Zaczęło się w Pradze

Wybuchła 400 lat temu: wojna nazwaną potem trzydziestoletnią, która zamieniła w pustynię ogromne obszary Europy. Zwłaszcza ówczesnego Cesarstwa Niemieckiego.

21.05.2018

Czyta się kilka minut

Defenestracja praska na obrazie Václava Brožíka, XIX w. / DOMENA PUBLICZNA
Defenestracja praska na obrazie Václava Brožíka, XIX w. / DOMENA PUBLICZNA

Gdy 23 maja 1618 r. w stolicy Królestwa Czech – należącego do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego – budził się dzień, mieszkańcy oczekiwali w napięciu, że może on przynieść ważkie wydarzenia.

I rzeczywiście: choć wtedy nikt nie mógł tego nawet przypuszczać, to, co się stało tego dnia, dało początek wojnie trzydziestoletniej – najstraszliwszemu konfliktowi w dziejach Europy (gorszy wynik osiągną tylko dwie wojny światowe XX wieku). Wojnie, która przyniosła śmierć co najmniej 8 milionom ludzi, a także niezmierzone zniszczenia i spustoszenie. Kilka generacji będzie potrzebował potem nasz kontynent, by odbudować straty materialne. Szok moralny, jeden z efektów tej wojny, wpłynął na kształt europejskiej refleksji i sztuki. W pewnej mierze z pozostałościami ruin z wojny trzydziestoletniej żyją nawet współcześni.

Rozbudzone Czechy

Co najmniej od marca 1618 roku Stany Korony Czeskiej były w otwartym konflikcie z Maciejem Habsburgiem – panującym cesarzem Rzeszy i jednocześnie królem Czech.

Od czasu wojen husyckich (w latach 20. i 30. XV w.) w Czechach nie istniał formalnie stan duchowny. W Czechach – podobnie jak w całym niemieckim obszarze kulturowym, a inaczej niż w Rzeczypospolitej – szlachta była podzielona prawnie na niższą i wyższą (niższa to zwykła szlachta, rycerstwo; wyższa to tzw. wolni panowie lub – używając dzisiejszego języka – arystokracja). Szlachta czeska nie była tak liczna jak polska: w niższej było to 1600 rodzin, w wyższej tylko 60. Najwyższą reprezentacją Królestwa był Sejm Krajowy. Prawo zwoływania obrad Sejmu przysługiwało władcy. Udział w obradach Sejmu był rzeczą kosztowną i zajmował dużo czasu, dlatego brali w nich udział głównie panowie z wyższej szlachty albo reprezentanci regionów, którym pokrywano koszty pobytu w Pradze.

Od XV wieku Czechy miały opinię kraju rozbudzonego religijnie, czasem fanatycznie dogmatycznego i kacerskiego. Później, w wiekach XIX i XX, historycy, filozofowie i politycy mieli wykonać olbrzymi wysiłek przekonywania społeczeństw, że konflikty religijne są tylko pretekstem, pod którym kryje się walka o dobra materialne, przywileje albo władzę.

Ale zagadki ludzkiego umysłu są niezbadane. Historycy mogą jedynie powiedzieć, że wiele wskazuje na to, iż w XVII wieku człowiek rzeczywiście żył problemami wiary i sposobu jej wyznawania. Co oczywiście nie jest sprzeczne z tym, że marzenia o władzy czy majątku są także istotnym czynnikiem, często popychającym do działania i wzmacniającym przekonania ideowe.

Wiara, polityka i emocje

W Czechach, mających bogatą tradycję husyckiej herezji i wadzenia się z Kościołem katolickim, emocje religijne nigdy nie wygasły. Minęło 200 lat od wystąpienia teologa Jana Husa – jego śmierć na stosie, podczas soboru w Konstancji, dała początek wojnom nazwanym potem od jego imienia husyckimi – a w Czechach ciągle nie było spokoju religijnego.

W 1609 roku stany czeskie wymusiły na Rudolfie II – cesarzu i zarazem królu – wydanie tzw. Listu Majestatu (Jego Wysokości), który potwierdzał prawo do funkcjonowania bez ograniczeń wyznania czeskiego. Teologicznie zakładało ono przyjmowanie przez wszystkich wierzących komunii „pod postacią chleba i wina” (czyli hostii i – wraz z kapłanem – wina mszalnego z kielicha, na pamiątkę krwi Jezusa Chrystusa). Dokument gwarantował również temu wyznaniu wolność budowania nowych świątyń i szkół.

