posługują się manipulacjami i kłamstwami. Są też wrogo nastawieni i bezduszni, co przejawia się brakiem zainteresowania potrzebami innych, nieodczuwaniem poczucia winy i odpowiedzialności za swoje działania. Mają skłonność do agresji, także w jej sadystycznych formach. Lekceważą umowy i obietnice, podejmują zachowania ryzykowne. Często szybko się nudzą, działają impulsywnie i nie biorą pod uwagę obiektywnego zagrożenia, jakie sprowadzają na siebie swoimi działaniami.


CZYTAJ CAŁY DODATEK WIELKIE PYTANIA NA NOWO: MORALNOŚĆ >>>


Ten ostatni aspekt różni ich nieco od potocznego obrazu psychopatów, postrzeganych raczej jako ludzie działający w sposób chłodny i przemyślany, a przez to diabelsko skuteczni. Antyspołeczne zaburzenie osobowości występuje często u więźniów, ale wielu psychopatów może przeżyć całe swoje życie, nie mając do czynienia z wymiarem sprawiedliwości, a nawet osiągać status społeczny wzbudzający u innych ludzi szacunek i podziw.

Pojęcie „psychopata” po raz pierwszy pojawiło się w książce „The Mask of Sanity” („Maska poczytalności”) amerykańskiego psychiatry Herveya Cleckleya, wydanej w 1941 r. Jej tytuł jest nieprzypadkowy – zdaniem Cleckleya oraz wielu współczesnych badaczy psychopaci mogą działać na co dzień niczym uśpieni agenci. Uważa się ich za osoby, które „rozumieją, ale nie czują”, i to właśnie ta specyficzna mieszanka emocjonalnego chłodu oraz niezłych kompetencji intelektualnych ma umożliwiać niektórym z nich sprawne funkcjonowanie w społeczeństwie, a czasem nawet przewagę nad tymi, którzy czuliby większy opór przed niemoralnym działaniem.

Zdaniem Simona Barona-Cohena ma to związek z istnieniem dwóch rodzajów empatii: poznawczej i afektywnej. Ta pierwsza odnosi się do sytuacji, w których umiemy wyobrazić sobie „na chłodno” emocje innych osób, ta druga zaś do chwil, kiedy sami wczuwamy się w ich stan – przeżywamy ich emocje. Większość ludzi ma rozwinięte oba typy empatii, ale psychopaci – jedynie empatię poznawczą. W efekcie wiedzą oni, dlaczego inni okazują radość, strach, gniew czy smutek, lecz dla nich samych niewiele to znaczy.

Takie „pragmatyczne” podejście do emocji czasem może być przydatne. Kevin Dutton sporządził listę dziesięciu profesji, w których bywa promowane. Są na niej: pracownicy służb publicznych, szefowie kuchni, duchowni, policjanci, dziennikarze, chirurdzy, sprzedawcy, pracownicy mediów, prawnicy i menedżerowie wysokiego szczebla. Wygląda na to, że psychopaci radzą sobie lepiej wszędzie tam, gdzie balansuje się pomiędzy pragmatyczną użytecznością decyzji a jej kosztami emocjonalnymi. I że społeczeństwo potrafi korzystać z usług ludzi o psychopatycznych cechach wtedy, gdy należy wykonać „brudną robotę”.

Rodzina morderców

Badacze zjawiska psychopatii mają twardy orzech do zgryzienia: osoby badane nie mają zwykle skrupułów przy wprowadzaniu innych w błąd oraz potrafią dopasowywać swoje wypowiedzi do społecznych oczekiwań. W tym przypadku słabo sprawdzają się kwestionariusze czy wywiady psychologiczne. Sięga się więc po takie wskaźniki, które trudniej zmanipulować.

Jedna z dostępnych opcji to badanie reakcji skórno-galwanicznej (GSR). W kontakcie z emocjonalnie angażującymi bodźcami uruchamia się nasz układ współczulny, a jednym z przejawów jego działania jest aktywność gruczołów potowych. Ponieważ spocona skóra przewodzi impulsy elektryczne łatwiej niż skóra sucha, GSR traktuje się jako miarę pobudzenia emocjonalnego. Badania z udziałem psychopatów wykazały, że mają oni obniżony poziom GSR w kontakcie z fotografiami przedstawiającymi ludzkie cierpienie. W innych eksperymentach u psychopatów odnotowano zaś słabszą GSR na bodźce powiązane wcześniej z doznaniami bólowymi. Sugerowałoby to, że psychopaci na najbardziej podstawowym poziomie postrzegają cierpienie innych ludzi w sposób odmienny od większości populacji, a ich antyspołeczne i niemoralne zachowania mogą brać się z obniżonego lęku przed możliwością poniesienia kary.

