Zesłanie Ducha Świętego, czyli podmuch świętego wiatru

Wydarzenie, które w Kościele katolickim świętujemy, może wywrócić na drugą stronę naszą wiarę.

14.05.2024

Czyta się kilka minut

Plaża w Perth, Australia, 2010 r. // Fot. Bruno Barbey / Magnum Photos / Forum
Plaża w Perth, Australia, 2010 r. // Fot. Bruno Barbey / Magnum Photos / Forum

Ludzie, gdy próbują wyrazić sprawy najważniejsze i najbardziej fundamentalne, dochodzą do granicy myślenia i języka. Na granicy tej na każdego śmiałka czekają paradoksy, sprzeczności, aporie. Chrześcijanie nie są tu w sytuacji innej niż reszta ludzkości. Dlatego doktryna chrześcijańska nie jest spójną teorią boskiej rzeczywistości. Pozostaje raczej serią obrazów, metafor i symboli, których rola polega nie tyle na dokładnym opisie, ile na wskazaniu, gdzie i jak w naszym doświadczeniu możemy dostrzec szczeliny, przez które w ludzkie życie sączy się nieskończone, boskie Światło. Chyba najwyraźniej widać to we fragmentach, w których pojawia się obraz Bożego Ducha. 

Ruch powietrza    

Weźmy choćby jeden z kluczowych wersów napisanych przez Pawła z Tarsu: „Pan jest Duchem, a gdzie Duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3,17) – czytamy w najbardziej rozpowszechnionym przekładzie Biblii. Tłumaczenie tyleż poprawne, co zakrywające znaczenie odkrycia, jakie Apostoł Narodów usiłował przekazać Koryntianom.

Zacznijmy od pierwszej części zdania: „ho de kyrios pneuma estin”. Ho kyrios rzeczownik poprzedzony przedimkiem określonym sugeruje, że mowa jest o konkretnym bycie. Treść słowa kyrios wskazuje zaś, iż chodzi tutaj o byt boski, najdoskonalszy, panujący nad całą rzeczywistością. Dalsza część zdania – „pneuma estin” – burzy jednak natychmiast dopiero co zarysowany w umyśle czytelnika obraz. Wyjaśnia bowiem naturę owego – jakoby konkretnego, określonego – boskiego Bytu, odwołując się do obrazu wiatru albo oddychania.

Jeśli pozwalamy prowadzić się tej metaforze, przestajemy myśleć o Bogu jako bycie o określonych, ustalonych, trwałych granicach. Owszem, powietrza możemy doświadczyć, poczuć je. W naszym potocznym doświadczeniu (a przecież właśnie na potocznym doświadczeniu świata zbudowana jest tu religijna metafora) nie możemy jednak powietrza precyzyjnie umiejscowić, zorientować się dokładnie: tu jest, a tu go nie ma. Jest raczej tak, że nieustannie w nim przebywamy, nie zauważając jego obecności, napełniającej każdy zakamarek otaczającej nas przestrzeni.

Ale Pan (Kyrios) nie jest po prostu jak powietrze. Pneuma – to nie samo powietrze, lecz jego ruch. Jeśli więc Pismo stwierdza, że „Kyrios jest pneumą”, to sugeruje tym samym, że boska rzeczywistość jest ruchem, zmianą, procesem. Czymś jeszcze bardziej niż powietrze odległym od trwałego konkretu o dobrze określonych granicach. Tu znów czeka na nas paradoks: doświadczamy raczej nie samego powietrza, lecz jego poruszenia (np. powiewu wiatru na skórze), ale pojąć, czym ów ruch powietrza jest, to zadanie znacznie trudniejsze niż określenie, czym jest samo powietrze. Zwodzi nas tu struktura języka. Kiedy próbujemy mówić, myśleć – w mowie lub w umyśle pojawia się rzeczownik, np. „wiatr”. Umysł zaś, szukając znaczenia tego rzeczownika, poszukuje jakiejś rzeczy, z którą mógłby powiązać to słowo. Lecz żadnej rzeczy tu nie ma – jest tylko proces, zmiana (ostatnie słowa znowu łudzą nas, wszak to rzeczowniki).

Więc może trzeba inaczej. Mówiąc „wiatr” i próbując zrozumieć to słowo, lepiej zrezygnować z szukania „przedmiotu”, zwrócić uwagę na samo jego doświadczenie – odczucie na skórze, rozwiewanie się włosów, popchnięcie przez niewidzialną siłę. Może dodać do tego poruszanie się liści, falowanie traw, jezior i morza, łopot żagli i suszącego się prania, śnieżną zadymkę.