Wcześniej, aż do połowy XVI wieku, odsetek katolików w Czechach nie był duży. Nawet urząd praskiego arcybiskupa przez dziesięciolecia pozostawał nieobsadzony. Od 1526 roku w Czechach panowali katoliccy Habsburgowie. Jako wierni wyznawcy Kościoła katolickiego w duchu epoki kierowali się poczuciem misji ewangelizacyjnej. Na urzędy w Czechach starali się konsekwentnie mianować katolików; w efekcie konwersja na katolicyzm stała się warunkiem awansu społecznego. Wzorcem dla dworu Habsburgów była Hiszpania, stąd frakcja radykalnych katolików nazywana była często „Hiszpanami”.

Za fundamentalną datę w historii społecznej kraju trzeba uznać sprowadzenie jezuitów – w 1556 roku do Czech i dwa lata później na Morawy. Skoncentrowali się oni na wychowaniu młodzieży szlacheckiej i na pracy formacyjnej z młodymi arystokratami. W założonych przez nich kolegiach (około dziesięciu; pierwsze w 1581 roku) ukształtowała się cała generacja.

Pod koniec stulecia widoczne stały się efekty ich pracy: przedstawiciele największych rodów czeskich zaczęli przechodzić na katolicyzm. Natomiast, wbrew późniejszym tezom propagandowym, problem językowy i narodowy nie miał tu znaczenia. Cała szlachta mówiła i po czesku, i po niemiecku. Język niemiecki traktowano jako użytkowy i w zasadzie w nim prowadzono np. dokumentację w urzędach czy korespondencję. Niemieckim posługiwali się także w dużej mierze mieszczanie i rzemieślnicy. Także fakt, że wśród małżonek arystokratów dużo było wówczas Włoszek i Hiszpanek, miał wpływ na język kultury i modę.

Ideologie i realia

W 1612 roku cesarz przeniósł się z Pragi do Wiednia, co też nie pozostało bez wpływu na narodowy i językowy charakter kasty urzędników.

Jednym z najbardziej znanych Czechów katolików tej doby był Zdenĕk z Lobkovic, faktyczny twórca znanej dynastii arystokratycznej Lobkowitzów (wykształcony w Niemczech i Włoszech). Od 1599 roku był kanclerzem Czeskiej Kancelarii Dworskiej, głównego urzędu łącznikowego między cesarzem i Pragą. Włożył dużo pracy i osobistych starań w nadanie aparatowi urzędniczemu katolickiego charakteru. Wybiegając nieco do przodu, powiedzmy od razu, że po wybuchu powstania w Czechach w 1618 roku nowe władze nakazały mu opuścić Pragę. Wyjechał do Wiednia wraz z Kancelarią Dworską, która odtąd miała działać już zawsze przy dworze, a nie na terenie Czech (za zasługi dla monarchii Lobkovic otrzymał w 1623 roku tytuł książęcy).

Tymczasem problem przechodzenia na katolicyzm (lub pozostawania przy Kościele katolickim) był w Czechach kwestią drażliwą i wykorzystywaną dla celów ideologicznych. Temat ten stał się zresztą później, w XIX wieku, ważną częścią składową tworzącej się nowoczesnej czeskiej świadomości narodowej. Katolicyzm miał być wrogi Czechom i odrzucany przez „porządnych” Czechów, katolicy zaś mieli być Niemcami – albo też Włochami, Hiszpanami czy Francuzami na służbie niemieckiej. Później jeszcze, od końca wieku XIX, swój wkład dorzuciła historiografia marksistowska, przedstawiając katolicyzm jako narzędzie ucisku klasowego i germanizacji społeczeństwa czeskiego.

Rzeczywistość była bardziej skomplikowana – i dopiero dziś historycy czescy starają się ją opisać zgodnie z prawdą. Ale powszechna świadomość jest zawsze opóźniona i w powszechnym czeskim odczuciu nadal dominują stare kalki myślowe. Powoli dopiero przenika do świadomości, że twórcami Odrodzenia Narodowego (w czeskiej literaturze pisanego właśnie wielkimi literami) i obrońcami języka czeskiego – dzięki którym przetrwał on napór niemczyzny – byli katoliccy księża: Bohuslav Balbín i Josef Dobrovský. A jednak w czeskim życiu intelektualnym i politycznym do dziś wielkie emocje budzą dwa pojęcia: „jezuici” (jako funkcjonariusze aparatu konwersji na katolicyzm) i „barok” (rozumiany jako emanacja ducha katolicyzmu).