Do podobnych wniosków doprowadziły też badania z użyciem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI), które wykazały, że choć wyraźnie psychopatyczni więźniowie w sytuacji wyobrażania sobie własnego bólu reagują typowo, to jednak wtedy, gdy mają wyobrazić sobie ból innych ludzi, aktywność ich mózgów jest niestandardowa.

Skąd w ogóle biorą się psychopaci? Po zbadaniu statystyk występowania psychopatii u dziesiątków tysięcy bliźniąt, wychowywanych razem lub osobno – co pozwala oddzielić wpływ genów od wpływu wychowania i środowiska – udało się ustalić, że czynniki genetyczne i środowiskowe tłumaczą jej obecność mniej więcej po połowie: psychopatia nie jest więc cechą „czysto genetyczną”, jak kolor oczu czy grupa krwi.

Badania przeprowadzone przez zespół Petera K. Jonasona wykazały, że poziom cech psychopatycznych u osób dorosłych wiąże się ze stopniem nieprzewidywalności ich środowiska życia w dzieciństwie. Rolę interakcji czynników genetycznych i środowiskowych w kształtowaniu się typowych dla psychopatii zachowań podkreślają też Sandie Taylor i Lance Workman. Podają oni przykład profesora Jamesa Fallona – neuronaukowca zajmującego się badaniami sprawców zabójstw. W rodzinie Fallona było wielu morderców, a on sam określa siebie mianem „prospołecznego psychopaty”. W jego relacjach z dzieciństwa znajdziemy jednak wiele miłości, troski i szczęśliwych wspomnień. Z innej perspektywy psychopaci-kryminaliści opisują często swoje dzieciństwo jako pasmo krzywd i przykrości. Do układanki tej nieco porządku wprowadza Linda Mealey, dzieląca psychopatię na pierwotną i wtórną. Ta pierwsza może występować w przypadku „urodzonych psychopatów”, ta druga stanowi zaś efekt działania genetycznych predyspozycji i czynników środowiskowych promujących psychopatyczne funkcjonowanie jako sposób radzenia sobie w codziennych sytuacjach.

Cecha ilościowa

Choć najwygodniej byłoby dzielić ludzi na psychopatów i niepsychopatów, w badaniach psychopatię ujmuje się raczej jako cechę ilościową. Oznacza to, że każdy z nas znajduje się w którymś miejscu na pełnej skali jej rozpiętości. Stosowanie zero-jedynkowego podejścia do złożonych cech psychicznych rzadko daje realistyczny obraz. Według wspomnianego już Barona-Cohena, psychopaci znajdują się na jednym biegunie kontinuum empatii, drugi zaś jego kraniec okupują osoby hiperempatyczne, które tak silnie reagują na emocje otaczających je osób, że zmagają się z nieustannym współodczuwaniem cudzych nieszczęść oraz męczącym przymusem ciągłego pomagania innym. Czy więc dla hiperempatyka zachowanie emocjonalnego przeciętniaka nie będzie niekiedy podobnie nieczułe, co zachowanie psychopaty dla przeciętniaka?

Skłonności psychopatyczne mogą być też czymś, co się nie tyle ma, co miewa. Pomyślmy choćby o tych chwilach, kiedy ścigamy się z czasem i zupełnie nas nie obchodzi to, że mówi do nas ktoś z domowników. Albo o momentach, gdy mając upragniony cel tuż przed oczami, czujemy, że bylibyśmy gotowi usunąć każdą niedogodność, by go osiągnąć.

Wróćmy jednak do ludzi o widocznych cechach psychopatycznych, takich jak te wymieniane w antyspołecznym zaburzeniu osobowości. Można zastanawiać się, dlaczego postępujące wbrew społecznym i moralnym normom, bezwzględne i pozbawione wyrzutów sumienia osoby nadal są pośród nas, mimo że Homo sapiens to gatunek na wskroś społeczny. Cóż, okazuje się, że w pewnych szczególnych okolicznościach psychopaci mogą czuć się w społeczeństwie niczym pączki w maśle. Zdaniem Lindy Mealey życiowe powodzenie psychopatów może zależeć od tego, jaki jest ich odsetek w ogólnej populacji. Gdy jest ich niewielu, mogą działać w swój egocentryczny, manipulacyjny sposób pozostając w ukryciu i choć krzywdzą napotykane osoby, to ich czyny nie oddziałują wyraźnie na całość społeczeństwa.

W niewielkich grupach taki kamuflaż może być trudny, ale nie we współczesnym świecie, w którym łatwo jest zmieniać wygląd czy miejsce zamieszkania oraz na nowo pisać opowieści o swojej przeszłości. W strukturze nowoczesnego społeczeństwa pełno jest nisz pozwalających skutecznie działać komuś posiadającemu cechy łączone z psychopatią. Pomyślmy zresztą choćby o fenomenie stale zmieniających tożsamość uwodzicieli czerpiących korzyści z oszukiwania, których modus operandi niezależnie od miejsca i czasu jest zasadniczo dosyć podobny.

