Kasa Watykanu: ostatnia bitwa

Nie jest prawdą, że Watykan stoi na skraju bankructwa. Prawdą jest, że jego reformy ekonomiczne się nie powiodły. Choć pojawiły się znaki nadziei.

02.12.2019

Czyta się kilka minut

Żebraczka przed wejściem na pl. św. Piotra, Rzym, 2013 r. / DAN KITWOOD / GETTY IMAGES
Żebraczka przed wejściem na pl. św. Piotra, Rzym, 2013 r. / DAN KITWOOD / GETTY IMAGES

Naprawę finansów Stolicy Apostolskiej rozpoczął jeszcze papież Benedykt XVI.

Ale ani jego zamiary, ani ich wcielanie w życie przez Franciszka nie przyniosły, jak dotąd, spodziewanych efektów. Wydatki nadal rosną, transparentność finansów dalej jest pięknym, ale wciąż nieosiągalnym celem.

Sądny dzień

Trąby apokalipsy zagrały 21 października. Zadął w nie – nie po raz pierwszy – Gianluigi Nuzzi, włoski dziennikarz, autor książki „Giudizio universale. La battaglia finale di Papa Francesco per salvare la Chiesa dal fallimento” (Sąd ostateczny. Ostatnia bitwa papieża Franciszka o ocalenie Kościoła przed bankructwem). Jego poprzednie publikacje – „Vaticano Spa” (2009), „Sua Santità” (2012), „Via Crucis” (2015) i „Peccato originale” (2017) – także podejmowały ten temat. W każdej zamieszczał tajne – i w równie tajny sposób zdobyte – dokumenty, opatrzone własnym, publicystycznym komentarzem. Dokumenty są prawdziwe i bardzo przydatne dla poznania szczegółów watykańskich walk o wpływy. Ale ich interpretacja – niekoniecznie, co może wprowadzić czytelnika w błąd. Po pierwsze – dlatego, że autor stara się jak najbardziej udramatyzować temat. Po drugie – z powodu częściowej i ograniczonej znajomości stanu rzeczy.

Pisze Nuzzi, że „Sąd ostateczny” powstał w oparciu o „ponad trzy tysiące dokumentów, poufnych i dotychczas nieznanych”, które zbierał od 2013 r. Są to protokoły z narad instytucji ekonomicznych, korespondencja pomiędzy watykańskimi urzędami, raporty agencji ratingowych, zapisy przemówień, jakie papież wygłaszał na poufnych spotkaniach.

Wszystkie te pojedyncze wydarzenia układają się Nuzziemu w niepokojącą całość, stąd wniosek, że bankructwo Watykanu jest nieuchronne. Czy na pewno?

Plus, a nawet minus

Skupmy się na dwóch wątkach opisanych w najbardziej alarmistycznym tonie. Pierwszy to „klientelizm” (i wszystkie jego pochodne, jak kolesiostwo, kumoterstwo, nepotyzm i korupcja) w zarządzaniu finansami oraz bezprecedensowy deficyt w Administracji Dziedzictwa Stolicy Apostolskiej (APSA) – organie wspierającym gospodarkę Watykanu. Drugi – to pięcioletni okres, w jakim planowano uzdrowić sytuację, a którego niedotrzymanie niechybnie skończy się spektakularnym bankructwem.

Oba pojawiają się już na samym początku, w rozdziałach „Katastrofalne zarządzanie” i „Pięć lat do katastrofy”, a potem jeszcze w środkowej część tomu, zatytułowanej „Otchłań”.

Odwołując się do dokumentów, jakie papież otrzymał z końcem maja 2019 r., Nuzzi pisze: „APSA po raz pierwszy zakończyła rok (2018) na minusie: nigdy wcześniej zysk operacyjny nie spadł o 27 proc., wynik finansowy o 67 proc., a zysk z zarządzania (działalności podstawowej) o 56 proc.”.

Już następnego dnia po ukazaniu się książki we włoskich księgarniach, do przedstawionych w niej zarzutów odniósł się, na łamach „Avvenire”, dziennika należącego do episkopatu Włoch, abp Nunzio Galantino, dyrektor APSA. Tłumaczył: „W rzeczywistości zarządzanie APSA w 2018 r. przyniosło ponad 22 miliony euro zysku. Tyle że na negatywnym wyniku zaważyła jedna nadzwyczajna interwencja, której celem było ratowanie katolickiego szpitala i miejsc pracy personelu”. Arcybiskup odniósł się w ten sposób do sprawy Instytutu Dermatologicznego im. MB Niepokalanej (IDI) w Rzymie, należącego do Zgromadzenia Synów Niepokalanego Poczęcia – na jego ratowanie administracja Watykanu przeznaczyła 50 mln euro.