Lokalna sprawa z Broumova

Na początku 1617 roku starzejący się i bezdzietny cesarz Maciej doprowadził do koronacji na następcę – jeszcze za życia – swego bratanka księcia Ferdynanda. Był on znany jako „agresywny” katolik (używając współczesnego języka ze świata polityki), z poczuciem misji ewangelizacyjnej. Niekatolicy w Czechach poczuli się tym zaniepokojeni.

Tymczasem od 1611 roku ciągnęła się lokalna sprawa z Broumova w północnych Czechach (dziś na granicy z Polską, 12 km od Nowej Rudy). Miejscowa wspólnota braci czeskich zbudowała sobie tam kościół na ziemi, która należała do katolickiego klasztoru (benedyktynów). Jego opat zażądał od braci czeskich oddania klasztorowi tego kościoła, zgodnie z zasadą Cuius regio, eius religio (w wolnym przekładzie: kto rządzi na danym terenie, ten określa, jaka religia ma tam być wyznawana).

Sprawa trafiła przed oblicze cesarza, który podtrzymał decyzję opata – argumentując, że w katolickich majątkach kościelnych nie można stawiać świątyń innych wyznań, i że nie ma tu zastosowania zasada wolności budowania świątyń, wymieniona w Liście Majestatu Rudolfa II.

Niekatolicy uznali to za sprawę precedensową i symboliczną. Bali się, że jeśli ustąpią w tym konkretnym przypadku, będzie to ich generalna kapitulacja przed ofensywą katolików. Dlatego, choć z ociąganiem, zdecydowali się podjąć walkę – i zwołać na marzec 1618 roku Sejm, który miał być aktem protestu. Było to naruszenie wyłącznego uprawnienia władcy do zwoływania tegoż Sejmu.

Sejm Krajowy zebrał się w Pradze, w historycznym budynku Karolinum (dziś to rektorat uniwersytetu praskiego). Wielu posłów nie przyjechało ze strachu przed konfrontacją z cesarzem. Widząc słabość zebranej opozycji, jej przywódcy postanowili jedynie raz jeszcze wystąpić z petycją do cesarza w sprawie Broumova (a także Hrobu, podobnego przypadku) oraz odroczyć obrady o kilka tygodni, aby poczekać na reakcję władcy.

Demonstracja zaplanowana

Gdy nadszedł dzień obrad, tuż przed ich rozpoczęciem w Karolinum stawili się posłańcy z Hradu (praskiego zamku, siedziby przedstawicieli cesarza) – z informacją o liście od władcy do Sejmu i z zaproszeniem posłów na Hrad, gdzie będzie on odczytany. Wszyscy posłowie przeszli pochodem przez most Karola na Hrad. Tam odczytano im list. Był twardy i zdecydowany: ubrany w skomplikowane frazy epoki, zakazywał dalszej pracy Sejmu.

Jak niektórzy obecni pisali później we wspomnieniach, powiało strachem, że „można za to zapłacić gardłem”. Jeden z przywódców opozycji zażądał pokazania listu, by można było stwierdzić, że nie jest to oszustwo. List był oczywiście oryginalny.

Na następne spotkanie na Hradzie z przedstawicielami cesarza (byli to ­Vilém Slavata i Jaroslav Martinic) umówiono się na wtorek 23 maja 1618 r. Obaj posłańcy cesarscy byli wysokimi urzędnikami, tzw. regentami, zarządzającymi w imieniu władcy Królestwem Czeskim (ogółem było 11 takich regentów; można ich porównać do dzisiejszych ministrów – członków rządu). Byli znani, w opozycyjnym Sejmie mieli wielu znajomych, a nawet krewnych.

Powszechnie spodziewano się, że opozycja ukorzy się przed cesarskim gniewem. Ale w mieście panował niepokój. Obawiano się rozruchów i kary, którą mogliby nałożyć cesarscy dygnitarze. Kupcy zamykali sklepy i barykadowali okna.