„Ho de kyrios to pneuma estin” znaczy więc: jeśli szukasz tego, co najważniejsze, święte, boskie, doskonałe, warte zaryzykowania całego życia na poszukiwanie – nie szukaj przedmiotu, konkretu, bytu pośród bytów. Zwróć uwagę raczej na zmianę, ruch, przepływ, na to, że rzeczy (i osoby) rozwijają się i niszczeją. Zauważ: nic nie pozostaje takie samo – stałość bytów i świata to złudzenie. Zatem wezwanie: „zwróć się do Pana, który jest pneumą”, znaczy: wyzwól się z ułudy stabilności świata.

Połączenie

Warto jednak nie zapomnieć, że zdanie „ho de kyrios pneuma estin” można przełożyć także frazą: „Pan jest oddechem”, albo nawet: „Pan jest oddychaniem”. Oddech w pewnym sensie nie różni się od wiatru – to również ruch powietrza. W ludzkiej perspektywie jest jednak procesem bardzo szczególnym, jedynym w swoim rodzaju. Jest podmuchem, który daje nam życie. Jest powiewem, który sami wzbudzamy, poruszając przeponą i mięśniami między żebrami. Jest wiatrem, który zawsze nam towarzyszy.

Co zaś najważniejsze: oddech jest nie tylko zmianą, lecz także wymianą. Wdech i wydech różnią się nie tylko kierunkiem ruchu. Pierwszy niesie tlen do wewnątrz, drugi na zewnątrz transportuje dwutlenek węgla. Oddychanie jest więc jednocześnie działaniem najbardziej osobistym, naszym własnym – i procesem, który łączy nas z otoczeniem. Powietrze, które mamy – przez moment – w płucach, przenika do naszego organizmu, łączy się z krwią, a potem, w procesie spalania, staje się energią naszego życia. A jednocześnie jest to to samo powietrze, które chwilę wcześniej dzieliliśmy – i chwilę później będziemy dzielić – z istotami oddychającymi wokół nas.

„Ho de kyrios pneuma estin” znaczy zatem: jeżeli szukasz tego, co najważniejsze, święte, boskie, doskonałe, warte zaryzykowania całego życia na poszukiwanie – nie przywiązuj się do rozróżnienia moje – nie moje, ja – otoczenie, nie traktuj bytów tego świata jak niezależnych całości. Skup się na tym, co pomiędzy, na połączeniach, relacjach, wymianie. Zobacz świat jako sieć (albo raczej – proces) wzajemnych powiązań, nieustannie dziejącej się komunikacji bez granic.

Wyzwalanie

„Pan jest oddychaniem, a gdzie oddech Pański – tam wolność” (2 Kor 3,17) – tak brzmi pełne zdanie. Jak większość starogreckich słów, eleutheria ma wiele odcieni znaczeniowych: wolność, swoboda, niezależność. Ciekawe, że tą nazwą określano także pewien rodzaj tańca. Nawet więc jeśli Paweł, pisząc do Koryntian, nie myślał o muzie Terpsychorze, adresatom jego listu mogło błysnąć w tyle głowy, że gdzie oddech Pański, tam jest radość z swobodnego kształtowania kroków życia, twórczość, niezależność.

Wolność kojarzymy jako brak przymusu, przemocy, przemożnego wpływu z zewnątrz. Warto jednak nie przeoczyć innego rodzaju zniewolenia. Jak w wielu miejscach poucza nas Pismo, niewoli nas także grzech (por. J 8,34) lub namiętności (por. Rz 7,5) – coś, co nie pochodzi z zewnątrz, lecz z naszego ciała. Można te ostrzeżenia zrozumieć jako metaforyczne zwrócenie uwagi na rzeczywistość, którą bada także współczesna nauka. Jak bowiem sugerują liczne kognitywistyczne eksperymenty, znaczna część naszych zachowań, które uznajemy za wynik naszych wolnych decyzji, jest tak naprawdę zdeterminowana przez biologiczne mechanizmy, zachodzące w nas poniżej progu świadomości.

Innymi słowy – nie jesteśmy aż tak wolni, jak nam się wydaje. Naszą wolność ogranicza bowiem nie tylko zewnętrzny przymus. Owszem, ten bardziej rzuca się nam w oczy. Ale bardzo często podlegamy wpływom, których nie jesteśmy świadomi. Wolność nie jest po prostu naszą wrodzoną cechą, lecz raczej rezultatem intensywnej duchowej praktyki.

Ta ostatnia przybierać może rozmaite kształty, ale nie forma się tutaj liczy, lecz proces, zmiana, ruch. Istotny jest ruch świadomości otwierającej się na to, co „pomiędzy”, na współzależność, połączenia, komunikację. Konieczny jest ruch samopoznania, które jest jednocześnie poznaniem tego, co nas otacza, co na nas wpływa, z czym jesteśmy związani. A jest to ruch niczym oddech – jednocześnie najbardziej nasz, osobisty i pochodzący z rzeczywistości boskiej – czyli zewsząd.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Oddech pełen Boga