Niedochodowa Kuria

Nuzzi wypomniał też Stolicy Apostolskiej „nieefektywne i nacechowane klientelizmem” zarządzanie nieruchomościami. Watykan jest właścicielem 4421 lokali, głównie w Rzymie i Castel Gandolfo, z czego 2400 to mieszkania, a 600 to sklepy i biura. Jak pisze dziennikarz, 15 proc. nieruchomości wynajmowanych było za darmo, a 50 proc. po preferencyjnych cenach. Odpowiedź abp. Galantino brzmiała: „Nieruchomości, które nie generują dochodu, to mieszkania służbowe i biura Kurii. Na przykład kamienice przy placu Piusa XII, pomiędzy via della Conciliazione a placem św. Piotra. Gdyby urządzić w nich luksusowy hotel, nie byłoby sprawy! Ale biura Kurii Rzymskiej nie przynoszą dochodu. Dalej – około 60 proc. mieszkań wynajmowanych jest pracownikom, którzy płacą niższy czynsz. To forma mieszkalnictwa socjalnego. Gdyby tak zrobiła duża, prywatna firma, wszyscy by ją chwalili, że dba o personel. Ale jeśli robi to Watykan, słyszymy, że nieumiejętnie zarządza swym majątkiem”.

Na pytanie, jaki jest więc stan finansów, abp Galantino odpowiada: „Nie ma mowy o żadnym upadku czy bankructwie. Konieczna jest jedynie kontrola wydatków. I to robimy. Doszliśmy do takiego momentu, że każdy zdaje sobie sprawę z konieczności cięcia wydatków”.

Stale na krawędzi

Czy pięć lat to rzeczywiście ostateczny termin, by uciec znad przepaści? Nuzzi wyciągnął taki wniosek ze słów Josepha Zahry, zastępcy koordynatora Rady ds. Ekonomii: „Musimy opracować plan rozwoju gospodarczego na okres od pięciu do siedmiu lat”. I choć ich sens był oczywisty (nie można polegać na przypadkowych środkach; żeby skutecznie przeciwstawić się obecnej tendencji zwiększania wydatków i obniżania dochodów, konieczny jest kompleksowy plan, który należy wdrożyć w ciągu 5-7 lat), Nuzzi zinterpretował je w apokaliptycznym tonie: „Finanse Kościoła wytrzymają jedynie do 2023 r.”.

Z pomocą Stolicy Apostolskiej znów przyszedł dziennik włoskich biskupów. 23 października „Avvenire” informowało: ​​„deficyt zarejestrowany w ostatnim skonsolidowanym bilansie Stolicy Apostolskiej – za 2018 r. – wynosi 43 miliony euro. Ta liczba oczywiście mogłaby i powinna być mniejsza, nie daje jednak powodów do zmartwień, ani ze względu na swą wielkość, ani z powodu przyczyn, jakie się na nią składają. Są to przede wszystkim pensje 4810 pracowników (2880 zatrudnionych jest w Stolicy Apostolskiej, 1930 – w Państwie Watykańskim). Deficyt budżetowy nie jest w Watykanie niczym nowym. W 1980 r. zobowiązania wyniosły 31 mld starych lirów, co – po uwzględnieniu stopnia inflacji – daje kwotę podobną do dzisiejszej, a nawet odrobinę wyższą”.

Gazeta pisze również, że „patrząc na budżety z lat 2001–2015, można zauważyć, że dziesięć razy w tym czasie finanse Stolicy Apostolskiej były na minusie, a tylko sześć razy odnotowano nadwyżkę. W latach kryzysu, czyli po roku 2008, było jeszcze gorzej: sześć razy bilans był ujemny, dwa razy dodatni. Innymi słowy: dzisiejszy stan finansów Kurii i Państwa Watykańskiego w niczym nie odbiega od przeciętnego poziomu, odnotowywanego w ostatnich dziesięcioleciach.