Tymczasem przywódcy opozycji – Jindřich Thurn, zasłużony pułkownik armii cesarskiej (nie mówił dobrze po czesku) i Joachim Ondřĕj Šlik – mieli poczucie, że to Slavata i Martinic są autorami listu, który cesarz tylko podpisał (dziś wiadomo, że nie było to prawdą). Poza tym obaj uważali, że sprawy zaszły tak daleko, iż nie można się poddać i lepiej doprowadzić do konfrontacji. I to spektakularnej. Wieczorem 22 maja, na spotkaniu w domu rodu Smiřickych na placu Malostranskim ustalono, że nazajutrz trzeba stworzyć atmosferę takiego zdenerwowania i determinacji, że w zagranym podnieceniu... wyrzuci się delegatów cesarza przez okno.

Być może pomysł na taką demonstrację przyszedł przywódcom opozycji do głowy dlatego, że już raz w historii Czech – w 1419 roku – dokonano podobnej defenestracji (od niem. Fenster – okno): husyccy radykałowie wyrzucili wtedy z okna ratusza (i następnie zabili) kilku praskich radnych. Była to jedna z iskier, które doprowadziły do wojen husyckich.

Następnego dnia sprawy potoczyły się tak, jak zaplanowano. Zainscenizowano „sąd” nad Slavatą i Martinicem, po czym grupa posłów – na czele z Thurnem i Václavem Budovcem z Budova (znanym arystokratą) – rzuciła się na cesarskich posłańców, zaciągnęła ich do okna i... rzeczywiście wyrzuciła.

Czeskie powstanie

Stało się. Królestwo Czeskie wypowiedziało posłuszeństwo swemu władcy.

Można powiedzieć, że defenestracja posłańców cesarskich była w istocie próbą zabójstwa. Okno było na wysokości ok. 15 metrów nad ziemią. Szczęśliwie ich upadek zamortyzował stok, po którym się zsunęli, i gruba warstwa śmieci w fosie. Martinic wstał o własnych siłach i uciekł. Slavata uderzył się o gzyms i musiano go odnieść, ale też nie był ciężko zraniony. W zamieszaniu wyrzucono też urzędnika kancelaryjnego nazwiskiem Fabricius, który denerwował spiskowców okrzykiem: „Co robicie, wy ich wyrzucicie z okna!”. Także on przeżył upadek.

Wieść o czynie czeskiej opozycji poszła w świat. Już wtedy wymyślono dla niego nazwę własną: defenestracja. Weszła do powszechnego zasobu pojęć politycznych, jak np. szturm Bastylii.

Jakie były konsekwencje? Początkowo opozycja protestancka przejęła w Czechach władzę. Tryumfalnie ogłoszono jej zwycięstwo i wypowiedziano władzę katolickiemu cesarzowi. Konfiskowano ziemię katolików i zmuszano ich do wyjazdu z kraju. Powołano 30-osobową Radę Dyrektorów do zarządzania Królestwem. Zaczął się dwuletni okres, który historycy określają jako Czeskie Powstanie Stanowe. Do powstania nie przyłączyły się katolickie Morawy.

Sejm Krajowy ogłosił detronizację cesarza (w międzyczasie stary Maciej zmarł i faktyczne panowanie zaczął Ferdynand II). Później wybrano nowego króla: kalwina Fryderyka Wittelsbacha z Palatynatu. Habsburgowie oczywiście nie uznali tego kroku, traktując całą historię jako rebelię.

Wielka przebudowa

Fryderyk Wittelsbach był królem jedynie przez rok i cztery dni. Jesienią 1620 roku armia zorganizowana przez Ligę Katolicką państw niemieckich na czele z Bawarią (z dużym udziałem Francuzów i Hiszpanów; służył w niej np. późniejszy filozof Kartezjusz) wkroczyła do Czech. I niespodziewanie rozbiła z marszu wojska powstańców – sporą ich część tworzyli zresztą nie Czesi, lecz najemni żołnierze niemieccy. Stało się to 8 listopada pod Białą Górą.

Armia cesarska weszła do Pragi. Król Fryderyk uciekł do Wrocławia, a potem dalej. Powróciły rządy Habsburgów.

