Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sobotni zjazd zjednoczeniowy Wiosny i SLD postawił na czele Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Liderzy zapowiedzieli walkę o prawa środowisk LGBT, wyższe płace w budżetówce, przedszkola w każdej gminie, tanie mieszkania, większe pieniądze na ochronę zdrowia oraz odejście od węgla do 2035 roku. Chcą też prawa do aborcji do 12. tygodnia ciąży oraz odebrania przywilejów klerowi. Na przyszłych listach wyborczych mają być na przemian umieszczane kobiety i mężczyźni, zaś jedna trzecia miejsc przypadnie młodzieży.
Proces jednoczenia ugrupowań był bolesny. Starzy działacze SLD byli przeciwni, by dużo mniejsza i niezbyt majętna Wiosna wchodziła w związek na tych samych prawach, co dysponujące pieniędzmi i mocnymi strukturami SLD. Z kolei działacze Wiosny zarzucali członkom SLD, że są „dziadersami” i tak naprawdę wielu z nich ma dość konserwatywne poglądy. Ostatecznie jednak zwyciężyło małżeństwo z rozsądku, choć poprzedzone brutalną czystką ludzi przeciwnych Czarzastemu.
Nowa Lewica liczy na nową energię oraz przebicie szklanego sufitu, który zawisł w sondażach na poziomie 7 proc., co biorąc pod uwagę dynamikę ubiegłorocznego Strajku Kobiet, jest wynikiem żenującym. Co ciekawe, z najnowszego sondażu IPSOS wynika, że elektorat lewicowy najchętniej widziałby na swym czele lidera partii Razem Adriana Zandberga, jako osobę ideową, pracowitą i skupioną na celu, a nie na promocji samego siebie. ©℗