Kłopoty z odchudzaniem

Mówiąc krótko, z oskarżeń Nuzziego i obrony Watykanu wynika, że sytuacja finansowa papieża nie jest dobra, ale nie jest też dramatyczna. I choć to jeszcze nie sąd ostateczny, jak by chciał Nuzzi, to jednak i nie sielanka. Pustka w kasie jest znanym zjawiskiem w historii papiestwa, ale prawdą jest też, że po Vaticanum II wydatki Stolicy Apostolskiej gwałtownie wzrosły: znacznie rozrosła się Kuria Rzymska, zwiększyła się liczba inicjatyw papieskich, poszerzono kolegium kardynałów, wzrosły wydatki na środki komunikacji społecznej (w tym sektorze zatrudnionych jest 563 pracowników, więcej niż w Sekretariacie Stanu, który liczy 477 osób), dużo częściej zwoływane są konsystorze, synody, sympozja i kongresy.

Plany odchudzenia Kurii i redukcji personelu opracowywano już – bez skutku – za Jana Pawła II i Benedykta XVI. Franciszek chce, by zrealizować je skutecznie, ale bezboleśnie, np. poprzez fuzje urzędów. Uważa, że można zmniejszać zatrudnienie, trzymając się ściśle określonych zasad: żadnych zwolnień, tylko przejścia na wcześniejszą emeryturę; redukcja urzędów tylko w połączeniu z redystrybucją pracowników. W ten sposób stworzona w 2017 r. Dykasteria Zintegrowanej Służby Rozwoju Człowieka powstała z połączenia papieskich rad Iustitia et Pax, Cor Unum, Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących oraz Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Dzięki fuzji jest – być może – sprawniej zarządzana, ale zatrudnia wciąż tyle samo pracowników, ile miały przed połączeniem wchodzące w jej skład instytucje. Komentatorzy przewidują, że nawet całkowita reforma Kurii – która prawdopodobnie zostanie ogłoszona niebawem [patrz poniżej – red.] – nie przyniesie oszczędności, bo nie spowoduje znaczącego zmniejszenia zatrudnienia.

To proces długotrwały, dlatego efekty na razie są marne. Urzędnicy opracowujący plan redukcji etatów – ogłoszony pod koniec 2018 r. – przyznają, że zauważalne rezultaty przyjdą dopiero po pięciu czy nawet dziesięciu latach. A pieniędzy brakuje już dziś – obniża się, z powodu niekorzystnej sytuacji w strefie euro, stopa zwrotu z inwestycji, mniejszy jest wkład finansowy diecezji i zgromadzeń zakonnych (w końcu cały katolicki świat ma kłopoty gospodarcze), spada też – choć nie w sposób trwały – składka zwana „świętopietrzem”.

Czarne owce

Tej ostatniej zaszkodziły z pewnością skandale z ostatnich lat: brak przejrzystości, chybione inwestycje, afery gospodarcze, które nawet jeśli trafiają do sądu, to często nie kończą się wyrokami, a szkodzą opinii o Kościele i niepokoją wiernych.

Do takich mrocznych wydarzeń należało zwolnienie z dnia na dzień – jeszcze za pontyfikatu Benedykta – prezesa Instytutu Dzieł Religijnych (IOR) Ettora Gottiego Tedeschiego. Albo przymusowa rezygnacja z pracy, w czerwcu 2017 r., Libera Milonego, głównego rewizora finansów Watykanu. Z kolei Angelo Caloia, także były prezes IOR, był jednym z najwyższych urzędników, którzy stanęli przed sądem watykańskim, oskarżony o sprzeniewierzenie pieniędzy (proces rozpoczął się w 2014 r. i wciąż trwa). Były prezes Fundacji Bambino Gesù, Giuseppe Profiti, skazany został w 2017 r. na rok więzienia za nadużywanie stanowiska (głośna sprawa malwersacji finansowych przy remoncie apartamentu kard. Tarcisio Bertonego). Były dyrektor generalny IOR Paolo Cipriani oraz jego zastępca, Massimo Tulli, zostali w 2018 r. uznani winnymi działania na szkodę kierowanej przez siebie instytucji (straty sięgały 47 mln euro). Prałat Nunzio Scarano, były księgowy APSA, został w lutym ubiegłego roku skazany przez sąd w Rzymie na 3 lata pozbawienia wolności za oszczerstwa i korupcję w sprawie o nielegalny transfer pieniędzy do Szwajcarii.