Cesarz zarządził śledztwo w sprawie organizacji powstania, które zakończyło się wyrokami śmierci na jego przywódców: trzech czeskich panów, siedmiu szlachciców i 17 mieszczan. Egzekucje stały się makabrycznym przedstawieniem: wyroki wykonano publicznie na rynku praskiego Starego Miasta, w sposób zróżnicowany w zależności od stanu (ścięcie, wieszanie, ćwiartowanie). Niektórym przed zadaniem śmierci obcinano język (za bluźniercze przemówienia) lub rękę. Głowy straconych wywieszono w specjalnych klatkach przy bramach miasta.

Ale to był dopiero początek wielkiej i planowej „przebudowy” Czech, dokonanej w kolejnych latach przez cesarza. Jej podstawą miała być rekatolizacja (z wyjątkiem Żydów) i zmiana systemu stanowego na monarchię oświeconą i absolutną.

Konsekwencją powstania czeskiego było też uruchomienie reakcji łańcuchowej pod postacią kolejnych konfliktów: rewolucji w Niderlandach, wojen habsbursko-francuskich, a także wojen o dominację nad Bałtykiem, w których kluczową rolę miała odegrać Szwecja. Główną areną konfliktu stało się cesarstwo niemieckie. Gdy w 1648 roku zawarto w końcu pokój (nazwany westfalskim), ogromne jego obszary były ziemią spaloną i bezludną. Ale to już osobna historia.

Spory o Białą Górę

A Czechy? Narodowa świadomość czeska wskazywała potem (zwłaszcza pod wpływem XIX-wiecznych „budzicieli”) na okres po Białej Górze jako „czas ciemności i upadku”. Ale był to zarazem okres stabilizacji ekonomicznej, podniesienia standardu życia wszystkich warstw, upowszechnienia edukacji i zbudowania barokowych miast oraz zamków czeskich, które dziś są chlubą kraju.

Cechą baroku było też uruchomienie tzw. religijności ludowej, którą mocno potępiano w lewicowo-laickiej tradycji. Ale to przecież barok przyniósł w 1729 roku wyniesienie na ołtarze Jana Nepomucena i jego kult. Tysiące jego figurek rozrzuconych po wsiach, miastach i rozstajach dróg są znakiem rozpoznawczym Europy Środkowej, a zwłaszcza Czech. Jednak w patriotycznej czeskiej tradycji czeski barok postrzegany był jako zjawisko anty- postępowe, obce i nienarodowe (po II wojnie światowej komuniści doprowadzili tę krytykę do karykatury).

Znany konserwatywny historyk czeski Václav Tomek pisał w połowie XIX wieku, że tragedia Białej Góry była „dogrywką” i logiczną konsekwencją błędnej drogi i zdemoralizowania, na którą wszedł naród czeski, ulegając husyckiej herezji. Trzeba przyznać, że była to opinia odosobniona.

Natomiast jeden z najwybitniejszych czeskich historyków, Josef Pekař, postawił na początku lat 20. XX wieku tezę, która brzmiała jak paradoks: że to dzięki Białej Górze przetrwał naród czeski. Gdyby nie było tej klęski – dowodził Pekař – Czesi staliby się częścią protestanckiej Europy, w oczywisty sposób niemieckiej, i prawdo­podobnie zniknęliby jako naród. Z kolei inny wybitny historyk – Ernest Denis, Francuz zakochany i zadomowiony w Czechach – w książce „Koniec samodzielności czeskiej” z 1890 roku pisał, że choć Biała Góra była narodową tragedią, to uchroniła Czechy przed losem Polski, czyli zdegenerowaniem rządów stanu szlacheckiego...

Historia jest nauczycielką życia, ale trzeba ją porządnie studiować. I czytać opasłe tomiszcza prac historycznych.

Postscriptum

Dzieje wojny trzydziestoletniej są tematem nieustającej dyskusji pozornie tylko dotyczącej historii. Czym ona była: wojną religijną, serią rewolucji społecznych czy klasycznym bojem o wpływy między Habsburgami a Francją, z udziałem Szwecji? Jaka jest natura procesów historycznych: czy europejską hekatombę spowodowała defenestracja (to pytanie podobne do tego, czy zastrzelenie w Sarajewie arcyksięcia Ferdynanda przez młodego serbskiego ucznia było przyczyną I wojny światowej)? Czy można poznać prawdziwe intencje ludzkich działań? Jak głęboka (i szeroka) może być motywacja religijna? I tak dalej, i tak dalej...

W gruncie rzeczy są to spory o rozumienie świata. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2018