Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszy singiel, "Supernatural Superserious", zwiastuje powrót do brzmienia, które w latach 80. ubiegłego wieku przyciągnęło miliony fanów - jest ostro, melodyjnie, inteligentnie, rockowo. Zespół zwalnia trochę w akustycznym "Until The Day Is Done" - ale i akustyczna ballada to gatunek, w którym sprawdza się znakomicie. Na dobrą sprawę "Accelerate" brzmi właśnie jak R.E.M. przeniesione w teraźniejszość z czasów, kiedy byli najjaśniejszą gwiazdą sceny alternatywnej, kiedy ich piosenki łączyły postpunkowe tempo utworów z folkowymi harmoniami wokalnymi, które w czasach największej świetności (piosenek w rodzaju "Loosing my religion", "Everybody hurts" czy "Man on the Moon") stanowiły znak rozpoznawczy.
Mamy zatem to, co we wczesnej, przedpopowej wersji R.E.M. najlepsze. Nareszcie słychać gitary Petera Bucka i gęsty bas Millsa, nareszcie Michael Stipe nie smęci, tylko z pasją drze paszczę tam, gdzie trzeba, a gdzie trzeba, szepcze - jakby zespół z prowincjonalnego Athens odzyskał siłę i patrząc wstecz, zrozumiał, czym jest: morderczo inteligentną formacją, grającą piękne piosenki ze znakomitymi tekstami.
Aby nie strzępić języka: R.E.M. powrócił, i to w bardzo dobrym stylu. Zaś z prywatnych doświadczeń dodam: mimo że "Accelerate" nawet ostrożni recenzenci oceniają zwykle na 8/10 punktów, nie radzę słuchać w samochodzie - można dostać niejeden mandat, a i punktów karnych grubo powyżej 10.
"Accelerate"
R.E.M.
Warner Bros / Wea