I sprawy najnowsze: 1 października dowiedzieliśmy się o postępowaniu sądowym przeciwko dyrektorowi Agencji Informacji Finansowej (AIF), Tommasowi di Ruzza. W stan oskarżenia postawiony został także szef biura Sekretariatu Stanu Mauro Carlino oraz trzej inni urzędnicy. Przedmiotem dochodzenia jest – oficjalnie – zakup nieruchomości w Londynie, ale słyszy się w Watykanie, że prawdziwym celem ma być kard. Angelo Becciu, który jako substytut w Sekretariacie Stanu, w latach 2011-18, zarządzał sektorem finansowym, a dziś pełni funkcję prefekta Konregacji Spraw Kanonizacyjnych. Przeciwnikiem kard. Becciu miał być Libero Milone, tak więc przypuszcza się, że to on dostarczył część poufnych dokumentów, które przysłużyły się powstaniu ​​książki Nuzziego.

Trzej muszkieterowie

Ale jest i nadzieja, o czym wspomniałem na początku. Ostatnie nominacje w sektorach gospodarczych (choć nie tylko) mogą przyczynić się do uzdrowienia finansów Watykanu. Zwłaszcza dwie: mianowanie abp. Nunzia Galantino na dyrektora APSA (w czerwcu 2018 r.) i jezuity o. Guerrero Alvesa na prefekta Sekretariatu Ekonomicznego (14 listopada tego roku).

Nunzio Galantino wcześniej był biskupem i duszpasterzem na południu Włoch, znawcą życia i dorobku XIX-wiecznego filozofa włoskiego Antonia Rosminiego (reformatora często cytowanego przez papieża). Jest człowiekiem skromnym, bezpośrednim w kontakcie, mówiącym prostym i zrozumiałym językiem. W 2013 r. został zaufanym człowiekiem papieża – Franciszek uczynił go sekretarzem Konferencji Episkopatu Włoch (CEI). Dzięki temu przez pięć lat wszystkie decyzje podejmowane były „po linii Franciszka”, choć nie zawsze za aprobatą większości biskupów. Papież wie, że i teraz, zarządzając watykańskim majątkiem, Galantino pójdzie pod prąd, jeśli będzie trzeba.

O ile zaufanie do Galantina zostało potwierdzone długą współpracą, to nominacja ojca Juana Antonia Guerrero Alvesa dokonała się „na kredyt”. Oczywiście łączy go z papieżem formacja zakonna – jest jezuitą. Przejmie schedę po kardynale George’u Pellu, który w australijskim więzieniu odsiaduje wyrok za seksualne wykorzystanie nieletnich (zapewnia o swej niewinności, a na wiosnę dostanie ostatnią szansę, by jej dowieść przed sądem apelacyjnym). Guerrero Alves studiował ekonomię, był doradcą generała Towarzystwa Jezusowego, prowincjałem i mistrzem nowicjuszy w Hiszpanii, misjonarzem w Mozambiku. Jego zadaniem będzie uporządkowanie, czyli mówiąc inaczej – wyprowadzenie spraw gospodarczych poza system kurialnych koterii i kardynalskich patronatów. Hiszpański jezuita nie idzie po kościelną karierę. Portal VaticanNews poinformował, że „ojciec Sosa, generał Towarzystwa Jezusowego, poprosił Jego Świątobliwość, by nominacja nie wiązała się z biskupstwem i by o. Guerrero mógł po zakończeniu posługi powrócić do normalnego życia zakonnego”. To zgodne z myśleniem papieża, że „z Kurii powinno się wychodzić w tej samej koszuli, w której się przyszło”.

Powołanie o. Alvesa stwarza jednak jeden drobny problem – statut Sekretariatu Ekonomicznego mówi, że jego prefektem jest kardynał. Alvesowi, który nie zostanie nawet biskupem, może być trudno sprawować nadzór nad instytucjami kierowanymi przez innych kardynałów. Niepisane, ale ściśle dotąd przestrzegane watykańskie zwyczaje takiej sytuacji nie przewidują.