Niektórzy badacze zwracają zresztą uwagę na to, że dziś cechy psychopatyczne wśród ludzi mogą umacniać się nie tylko poprzez łatwość porzucania dawnych kontaktów i nawiązywania nowych, ale również poprzez społeczne uznawanie tych cech za ściśle związane z sukcesem materialnym i wizerunkowym. Z innej perspektywy, Clive R. Buddy postawił tezę, że współcześnie wysoko postawieni psychopaci potrafią zmieniać sposób funkcjonowania całych organizacji, jakie znajdują się pod ich wpływem. Wedle tego podejścia zasięg oddziaływania psychopatów na nasze codzienne życie może być więc nie do końca proporcjonalny do ich liczby.

Życie jak rock’n’roll

Ciekawej interpretacji zjawiska utrzymywania się tendencji psychopatycznych wśród ludzi dostarcza również rozwijana na gruncie psychologii ewolucyjnej teoria historii życia. Zgodnie z tym podejściem ludzie mogą osiągać swoje życiowe cele na różne sposoby, a jednym z nich jest realizowanie tzw. strategii szybkiej. Polega ona m.in. na nieangażowaniu się w bliskie związki, nawiązywaniu płytkich relacji z wieloma partnerami oraz posiadaniu licznego potomstwa przy niewielkim poziomie angażowania się w opiekę nad nim. Ze względów czysto biologicznych bardziej predysponowani do realizacji tej strategii są mężczyźni (kobieta może urodzić w życiu tę samą maksymalną liczbę dzieci niezależnie od liczby partnerów). Choć wśród ludzi częściej spotyka się tzw. strategię powolną, która wiąże się z raczej „jakościowym” niż „ilościowym” podejściem do kwestii partnerów i potomstwa, w niektórych okolicznościach strategia szybka może być całkiem niezłym sposobem na osiąganie ewolucyjnie rozumianego sukcesu. Dzieje się tak np. wtedy, gdy warunki środowiskowe są zmienne i mało przewidywalne, ale też wtedy, gdy prawdopodobieństwo przeżycia potomstwa nie jest wyraźnie powiązane z obecnością w jego życiu obojga rodziców. To drugie stanowi zresztą cechę współczesnych, rozwiniętych państw charakteryzujących się rozbudowanymi systemami opieki społecznej.

Czy zatem populacyjny sukces psychopatów można wiązać z wybieraniem przez nich „szybkiej” strategii życia? Wyniki badań zdają się potwierdzać tę tezę. Eksperymenty Nicholasa S. Holzmana i Michaela J. Strube’a dostarczyły danych wskazujących, że psychopatia rzeczywiście wiąże się z dążeniem do tworzenia przelotnych związków intymnych oraz obniżonym zainteresowaniem związkami długoterminowymi.

W tym kontekście interesujące wydają się wyniki badań nad rolą czynników genetycznych w kształtowaniu się cech psychopatycznych u adoptowanych w dzieciństwie osób, których biologiczni rodzice wchodzili w konflikty z prawem. Wykazały one, że posiadanie biologicznego ojca kryminalisty wiązało się z występowaniem osobowości psychopatycznej u mężczyzn, ale nie u kobiet. Posiadanie matki kryminalistki nie było natomiast w żaden sposób powiązane z występowaniem cech psychopatycznych, niezależnie od płci badanych osób. Czyżby więc w populacji męskiej istniało zjawisko czegoś na kształt międzypokoleniowej sztafety psychopatów, których cechy stanowią rodzaj specyficznej strategii reprodukcyjnej?

Tragedia i tabu

Osoby o cechach psychopatycznych na dobre zadomowiły się w kulturze popularnej. Dr House, który nie liczył się z emocjami pacjentów i łamał prawo, by rozwiązywać zagadki medyczne, albo Dexter Morgan – lubiany detektyw śledczy oraz seryjny morderca polujący na najcięższych przestępców – są tego najlepszymi przykładami. Fascynując się takimi postaciami, przyznajemy w pewnym sensie, że widzimy szereg codziennych, praktycznych zastosowań dla ich specyficznego sposobu widzenia świata oraz pojmowania kwestii moralnych. Wydaje się, że czasem chętnie zrzucilibyśmy na barki osób o cechach psychopatycznych konieczność działania w sytuacjach nazywanych przez Philipa E. Tetlocka „transakcjami tragicznymi”, w których trzeba dokonywać wyboru pomiędzy kilkoma wartościami uznawanymi za równie ważne.

Zdolność do chłodnego kalkulowania, do oderwania od silnych emocji towarzyszących decyzjom oraz brak wyrzutów sumienia z powodu ich długotrwałych konsekwencji – to cechy, które mogą kusić ludzi zmagających się z podejmowaniem trudnych decyzji. A przecież wszyscy przed takimi czasem stajemy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021

Artykuł pochodzi z dodatku „Wielkie Pytania na Nowo: Moralność