Za znak nadziei można też uznać wybór (3 października tego roku) nowego prezydenta Trybunału Watykańskiego. Został nim Giuseppe Pignatone, były prokurator państwowy w Reggio Calabria i Rzymie, cieszący się reputacją osoby surowej i uczciwej. Zapewne papież doszedł do wniosku, że skoro dał sobie radę z mafią, to poradzi sobie i z monsiniorami. Choć jego funkcja nie ma bezpośredniego związku z finansami, to jednak wiadomo, że większość procesów w Watykanie dotyczy spraw gospodarczych, a ponadto w trybunale wciąż czeka na rozstrzygnięcie wiele tego typu spraw z lat poprzednich.

Konflikty z prawem, w jakie popadli dotychczas „ludzie Franciszka”, były dla papieża bolesnym i rozczarowującym doświadczeniem. Galantino, Alves i Pignatone mają być teraz skuteczną bronią w ratowaniu tak finansów, jak i reputacji Watykanu.

PS. Tekst artykułu wysłałem do redakcji, zanim papież Franciszek mianował – 27 listopada – Carmela Barbagallo na prezesa AiF. Barbagallo, doświadczony, wieloletni ekspert ds. nadzoru bankowego w Banca d’Italia, cieszy się reputacją kompetentnego i rygorystycznego fachowca. Zatem – kolejna trafna decyzja, oddająca papieskie finanse w dobre ręce. © Przeł. Edward Augustyn

Autor (ur. 1943) jest włoskim watykanistą i pisarzem. W Polsce ukazała się m.in. jego książka „Kiedy papież prosi o przebaczenie. Wszystkie mea culpa Jana Pawła II”.

PAPIEŻ FRANCISZEK: BYŁA KORUPCJA. JEST SKANDAL

fot. VATICAN MEDIA

W drodze powrotnej z Japonii papież, pytany przez dziennikarzy o skandale finansowe i najnowsze śledztwo w Watykanie, powiedział:

Dobre zarządzanie nie polega na tym, by chować pieniądze do szuflady. Można inwestować, o ile inwestycja jest etyczna i pewna. Na przykład w nieruchomości – wynajmować je, sprzedać. Ale pod warunkiem, że będzie to inwestycja pewna i etyczna. Nie można np. pieniędzy ze „świętopietrza” (przeznaczonych na cele misyjne i charytatwne – przyp. red)inwestować w przemysł zbrojeniowy.

Cóż, stało się, co się stało. Jest skandal. Zrobiono rzeczy niewłaściwe. Nie chodzi o nieruchomość w Londynie, bo ta sprawa jeszcze nie została wyjaśniona, ale o zarzuty korupcyjne.

Przyszedł do mnie nasz rewizor kont bankowych. Pokazał dokumenty i zapytał, co robić. Powiedziałem: jest watykański wymiar sprawiedliwości, proszę złożyć doniesienie. Promotor Sprawiedliwości zbadał sprawę i poprosił o zgodę na przeszukanie biur. Wydałem taką zgodę. Dokonano rewizji w pięciu biurach i okazało się, że pieniądze nie były dobrze zarządzane i że była korupcja. Myślę, że w ciągu miesiąca rozpoczną się przesłuchania tych pięciu osób, którym zablokowano dostęp do biur. Czy są winne? Nie. Obowiązuje domniemanie niewinności. Ale korupcja była, to widać. Śledztwo wykaże, czy te osoby są winne, czy nie.

To brzydka sprawa, niedobrze, że zdarza się to w Watykanie. Ale została wychwycona przez mechanizmy wewnętrzne, które wdrożył już papież Benedykt. (...) Po raz pierwszy ten garnek został otwarty od środka, nie z zewnątrz, jak wiele razy dotąd. Papież Benedykt był mądry, rozpoczął proces, który teraz dojrzewa. Ustanowił urząd rewizora, który teraz działa. (...)

Watykan zrobił kilka ważnych kroków. Na przykład IOR (Instytut Dzieł Religijnych) jest dziś akceptowany przez wszystkie banki, może funkcjonować jak każdy bank włoski, co jeszcze rok temu nie było możliwe. Moneyval (europejska instytucja ekspercka przeciwdziałająca praniu brudnych pieniędzy – red.) z początkiem nowego roku zbada wszystkie rachunki i procedury. Sprawdzi, jak działał Promotor Sprawiedliwości, jak sąd. Idziemy do przodu, ale zgodnie z prawem. ©

Tłumaczenie oraz skróty Edward Augustyn

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2019